Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

randka ?

Ostatnio koleżanka opowiadała mi barwną historię swojej pierwszej randki z nowo poznanym facetem. Dodam, że była to również ostatnia, jak się potem okazało.

No więc poznała go w knajpie. Była lekko wstawiona, może nawet więcej niż lekko, bo dałaby sobie głowę uciąć, że jak do niej podchodził, to słyszała jak zgrzyta zbroja, a obok niego drepcze prowadzony za uzdę biały koń ;) Zaczęli rozmawiać i nawet się ta rozmowa w miarę kleiła. Koleś wydawał się w porządku. Nie dłubał w nosie, nie próbował natychmiast dostać się do majtek, a nawet rzucił kilka komplementów na przyzwoitym poziomie.

Dodam, że dziewczyna nie przyszła do baru w celu poszukiwania wielkiej miłości, no ale jak zaproponował, żeby się spotkali następnego dnia, to się zgodziła. Umówili się, że po nią podjedzie o 17. Od 13 zaczęła się robić na bóstwo. Przebrała się dwadzieścia trzy razy, aż uznała, że wygląda znośnie. Makijaż zajął jej jakąś godzinę, w porywach do dwóch. Fryzura następną godzinę. Z butami i torebką też nie poszło zbyt łatwo. Raz nie pasowało jedno, raz drugie... Ale w końcu była zadowolona z efektu.

 

O godzinie 16.45 była gotowa. Usiadła półdupkiem na krześle, co by nie wygnieść spódnicy, bo przecież nie po to ją pół godziny prasowała, żeby na spotkaniu z przeznaczeniem wyglądała jak psu z gardła wyjęta. O 17.15 uznała, że pewnie zegarek źle chodzi. Sprawdziła inne. Też źle chodziły ;) O 17.45 przesiadła się z krzesła na fotel. Polała sobie kieliszek wina dla ukojenia nerwów i zaczęła w myślach analizować sytuację.

 

Niestety, jak większość kobiet miała tendencje do tłumaczenia facetów - zawsze i ze wszystkiego. Więc na początek pomyślała, że na pewno zepsuł mu się samochód, komórka wyładowała, a wokół żywego ducha, więc nie mógł jej poinformować, że się spóźni. Godzinę i trzy kieliszki wina później przyszło jej do głowy, że pewnie złapał gumę - we wszystkich czterech kołach, na totalnym zadupiu, a telefon nie ma zasięgu. A może - co gorsza - miał wypadek? A ona jest taka małostkowa, że się na niego wkurza, a być może on, biedny, właśnie leży w jakimś szpitalu połamany, załamany i rzecz jasna zdruzgotany tym, że ją zawiódł. Już miała się rozpłakać, ale przypomniała sobie, że tusz do rzęs był cholernie drogi, więc się opanowała.

 

Otworzyła drugie wino. I przeniosła się na kanapę. Obudził ją telefon. Zerwała się na równe nogi, zapominając, że ma na nich 15 centymetrowe szpilki. Efekt był taki, że wyrżnęła głową o stolik i straciła przytomność na 2 - 3 minuty. Kiedy wróciła jej świadomość, okazało się, że jest 22.32, część makijażu została na poduszce, zawartość kieliszka, z którym zasnęła, utworzyła słusznej wielkości plamę na bluzce, w rajstopach poszło oczko, a lustro mówiło, że połączenie czupiradła ze strachem na wróble wygląda o niebo lepiej.

 

Znalazła telefon (nie dzwonił on, tylko przyjaciółka, pewnie żeby poznać szczegóły nieszczęsnej randki). Wkurzona do granic możliwości zabrała się za pisanie esemesa. Chciała mu w kilku żołnierskich słowach wyjaśnić, gdzie może ją pocałować. Ze względu na niecenzuralność używanych słów nie będę go przytaczać. Wysłała. I wtedy zobaczyła migającą ikonkę sms-a. Wysłany o 15.10: "Przepraszam. Musimy przełożyć spotkanie. Bardzo żałuje, ale wynagrodzę Ci to. Zadzwonię jutro."

 

 

Do głowy przyszło jej tylko wyświechtane: noszzzz kurwa mać!

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Mała Maggie 06.04.2017
    Ha ha, się pośmiałam :) Dobry tekst :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania