Radomierzyce - trypyk

hamszczak siedmiu złodziei

 

za oknem anteny lemiesz talerzówki bierze płytko

kiedyś w Sylwestra sadzając na dachu szopy wóz z dyszlem

zamiast rózgi przemówiliśmy do jego właściciela

bezdzietnego Bociana który poniewierał żoną jak druga szkapa

i przeganiał dzieciarnię wędkującą na stawie

żyłką z druciaka do szorowania garów

a nasza stara furtka nie odnalazła się

i od tej pory zaczęły uciekać białe króliki

 

sąsiad

 

umarł Mietek nie był panieński nie przyłożył ręki na krzyż matki

w żadnej z gazet nie stało jak tylko skosi łąkę rozpada się deszcz

wtedy z moim starym kupowali czysty spirytus

przemywał swoją pępowinę ojciec po nas

 

targaniec

 

koszona trawa kładła się zapisaną w niej wieczną pokorą

kiedy pękał odlew był trudno spajalny jak człowiek

przeżuwający zapach nigdy nie wygniecionej na sianie miłości

pozostały przesypane humusem blizny po fundamentach starego domu

z dziecięcym łóżeczkiem nieprzepaloną laktacją

i pozostawiona studnia przez pasujących do mnie

z jej ostatnimi kręgami

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • MartynaM 19.02.2022
    Pierwszy nie bardzo do mnie przemawia, ale drugi i trzeci bardzo w moim klimacie. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania