Rak
Ostatnio marzyłem o tym, że mam raka
Biorąc prysznic zobaczyłem na mojej skórze znamię,
szkarłatnoczerwoną plamę
Mieniła się jak rubin, jak nadzieja na śmierć
Gorące warkocze wody oblewały moje ciało,
para otulała wizję przyszłości
Wchodzę do oślepiająco białego gabinetu
Niewyraźna twarz doktora jak oblicze Boga rozwarła się w miejscu ust i wydała sąd:
"Rak skóry.
Możesz teraz odetchnąć z ulgą, odrzucić wszystkie problemy i lęki twojego życia.
Jesteś wolny"
Wybiegłem więc z gabinetu, pospiesznie pożegnałem się z bliskimi
i starannie wyszykowałem się na przybycie Śmierci
Chcę odejść schludnie i czysto,
nie robiąc zbędnego hałasu i bałaganu
jak zmiana skórna wycięta jednym precyzyjnym cięciem skalpela
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania