Rocher.
Że jeszcze zaledwie przed chwilą,
wiatr rozwiewał po podwórku liście,
na schodach rozsiadł się strach
i robi do mnie maślane oczka przez szybę.
A potem już nie.
A potem te liście palą się w stosach,
na słońcu.
Dym ogranicza widoczność,
tworzy ścianę, mur - kończący się
na granicy framug.
I już nic więcej.
Już tylko ty.
Komentarze (6)
Ładne.
Dzięki.
Heh. To ważne mieć kogoś, kto aż tak cie koi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania