To chyba jest o starości i umieraniu. Początek smutny, smutny koniec, nic tylko smutek. Jedyne co mi się podoba to styl pisania, chociaż też smutnie udziwniony.
Marian, a toś mnie zaskoczył. Jakoś na Artefaktach tekst rozumiałeś i nawet Ci się podobał.
Hmmm, jak to punkt widzenia różni się od punktu siedzenia....
Narrator - dziękuję za czytanie i słowo, nie uważam aby styl był "smutnie udziwniony"...ot, taki temat, bo życie, to też śmierć.
Napisane dobrze. Co do fabuły, to zero optymizmu, wszędzie wypowiedziane bądź nie pretensje. Brak szacunku dla starości, może wywołany strachem przed podobnym końcem. Brak młodych (prawie) , a więc tam szukamy optymizmu. A przecież niejedna starsza osoba jest wesoła, mimo iż jak każdy w tym wieku niejeden raz stał nad trumną bliskiego.
Dodam nieco optymizmu
5
Pozdrawiam
Józef Kemilk - mieszkam, niestety, w takim bloku gdzie większość społeczności to staruszkowie.
Wiadomo, że i ja kiedyś taka będę, ale na dzień dzisiejszy, to jest jak życie w kaplicy pogrzebowej, nekrologii, nekrologii...
Ostatnio wprowadziła się para z dwojgiem dzieci, nastąpiła pewna odmiana, część nawet tych najbardziej zgorzkniałych odzyskała humor.
Dziękuję za odwiedziny...zawsze to taka optymistyczna nutka w naszym pandemicznym czasie.
Jak mieszkasz w takim miejscu, to spróbuj to wykorzystać. Spróbuj zagadać starszą osobę, może opowie ci o swoim życiu, a każdy ma swoją ciekawą historię. Większość z nich pewnie samotna, bo dzieci pędzą przez życie i nie starcza im czasu na rodziców. Ty możesz być dla nich promykiem i będzie wzajemna korzyść.
Ależ rozmawiam z nimi. Niedawno odwiedził mnie już 90 letni pan Janek, zapalony wędkarz :)
Większa część opisanego towarzystwa już, niestety, nie żyje.
Jeszcze nade mną mieszka małżeństwo 94 latków, on sparaliżowany od ponad 20 lat, z nią nie ma kontaktu tak głęboka demencja...:(........córka ich, woli obsługiwać niemieckich staruszków, a do jej rodziców przychodzą dwie opiekunki na cztery godziny dziennie. Strasznie smutne jest to życie moich współmieszkańców, strasznie...:(
Komentarze (8)
Hmmm, jak to punkt widzenia różni się od punktu siedzenia....
Narrator - dziękuję za czytanie i słowo, nie uważam aby styl był "smutnie udziwniony"...ot, taki temat, bo życie, to też śmierć.
Dodam nieco optymizmu
5
Pozdrawiam
Wiadomo, że i ja kiedyś taka będę, ale na dzień dzisiejszy, to jest jak życie w kaplicy pogrzebowej, nekrologii, nekrologii...
Ostatnio wprowadziła się para z dwojgiem dzieci, nastąpiła pewna odmiana, część nawet tych najbardziej zgorzkniałych odzyskała humor.
Dziękuję za odwiedziny...zawsze to taka optymistyczna nutka w naszym pandemicznym czasie.
Większa część opisanego towarzystwa już, niestety, nie żyje.
Jeszcze nade mną mieszka małżeństwo 94 latków, on sparaliżowany od ponad 20 lat, z nią nie ma kontaktu tak głęboka demencja...:(........córka ich, woli obsługiwać niemieckich staruszków, a do jej rodziców przychodzą dwie opiekunki na cztery godziny dziennie. Strasznie smutne jest to życie moich współmieszkańców, strasznie...:(
refluks zjadł wszystko.
I chce więcej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania