romantyczność
rozdeszczyło deszczem w stumilowym lesie
rozwścieczyło wiatrem powietrze podarte
roztapiasz się w zieleni
odmienisz
słowa przez przypadki jak rzadko
spotykasz mnie na drodze w pokuszenie wodzisz
deszczowa dziewczyno
przypadki przeminą
jak deszcze
wieszczę
że liczby pozostaną rodzaje w rozstaniach
palące mocno słońce wśród myśli gorących
i uda spocone rozkosznie
radośniej
księżyc wzejdzie nad stumilowym lasem
więc z czasem
zostaniemy na liściach kroplami
nie strząsajcie
zostawcie nas samych
Komentarze (10)
rodzajem - prawda?
Muszę się temu przyjrzeć, bo napisałem tego wolniaka szybko, bezpośrednio w "Dodaj".
Chciałam, fakt. Dziękuję.
Gdyby M. żył, posługiwałby się taką współczesną formą poezji.
Tu sa tacy specjaliści, którzy się na M. powołują, zapominając, że żył w pierwszej połowie XIX, a nie XXI wieku
Jest dobry do podręczników, wkład trzeba doceniać, ale heksametrem homeryckim już się nie pisze.
Wiernopoddańcze i kurczowe trzymanie się stylu owocuje zawsze tylko skansenem i martwicą.
Wiesz, że unikam jak ognia przeckliwienia, a i formułę w pierwszych strofach narzuciłem sobie inną, niż w końcówce.
Rymy w jednym wersie, to ciężko było odpłynąć po mojemu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania