Rezygnacja nieprzyjęta

Było mi dobrze - kiedyś.

Ale czy na pewno było mi dobrze?

Nie, też wcale nie było, po prostu miałem więcej siły by udawać, teraz już jej nie mam. Nie chce mi się, bo dla kogo? po co?

Świat się kończy, czy to inflacja, czy wirusy czy przebiegunowanie - jakikolwiek powód jest dobry, aby pogrzebać ten zepsuty świat w recesji, finansowej, zdrowotnej, duchowej, ewolucyjnej - obojętnie.

Siódma generacja kolej - uwaga! - czas na przemiał, musimy Was znowu przerobić, domodyfikować, stworzyć od nowa, bo projekt szlag trafił, nie udaliście się. ZNOWU!

Z łysej głowy włosów nie wyrwiemy, trzeba bez nerwów i emocji podejść do tego zadania raz jeszcze, pogrzebać w genach, poulepszać, i zasiać od nowa.

Poszedłem do przełożonych, bo ile można. Powiedziałem, że to nie na moje siły i że rezygnuje. Popatrzyli beznamiętnie i kazali wrócić do pracy, bo projekt w toku, nie może być opóźnień. Pewnie nie ja pierwszy...

Rezygnacja nieprzyjęta.

i tak od eanów lat. Nie pamiętam już nawet za co mnie skazali do pracy przy tych pierwotnych ziemianinach. Ziemianie, ziemniaki, kartofle... siej, zbieraj, oceniaj ulepszaj - a szlag by ich!

A jakość luszu coraz gorsza... Tym w laboratorium na oczyszczalni też współczuję. Ile można?!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania