Raz i Dwa – kontynuacja
Benek, w żaden sposób nie zareagował na zaczepkę, zupełnie inaczej się zachował, jak przy wszystkich wcześniejszych i niespodziewanie zapadł się w sobie. Wyglądało to niezwykle zjawiskowo, ponieważ w jednej chwili stał się niższy o jakieś dziesięć centymetrów. Widocznie coś niedobrego działo się z naszym kolegą, a my zadufani w sobie i zapatrzeni na problemy naszego dnia codziennego, nie zauważyliśmy tego. Zapomnieliśmy o całym świecie, pod naporem obowiązków. Widocznie uciekło nam to, co powinno być w życiu najważniejsze. Przyjaźń tak jak rodzina powinna zaliczać się do priorytetów i o jedno, tak jak i o drugie powinniśmy dbać. Pierwszym, który to zauważył i sensownie wyartykułował był Tolek.
- Coś nietuzinkowego i wykraczającego poza ramy naszego pojmowania, przytrafiło się Benusiowi w szpitalu.
Pierwszym podejrzanym o przemianę naszego samolubnego kumpla we wrażliwego i czułego człowieka, był poważny przebieg choroby spowodowanej przez koronanawirusa. Sam zakaz odwiedzin i połączenie na dłużej z respiratorem mogło doprowadzić do niewielkich zmian osobowościowych. Tylko takie wyjaśnienie żadnemu z nas nie pasowało, ponieważ wydawało się niekompletne.
Filip, jako jedyny w towarzystwie miał nie tylko doskonałą pamięć, lecz potrafił dostrzec emocje, podczas wypowiadania nawet pojedynczych słów. Gdyby urodziłby się w innym kraju, z pewnością ktoś dostrzegłby jego niezwykły talent, a on zapewniłby mu niezłe dochody. Jednak tak się nie stało i wyszło zupełnie odwrotnie. Jego fenomenalna pamięć stała się przekleństwem i źródłem napięć we wszystkich firmach, w których był zatrudniony. Jako jedyny nie zapominał niczego i zbyt często w nieodpowiednich chwilach przytaczał je swoim zwiernikom. Widocznie do tej pory nie trafił na uczciwych ludzi i po każdym swoim wystąpieniu lądował na bruku z wilczym biletem. W naszym towarzystwie nie musiał się niczego obawiać, więc bardzo dokładnie przytoczył nam wypowiedzi Benka po powrocie ze szpitala i kilka innych, zanim zachorował. Przedstawione różnice w takiej formie były doskonale widoczne, nawet dla najmniej kumatych.
Benek musiał przeżyć, co najmniej spotkanie bliskiego stopnia, ponieważ powolna transformacja byłaby w jego przypadku niemożliwa. Tylko coś takiego z pewnością zostałoby zauważone przez nasze sędziwe pielęgniarki, które takiego niezwykłego wydarzenia, by nie przeoczyły i sprzedałyby sensacyjny materiał brukowcom za kilka złotych. Kiedy kosmici, psychopaci i pedofile faszerujące swoje ofiary środkami odurzającymi zostali z grona podejrzanych po burzliwej debacie wykluczeni. Nasz kolega prawie szeptem powiedział.
- Przeżyłem śmierć kliniczną.
Kilka zwykłych słów nie zrobiło na nas wrażenia, lecz wyraz twarzy i ton, z jakim mówił. Prawdopodobnie u każdego z nas, jego zachowanie wywołało ciarki na plecach. Jeszcze chwile wcześniej nikt nie wierzył w takie zjawisko i był skłonny zaprzeczyć, czy wykłócać się o prawdę, a nie pieprzyc głupoty. Istnienie czegoś podobnego, akceptowaliśmy w literaturze i filmie, lecz nie w realnym świecie. Teraz przyparci do niewidzialnego muru, borykaliśmy się z bezwarunkowym zaakceptowaniem przeżyć naszego przyjaciela. Prawie chórem zachęcaliśmy go, żeby mówił dalej. Najprawdopodobniej wszyscy zastanawialiśmy się, czy kieruje nami tylko zwykła ciekawość, niepoparta niczym, tylko pierwotnymi instynktem.
Opowiadanie przeżyć zaczęło się od wyjścia z ciała i spojrzenia z góry, na to, co się działo. Dokładne zlokalizowanie przebywających w pobliżu osób i rozmów, jakie w tym momencie były prowadzone. Wszystko działo się blisko sali, w której przebywał.
Analizowaliśmy lokalizację miejsca i przystąpiliśmy do ustalania dokładnego czasu w oparciu najdrobniejsze szczegóły. Miało to uwiarygodnić lub zaprzeczyć niesamowitą historię. Prawdopodobnie nastąpiłoby całkowite odrzucenie, przedstawionych nam szczegółów. Gdyby nie wzmianka o zaniechaniu reanimacji kobiety, z dokładnym opisem jak wyglądała i na co wcześniej chorowała. Początkowo dla sceptycznego Jacka było to tylko zwykłe gadanie. Jednak czas, miejsce i osoba pokrywały się dokładnie z tym, co spotkało jego szwagierkę. Schorowana najstarsza siostra jego żony, odeszła dokładnie w dniu i godzinie, o jakiej wspominał nasz kolega.
Niespodziewanie otarliśmy się o coś niezrozumiałego i nieakceptowanego przez współczesną naukę, która takie zjawiska, przypisuje chorobie psychicznej. Najprawdopodobniej jajogłowi zakwalifikowaliby to jako zapaść, śmierć mózgu, albo jego niedotlenienie i omamy, jakie ten stan przyniósł. Sam zainteresowany, zupełnie inaczej odebrał to, co go spotkało i wolał milczeć, niż o tym mówić, z obawy, że się ośmieszy. Jego lęk był zrozumiały i znacznie więcej wyjaśniał niż obnoszenie się z przeżyciami.
- Teraz boisz się śmierci – powiedział Tolek.
- Nie, ja ją poznałem i nie boje się jej. Stan przejścia był znacznie przyjemniejszy niż powrót do ciała – odpowiedział.
- To, co teraz? – zapytał Gwido.
- Powróciłem do świata żywych i zamierzam czas, jaki mam, przeżyć najlepiej jak potrafię.
- Pewnie spędzisz go na modlitwach – dorzucił Filip.
- Co to, to nie, zamierzam postępować tylko dobrze i w ten sposób pozostawić po sobie coś więcej niż ślad węglowy.
Kiedy to mówił, siedzący za nim Krzych, postukał się w głowę, dając nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z szaleńcem.
- Krzysiu nie drwij, tylko jutro idź na badanie, do którego zmusza Cię żona – odpowiedział Benek, bez odwracania się.
Nikt po tych słowach nie powinien zareagować nerwowo, lecz jakieś półgodziny przed przyjściem Benka, Krych drwił na ten temat ze swojej głupiej małżonki. Prawdopodobnie z tego powodu, większość z nas przypomniała sobie o sprawach niecierpiących zwłoki i usprawiedliwiając się, pospieszyli do swoich domów.
Minęło kilka dni, gdy w naszym gronie rozeszła się sensacja, która brzmiała – Krzysiek ma raka prostaty, lecz nie ma obaw, zgłosił się we wczesnym stadium i jest prawie stuprocentowa pewność, że zostanie wyleczony. Jakiekolwiek następne spotkanie już nie było brane pod uwagę, ponieważ Benedykt powinien na nim być, lecz nikt tego nie chciał. Woleliśmy nie wiedzieć, co nas czeka i na co chorujemy, albo zapadniemy, niż usłyszeć prawdę.
Benek, podczas śmieci klinicznej dostał niezwykły dar, poznania prawdy o ludziach, a tego nie byliśmy w stanie tak jak tysiące innych ludzi zaakceptować.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania