OO1 - Republika szaleńców - rozdział 1 – Czarny Agat

(Tekst Magerity troszeczkę zmodyfikowany do dalszej części)

 

Na Yorkshirowskim wrzosowisku stał budynek z czerwonej cegły. Mieścił się tam zakład psychiatryczny. Przebywali w nim bardzo niebezpieczni psychopaci, którzy stwarzali zagrożenie zarówno dla siebie, jak i otoczenia.

Wśród nich znajdował się Diego Carlosander, stwierdzono u niego chorobę dwubiegunową.

Pewnego dnia, gdy siedział w swoim pokoju, w którym ściany były z gumy, żeby podczas napadów złości nie zrobił sobie krzywdy, nagle pod oknem ujrzał swoją żonę, która się do niego uśmiechała, po czym podeszła i usiadła na brzegu łóżka.

– Jak tutaj weszłaś? – zapytał Diego.

– Niech to pozostanie moją tajemnicą.

– Tak bardzo za tobą tęsknię.

– Wiem.

– Błagam zabierz mnie ze sobą ja dłużej, już nie wytrzymam życia bez ciebie.

– Nie mogę.

– Dlaczego? – zapytał Diego.

– Ponieważ musisz wykonać zadanie.

– Jakie?

– Wkrótce się dowiesz.

Betti (Elżbieta) po tych słowach rozpłynęła się w powietrzu mężczyzna biegał, jak szalony po całym pomieszczeniu szukając jej.

 

W końcu przywarł całym ciałem do podłogi, nasłuchiwał odgłosów na zewnątrz. Betti go nie opuściła, słyszał wyraźnie jej kroki za drzwiami. W głowie wybrzmiewały sprzeczne komendy, Nie Krzycz! Wyjdź! Biegnij! Padnij! Słuchaj! Krzycz! Siadaj! Owe rozkazy budziły podejrzenia i niepokój u Diego. Leżał teraz na podłodze, tracąc świadomość czasu i przestrzeni. Przed jego oczyma stanęły ciężkie buty z czarnej skóry ze srebrnymi sprzączkami, należały one do Betti, która teraz była ubrana w biały fartuch. Jej czerwona szminka pozostawiła ślad na zębach w szerokim uśmiechu. Palec, na którym widniał złoty pierścień z czarnym agatem, miał czerwony lakier na paznokciu i stukał go w głowę. „Gdzie twoja geografia, miałeś zadanie na dzisiaj”. Teraz wszystko sobie przypomniał Betti była jego żoną i nauczycielką, matką i siostrą w jednej osobie.

 

Elżbieta w wagonie drugiej klasy podążała pociągiem do szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim. Celem podróży było spotkanie ordynatora szpitala, u którego miała zamiar wywalczyć przeniesienie Antoniego Ceder, znanego ze szkoły jako Diego Carlosander, na oddział otwarty z możliwością spacerów w pobliskim parku. Podróż trwała już blisko dwie godziny, gdy do przedziału wszedł konduktor.

– Proszę o bileciki do sprawdzenia. – Elżbieta sięgając do plecaka po bilet, niechcący wyjęła wraz z nim pierścień dużych rozmiarów z czarnym agatem oprawionym w złoto. Cała koncentracja mężczyzny spoczęła na pierścieniu, biorąc bilet do ręki nawet nie zwrócił na niego uwagi i odruchowo oddał go pasażerce. Opuszczając przedział miał trudności z oderwaniem wzroku od pierścienia i jego właścicielki. Elżbieta znana jako Betti z gimnazjum wiozła ten pierścień w celu przekonania ordynatora, podświadomie zdawała sobie sprawę, że jej życzenie przeniesienia Diego z oddziału zamkniętego na oddział otwarty będzie potrzebowało mocnego argumentu. Wierzyła, że czarny agat jest nieodzownym wsparciem, którego Diego zdecydowanie potrzebował.

Pamiętała jak dzisiaj, kiedy razem z Diego znaleźli pierścień na cmentarzu przy świeżo rozkopanym grobie. To było podczas wyprawy rowerowej kiedy złapała ich burza w pobliżu podmiejskiego cmentarza.

 

„Nawet nie poznaliśmy nazwy tej miejscowości. Jazda na rowerach trwała nieomal cały dzień i było już ciemno kiedy zaczęło lać jak z cebra i dookoła waliły gromy. Niebo rozdarte błyskawicami było powodem panicznego poszukiwania schronienia. Przemokliśmy do suchej nitki, kiedy w końcu dopadliśmy cmentarnej kapliczki. Porzucone rowery na usypanym stosie ziemi przy pobliskim grobie zostały na zewnątrz, a my znaleźliśmy schronienie w religijnym sanktuarium. Właśnie wtedy Diego wpadł na pomysł, że teraz, tutaj będziemy ślubować wzajemną wierność aż do śmierci. Ani jedno, ani drugie z nas nie było materiałem na zaślubiny. Dwoje postrzeleńców, którzy we wspólnej ambicji do rowerowych wypraw przylgnęli do siebie jak puzzle z jednego obrazka. I nawet kiedy któreś z nas pojawiało się w towarzystwie bez obecności drugiego, to znajomi rzucali pytania „jak się miewa twoja żona / twój mąż”. Ot, tak nas razem pożenili, dla własnej fantazji. I tak zostało, aż Diego sfinalizował zaślubiny w kapliczce. Po zaślubinach przespaliśmy gęstą od deszczu noc na twardych ławach. Jeszcze przed świtem pospiesznie wyszliśmy z kaplicy, w poszukiwaniu porzuconych rowerów poprzedniego wieczoru. Diego pochylony nad swoim rowerem nie wierzył własnym oczom. W piachu przy rozkopanym grobie tuż przy łańcuchu rowerowym lśnił pierścień. I to nie byle jaki pierścień, wręcz królewski. – do cholery, ale ciężki – oświadczył z podziwem Diego, unosząc klejnot na dłoni. Okazały czarny agat oprawiony wokół złotymi stożkami. Zamurował nas dokumentnie. Diego spojrzał na mnie błękitem swoich oczu, które teraz pełne podziwu były wyjątkowo piękne. –To jest dla ciebie, jesteś moją żoną bardziej prawdziwą niż każda inna – Diego oferował mi pierścień. Wzruszył mnie do głębi, wsuwając pierścień na palec mojej prawej dłoni. I jak go nie kochać. To był nieoczekiwany i prawdziwie niebiański symbol naszych zaślubin. Zarzuciłam mu ręce na szyję i czule wyszeptałam. – Wiejemy stąd, bo nie wiadomo czyj to pierścień. Może tego denata z rozkopanego grobu – Nie tracąc czasu byliśmy już przy wyjściu z cmentarza, na rowerach, w drodze powrotnej do domu. Pamiętam jeszcze jak przy samym wyjeździe z cmentarza spotkaliśmy dwóch grabarzy taksujących nas nieprzyjaznym spojrzeniem. W pobliżu skoczyliśmy rowerami w las, na skróty pędząc jak szaleńcy."

 

I teraz jadę do Diego ratować mu życie za cenę, chociażby pierścienia. Strzepnęłam pył, z moich ulubionych czarnych skórzanych butów, aż srebrne sprzączki radośnie zalśniły. Uwierzyłam w dobry omen na przyszłość. Wyszłam na korytarz, dojeżdżaliśmy do mojej stacji. Jak byłoby pięknie, gdyby Diego teraz odebrał mnie na stacji. Szybkim krokiem przemierzałam peron. Pociąg przy akompaniamencie gwizdu konduktora odjeżdżał w dalszą drogę. Konduktor pomachał mi ręką na pożegnanie patrząc ze znaczącym uśmiechem.

Średnia ocena: 3.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (19)

  • Imć Wszesław 9 miesięcy temu
    Z grubej rury, ha ha, leki nie działają, bunt czai się za rogiem... Podobie mnie się. Jak byłem w szpitalu, jedna pielęgniarka podobała mi się tak bardzo, że nie dało się robić pomiaru ciśnienia. Śmiała się ze mnie...
    Wola z Tobą!
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    Imć Wszesław, fajnie że Ci się podoba, muszę dopisać tekstu do przepisowej objętości. Twoja pielęgniarka miała radochę:)) Pozdrawiam.
  • Imć Wszesław 9 miesięcy temu
    O, text się rozrósł. Ogólnie dla skierowanych na leczenie w Starogardzie, jak i wszędzie indziej, była możliwość zmiany miejsca raz na pół roku, to się nazywało "opinia", i najczęściej była "kopiuj/wklej" z poprzedniej, z tymi samymi błędami, dla sądu. Zakład otwarty to mógłby być tylko zakład o "podstawowym stopniu zabezpieczenia", czyli zwykły psychiatryk. Starogard to może być maxymalny (w takim byłem) albo wzmocniony. Z maxymalnego też można przejść na podstawowy, ale w praktyce to się nie zdarza. Ha ha, wywołać bunt w Starogardzie to byłoby coś :D
    Zobaczymy co będzie :)
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    Imć Wszesław, gdzie pomysł na książkę opowijczyków wyląduje, przyszłość pokaże. Wardo pamiętać, że pacjenci psychiatryka to ludzie z przeszłością, nasza rodzina, przyjaciele, ludzie o wyostrzonej wrażliwości. Nic nie jest łatwe, ale psychiatryk zasługuje na przewrót. Pozdrawiam :) Dziękuję za opinię, która może wpłynąć na fabułę książki.
  • Imć Wszesław 9 miesięcy temu
    rozwiazanie, niestety zadaniem lekarzy jest powrócić pacjentów do społeczeństwa... Społeczeństwa warjatów nikt nie przewidywał :D
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    Imć Wszesław "Społeczeństwa warjatów nikt nie przewidywał :D" :))...ale wypracował płynną granicę i nikt nie wie po której stronie stoi. Lekarze mają trudne zadanie.🙂
  • Margerita 9 miesięcy temu
    Jestem pod wrażeniem jak szybko to napisałeś
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    Marg, jesteś czujna i masz wyobraźnię, dziękuję za inspirację. Bez Twojego tekstu nie byłoby mojego, to jest nasza kolaboracja. Pozdrawiam serdecznie :)
  • Margerita 9 miesięcy temu
    rozwiazanie dziekuję
  • Dekaos Dondi 9 miesięcy temu
    Rozwiazanie↔Fajnie było przeczytać. Teksty mające znamiona "czubatych" przeważnie są ciekawe.
    Warto by jednak, pokawałkować ową część w cudzysłowie i wyodrębnić dialogi, by ściany tekstu nie było.
    No chyba, że z materacami. Dla bezpieczeństwa:)→Pozdrawiam🙂:)
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    Dekaosie, Ty w tej tematyce czujesz się jak ryba w wodzie dlatego cieszy mnie Twoja opinia i zainteresowanie. myślę ze mój następny tekst będzie bardziej czytelny. Pozdrawiam 🙂:)
  • Imć Wszesław 9 miesięcy temu
    Tak se myślę, że dobrze byłoby zmienić zasady, żebyśmy nie rywalizowali, a współpracowali, czyli: nie ma złych pomysłów, każdy dopisuje co chce szanując to, co już jest :D
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    To prawda nie ma złych pomysłów, dlatego już sam pomysł Ponckiego na książkę z Twoim tematem na Republikę Szaleńców znalazł odzew. Każdy rozdział w samej rzeczy będzie dopisany przez uczestników. Fajnie jest jak inni demokratycznie mogą się wypowiedzieć za i przeciw. Zobaczymy jak to dale pójdzie.
  • Imć Wszesław 9 miesięcy temu
    Przy okazji podzielę się wspomnieniem o pacjencie, który rozmawiał z Matką Boską i Lucyferem, na mszę przychodził układając dłoń w szatana i mówiąc "ave szatan", na co obecne tam zakonnice kręciły głowami pobłażliwie. Twierdził, że Jezus pozwolił Mu brać narkotyki, kiedy wyjdzie. Kapelan próbował na Nim egzorcyzmów, ale jak twierdził bez skutku. Ten pacjent potem przefarbował się na blond i używał tuszu do rzęs, twierdząc, że ma żeńskie hormony. Kupa radości, szczególnie widząc miny twardzieli-morderców, co tam byli :D
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    W psychiatrykach można spotkać tyle różnych charakterów na jednej podłodze i pomimo już wyraźnych problemów muszą razem funkcjonować.
  • Margerita 9 miesięcy temu
    rozwiazanie ja już zaczęłam pisać swój rozdział pierwszy
  • rozwiazanie 9 miesięcy temu
    Margerita, świetnie, będę czytać jak opublikujesz. Powodzenia.🙂
  • Margerita 8 miesięcy temu
    rozwiazanie właśnie zaczęłam pisać drugi rozdział

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania