Rabka
Dziecko nam od początku swojego krótkiego życia chorowało, częste wizyty u specjalistów wydrenowały nasze kieszenie. Kolejna wizyta i diagnoza, zalecająca wyjazd do uzdrowiska Rabka. Sprawdzamy możliwość dofinansowania z Narodowego Funduszu Zdrowia i dostajemy jak zwykle kolejną odpowiedź odmowną. Dla ratowania dziecka wszystko się zrobi i my liczymy zaskórniaki. Pobyt dziecka za dwadzieścia jeden dni kosztuje w zimie od 1386, 00 do 1701, 00 zł. W lecie kosztuje odpowiednio od 1617, 00 do 1953, 00 zł, cena obejmuje zakwaterowanie i wyżywienie oraz 10 zabiegów (inhalacje indywidualne). Zapadła błyskawicznie decyzja, wyjazd jeszcze w zimie. Niestety na pobyt dla opiekuna dziecka nas nie stać, musi być tam samo.
Pozostał jeszcze problem transportu indywidualnego, komunikacja zbiorowa po sprawdzeniu możliwości dojazdu została wykluczona. Poszukiwania w pierwszej kolejności, rozpoczęliśmy po rodzinie, zakończone pełnym sukcesem. Chłopak kuzynki żony jest serwisantem i weźmie zlecenie w okolicach Rabki. Miałem jeszcze dwa dni zaległego urlopu i to ja miałem pojechać z dzieckiem. Zapakowałem walizkę do samochodu, umieściłem dziecko w pożyczonym foteliku i jeszcze jak było ciemno już ruszyliśmy w drogę. Zostaliśmy wysadzeni na rogatkach miasta, jak najbliżej sanatorium gdzie był opłacony pobyt. Pieszo obydwoje idziemy w stronę sanatorium, a ja mam dziwne uczucie. Wydaje mi się, że tu kiedyś byłem, tylko nie mogę sobie nic konkretnego przypomnieć. Uczucie mnie nie opuszcza, nawet jak dochodzimy do sanatorium. Wszystko wokoło pięknie wyremontowane, zadbane i tak tu bardzo cicho.
Dokumenty przyjęcia zostają wypełnione i już w pokoju żegnam się ze swoją pociechą. Ukradkiem ocieram łzę i wychodzę z budynku. Zostaję jeszcze zagadnięty przez panią z personelu.
- Zostawił pan dziecko samo, a jest takie malutkie ma dopiero pięć lat.
- Proszę mi wierzyć, nie mamy z żoną innego wyboru – odpowiedziałem.
Musiałem zagospodarować cztery godziny do czasu powrotnego transportu, spacerowałem po Rabce. Akurat to jest tam bezpłatne, lecz uczucie znajomości miejsca mnie nie opuszczało. Jak wróciłem do domu i opowiedziałem pobyt w Rabce z detalami, nie zapomniałem wspomnieć o moim odczuciu?.
Obudziłem się w nocy dwa dni od pobytu w Rabce, pod wpływem snu narzuciłem na piżamę szlafrok. Uzbroiłem się w latarkę i poszedłem na strych do domowego archiwum. Przeglądając tam dokumenty, trafiłem na te z roku 1983, miałem wtedy cztery lata. Zabrałem całe moje znalezisko do kuchni, zrobiłem sobie herbatę, siadłem przy stole i zacząłem czytać.
Rabka – to miejscowość klimatyczna i uzdrowiskowa, położona w dolinie rzeki Raby 500 -550 metrów nad poziomem morza. Durze nasłonecznienie 2000 godzin rocznie, mała różnica temperatur, umiarkowane opady, jest osłonięta od gwałtownych wiatrów przez otaczające pasma gór. Występują wody mineralne: solanki, lekko alkaliczne, jodobromowe, hipertoniczne, które powodowały od lat przyjazd rodziców z dziećmi. Pierwsze sanatorium dla dzieci powstało w Rabce w 1887 r. z inicjatywy prof. Dyr. Macieja Jakubowskiego.
Dalej ta sama ręka dziecka pisała.
Rada Główna Centralnego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych 18 czerwca 1982 r. podjęła uchwałę o kontynuowaniu budowy zakładu chorób układu oddechowego. Przewodniczący Rady Państwa prof. Henryk Jabłoński objął honorowe przewodnictwo Społecznego Komitetu Budowy Sanatorium.
Później następował opis uroczystości, na której były wszystkie dzieci z sanatoriach przebywające w tym czasie w Rabce.
Sanatorium wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach reprezentowało 538 dzieci.
Instytut Matki i Dziecka Oddział w Rabce reprezentowało 805 dzieci.
Sanatorium Ministerstwa Komunikacji reprezentowało 130 dzieci.
Rocznie w Rabce w tamtym czasie leczyło się dziesięć tysięcy dzieci i miało leczyć się po zakończeniu budowy jeszcze więcej. Jako czterolatek byłem w tym czasie leczony w sanatorium Ministerstwa Komunikacji. W czasie mojego leczenia z własnej inicjatywy opiekowała się mną dziewczynka Ela miała wtedy dziesięć lat, w sanatorium przebywała ponad rok. Traktując „matkowanie” bardzo poważnie, cały mój pobyt mi szczegółowo opisała. Dzięki niej w tą noc, wróciłem do wczesnych lat dzieciństwa, przypomniałem sobie ten śmiech i szczebiot dzieci rozchodzący się po korytarzach sanatorium. Teraz panowała tam cisza, nie było słychać śmiechu dzieci. Spacerując przez kilka godzin po Rabce, nie widziałem tego tłumu dzieci przy ładnej pogodzie, jaki był przed laty. Stare zapiski umieszczę w moim domu na honorowym miejscu, będą mi przypominały o świecie, jaki już nie istnieje.

Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania