Rejs Promem

REJS PROMEM

 

Atlantyda, Półwysep Północno-Wschodni, wczesne lato 2011, popołudnie.

 

Było ciepło, niebieskie niebo miejscami pokryte jasnoszarymi i małymi chmurami, a morskie wilgotne powietrze dawały przyjemny chłód. W Mieście Wielobarwnych Domów, leżącym nad morzem i graniczącym z czystymi plażami o delikatnym srebrzystym piasku, miał miejsce wesoły i huczny festyn z okazji pożegnania wiosny i przywitania lata. Brało w nim udział czworo przyjaciół, tańcząc w tłumie na placu otoczonym drzewami, trawnikami i domami.

 

Nazywali się oni Enseporio, Esposito, Gefaligera i Ludricia. Enseporio i Esposito mieli długie ciemnobrązowe, kręcone włosy. Byli ubrani w okulary przeciwsłoneczne, sztruksowe koszule i dżinsowe spodnie. Gefaligera i Ludricia miały włosy, długie, czarne i proste. Były ubrane w okulary przeciwsłoneczne, koszule w kratkę i spodnie dżinsowe. Wszyscy z nich lubili imprezy, podróże, przygody.

 

Imprezowicze opuścili festyn i poszli przez zabytkowe centrum miasta, potem przez przedmieścia pełne małych domów i dużych ogrodów, a następnie duży park oddzielający mieszkalną część miasta od plaży i przystani, w której można było znaleźć jachty i luksusowy prom, wyglądem przypominający drogi dom w stylu Art Deco. To właśnie był cel ich spaceru. Planowali oni rejs do innego regionu Atlantydy.

 

Przyszli na miejsce i, jedno po drugim, przeskoczyli ze stałego lądu od razu na pokład, gdzie przywitały ich złote drzwi i kilkoro marynarzy, a wśród nich kobiety były również, oraz kilkudziesięcioro innych turystów, którzy też mięli po dwadzieścia kilka lat, przyjazne usposobienia i zabawne stroje.

 

Podróżnicy rozgościli się. Największe wrażenie zrobiły na nich czerwone dywany, bordowe zasłony, pozłacane kolumny, drewniane poręcze, jak i prawdziwe, żywe rośliny doniczkowe, często widoczne na korytarzach i w pomieszczeniach przeznaczonych do imprez. Prom odpłynął od brzegu i wyruszył na dalekie morze, a wtedy wspaniała zabawa zaczęła się i w szybkim tempie oraz w krótkim czasie się rozkręciła. Muzyka czasami rozbrzmiewała z głośników, niekiedy odtwarzał ją didżej, a innym razem była grana przez zespoły piosenkarzy i instrumentalistów, występujące na żywo na specjalnie skonstruowanej w tym celu scenie.

 

Nadszedł wieczór. Niebo zmieniło kolor na pomarańczowy, potem stało się ciemne i pełne wielokolorowych mgławic, a ozdobne lampy, najczęściej ścienne, sufitowe i stołowe, ale także podłogowe, zostały włączone. rozpoczęła się wielka impreza. Wszyscy turyści zebrali się w sali dyskotekowej i zaczęła grać wesoła, umiarkowanie szybka muzyka, z czasów obecnych jak i z całego późnego dwudziestego wieku.

 

Dziesiątki ludzi wyszły na podłogę, utworzyły wielki krąg i zaczęli wesoło oraz radośnie tańczyć w jednym wspólnym kole. Później muzyka przyspieszyła, a imprezowicze podzielili się na mniejsze grupki, liczące od dwóch do kilku osób. Tak było przez większą część zabawy, trwającej przez całą noc. Pod koniec, leciały bardziej wolne utwory, większość osób poszła odpocząć do kajut, a nad ranem impreza skończyła się.

 

Nad ranem, prom dopłynął do drugiego brzegu. Była nim przystań w Mieście Jasnych Domów, u wybrzeży Półwyspu Południowo-Wschodniego. Wszyscy turyści wyszli na ląd i, przez przystań oraz nadmorski park, poszli do zabudowanej i zamieszkanej części miasta. Miejscowi zaprosili wycieczkowiczów na festyn na centralnym placu, pełny wesołych kabaretów i koncertów, oraz zabawnych imprez w stylu wiejskim i starożytnym.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • O, Atlantyda :D
    Od teraz już nie wpisuję się nie chcę wypowiadać publicznie.
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania