Romantyczna bieda
Zygmunt Jan Prusiński, Ustka
ROMANTYCZNA BIEDA
W holu Domu Kultury
kilka osób rozsiadło się na krzesłach -
czasem jest chwilowa władza we władaniu
choćby krzesła.
Przysiadłem się z tupetem do przedniego
towarzystwa akurat wystawa rzeźbiarza -
drzewny wernisaż kruchy.
Przeważały w holu kobiety - usteckie
ambicje prowincji. Wyciągnąłem swoje
kruche nogi, choć te nogi biegały w
sprincie i w piłkę nożną latami w
młodości.
Mówię o tak żeby mówić: - Te pantofle
znalazłem na śmietniku, wygodne bo
przechodzone przez anioła. A skarpet
zakładam kilka par, by dziury ukryć
przed słońcem.
Kobiety milczały przerażone szczerością.
Na prowincji prawda jest też kruchą
metafizyką. Pożegnałem się z rzeźbiarzem
Kazikiem Kostką, i wyszedłem z kameralnej
prowincji na skrzydłach mocnego ptaka...
z drewna.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania