Rose (fragment 6)
A czy poszukiwania Rosy to nie sprawy fabryki ! – wybuchł chłopiec . Babcia spuściła głowę i wyszła z salonu bo jej jedna z prób spotkania Arona nie wypaliła . Toni dotarł do telefonu i zadzwonił do biura numerów. Hallo! Czy to biuro numerów ? –zapytał by się upewnić chłopiec - Chciałbym się dowiedzieć o numer telefonu do państwa Brown w Helmsdorf . Ale które Helmsdorf – zapytała z dziwieniem telefonistka , jakby mapę Niemiec miała w jednym palcu .No na wschodzie! Koło Ebersbach – odparł Toni , tłumacząc jakby kobieta siedziała w jego głowie i znała jego myśli . No dobrze na wschodzie , koło Ebersbach , ale takich wiosek jest dwie a państwa Brown jest tysiące – odparła telefonistka – to o których państwa Brown panu chodzi ? Marie Brown , Joachima , Ernesta . Niech pan lepiej się doinformuje . I w momencie telefonistka przerwała rozmowę . Toni zdenerwowany rzucił słuchawką – No nie to nawet ludziom nie można pomóż ! Co się stało? – odparł Jan . Nie chcą mi podać telefonu bo nie znam imienia pana Browna . Josef - odparł służący . A skąd wiesz ? – zdziwił się Toni . Wołałeś. Janie , Janie to , Janie tamto . Jak byliśmy w chałupie podszedłem i przywitałem się . Spytałem w czym pomóc ? I odparł – Josef , nie dziękuję . Nie wiem jak Ci dziękować ! – uradował się Toni . Służący uśmiechnął się i podniósł słuchawkę – Proszę . Za pleców kamerdynera wyłoniła się twarz pani Schulz – Ucz się dziecko , ucz ! . Jan się roześmiał . Chłopiec wziął słuchawkę do ręki i podjął drugą udaną próbę . Na szczęście z pośród tysiąca Brownów był tylko jeden Josef. Hallo! Tu mówi Toni ; czy dodzwoniłem się do państwa Brown. To ty !– usłyszał przeraźliwie wykrzyczane - czego jeszcze chcesz ?! Spokojnie – uspokajał rozwścieczoną panią Brown – ja chce ostrzec . Przed czym ?! – w padła w złość matka Rosy – Co jeszcze wymyśleliście ?! W pewnym momencie z słuchawki dobiegło – Mamo daj mi słuchawkę , nie denerwuj się . Hallo! Tu mówi Rosa . Proszę nie wydzwaniać , ani nie nachodzić mojej rodziny bo wezwę policję . Ale Rosa ! –zaczął krzyczeć do słuchawki Toni , słysząc że zaraz rozmowa będzie przerwana . Co! – dała jednak szanse dziewczyna młodemu Schulzowi . Mój tata chce złamać moją obietnice i do ciebie pojedzie – ostrzega chłopiec . Twój tata, twój tata i twój tata . wszystko się kręci wokół twojego taty . Dajcie mi spokój ! – i Rosa rzuciła słuchawką . Zaś w fabryce pana Schulza trwała narada . Do gabinetu dyrektora stawili się i Aron , chcący dokończyć swoje zadanie i Julia , która miała chęć udowodnić że to ona rozwiąże całą sprawę . Szef spojrzał się na oboje i odparł – Spokojnie ! rozniesiecie mi zaraz biuro. A ty czego chcesz? – zapytał ze zdziwieniem księgowego . No przecież zlecił mi pan coś – odparł zdziwiony Aron . Ja już wszystko wiem – odparł Schulz – lepiej wyjdź i poczekaj aż cię wezwę. Uśmiechnęła się Julia, która uznała że tą walkę za wygraną . A ty ?! - spojrzał prosto w oczy dziewczyny – czy się w końcu zdecydowałaś na obiad ze mną? . Julia na te zapytanie wytrze szyła oczy – Że co ?! Pytam się obiad – odparł Schulz – chyba że wolisz kolację?. Uśmiechnął się mężczyzna wstając z fotela . Zdenerwowana Julia podeszła do niego i mu odparła – chciałam z tobą zwyczajnie porozmawiać , ale widzę że dzisiaj się nie da . Poczym obróciła się i szybkimi krokami skierowała się do wyjścia z gabinetu . Złapała za klamkę i wychodząc trzasnęła drzwiami . Schulz podszedł do telefonu i odparł do Sandry – wezwij Arona . Aaa! I Zamów kosz kwiatów do gabinetu Juli . Gdy do gabinety wszedł księgowy , zaraz od progu usłyszał – Słuchaj uważnie ! Tak jest! – odparł Aron – Ale chciałbym coś nadmienić . Cicho! Teraz ja mówię! – stanowczo Schulz udowadniał kto jest tu kapitanem – Masz ostatnią szansę . Pojedziesz do Helmsdorf i przywieziesz do mnie Rose . Dobrze , ale czym mam ją przekonać ? – zapytał . A co! Sama rozmowa ze mną na temat pracy ją nie przekonuje? – zdziwił się Schulz . No chciałem wytłumaczyć , że nie – tłumaczył się Aron . No paczcie ! – wykrzyknął dyrektor fabryki - gwiazdek na niebie jej się zachciało . To co zażądała ?! – zapytał zdziwiony Schulz . Nie wiem kazała mi wyjść z pociągu – odparł wystraszony księgowy rozkładając ręce . To ja Ci teraz karze wyjść z biura ! – wykrzyknął zdenerwowany szef . Aron z spuszczoną głową wyszedł z gabinetu dyrektora . Co ta dziewczyna sobie ubzdurała? - zaczął głośno myśleć Schulz . Jeśli wyśle ją na tą rehabilitacje , i okażę się za mało, to będzie gotowa podać mnie do sądu . To nie na moje nerwy – stwierdził szef fabryki . Podniósł słuchawkę , nacisną przycisk palcem i usiadł w gabinetowym fotelu – Sandra łącz mnie z miedzy narodową! A mogę zapytać gdzie mam dzwonić ? – zapytała zaciekawiona , a zarazem niewiedząca z kim połączyć sekretarka. Najlepiej podaj mi kierunkowy do Polski – odparł Schulz . Zdziwiona Sandra wyjęła książkę telefoniczną z boku biurka – Do Polski ? . Tak! Co tak długo ? – niecierpliwił się dyrektor . Mam 48 ! – krzyknęła sekretarka . Dziękuje – odpowiedział Schulz i zapisując sobie na kartce , drugą ręką odłożył słuchawkę . Następnie odsunął ze swojego biurka szufladę i zaczął wyjmować po kolei wszystkie notatniki , dokument , Az na spodzie szuflady znalazł stary notes . No jest ! – odparł z dumą . Chyba jeszcze powinienem tutaj go mieć – odparł do siebie z dumą otwierając pierwsze strony pokrytego wilgocią zeszyciku . Ha ! Jest - Uradował się – Tomasz Grzepczyk . No Rosa zacznij uczyć się polskiego. Schulz z powrotem sięgnął po słuchawkę i zaczął wybijać numer telefonu . Przyłożył słuchawkę do ucha i nerwowo wyczekując postukiwał palcami o blat biurka . Hallo ! Czy to firma Mechanical - zapytał , lecz osoba która odbierała jakby go nie rozumiała więc postanowił powtórzyć po angielsku – Im sorry . You speak english ? You are Mechanical ?. W telefonie rozległ się głos – chwileczkę zaraz połączę . Schulz się trochę zdziwił . Hello ! Im Tomy Grzepczyk . Whot problem is? – zapytał się dyrektor firmy . Hello Tomy ! Kupę lat tu Schulz z Dresden – uradował się właściciel fabryki . A to ty ! Rzeczywiście kupę lat – odparł Tomasz . Co! masz zamiar coś od nas kupić ? – zapytał zaciekawiony kolega . Lepiej ! – odparł zadowolony Schulz . A co może być lepszego? – zdziwił się polski biznesmen . Mam dla Ciebie propozycję – prześmiewczo powiedział Schulz . Dla mnie propozycje , i ma mi to się opłacać , coś musi być w tym podejrzanego – próbował wykryć jakąś przynętę pan Grzepczyk . Słuchaj , kiedy ja ci zaszkodziłem – uśmiechnął się Schulz , a w słuchawce było słychać śmiech Tomasza który pamiętał jeszcze jak kolega z Niemiec sprzedawał jego towar na Zachodzie . No dobra . Co było to było , ale teraz chce Ci się odpłacić i przyślę tam do was do pracy moją księgową – tłumaczył Schulz . Ale po co? – zdziwił się Tomasz – niemość mam swoich . Słuchaj , ja musze jej się na jakiś czas pozbyć . Oczywiście wypłaty będzie dostawać z mojego konta , a wy może coś się od niej nauczycie . Na pewno języka – śmiał się Schulz . Tomasz też się roześmiał i odparł – no jeśli to tylko chwilowe , to zgoda . Wiesz ona tak szybko nie przyjedzie , jeszcze coś musi tutaj zrobić – zmylał dyrektor fabryki by nie powiedzieć całej prawdy . To kiedy mogę się jej spodziewać – zapytał pan Grzepczyk . No za miesiąc , zobaczymy czy się zgodzi wyjechać . No , to czekam - odparł Tomasz . Dzięki za wszystko . Na razie – i uradowany odłożył słuchawkę Schulz . Z radości , aż obrócił się na fotelu i zaczął zacierać ręce , tylko nadal nie wiedział czy na ten plan zgodzi się Rosa . Za to Aron dostał pilny telefon od babci Toniego , która bardzo pilnie chciała by się z nim widzieć . Rozdarty myślami między tym że zaraz może być wezwany z powrotem do biura dyrektora , a tym że musi jechać do Coswig nie wiedział co wybrać najpierw . Gdy nagle usłyszał dzwonek telefonu , który wybił go z rozkojarzenia . Tak , słucham ?! – odparł po chwili do słuchawki telefonu . Masz natychmiast do mnie się stawić! – słychać było przeraźliwy rozkaz Schulza , który rzucił księgowego na wprost na nogi – Już , już idę panie dyrektorze ! . I niczym strzała Aron wypruł za swojego biurka i popędził , że nawet żaden telefon , czy wołanie kolegów nic nie mogło go oderwać od dotarcia do windy . Kiedy wysiadł z niej i przechodził koło Sandry to tylko wiatr zawiał a sekretarka chciała coś powiedzieć lecz księgowy już pukał do drzwi gabinetu . Zdziwiona tym wszystkim Julia podbiegła do stolika Sandry i się zapytała – Co tu jest granę?. Nie wiem – odparła sekretarka . To wszystko chodzi o tą Rose – dodała . Julia spojrzała się na zamykające się drzwi gabinetu Schulza i pomyślała – chyba muszę tam wejść . Nagle z windy wyszedł kurier z bukietem – Gdzie jest gabinet pani Juli Tischner . Wystraszona bo nie miała okazji , a zarazem przejęta piękną wiązanką Julia odpowiedziała – Tutaj! To ja . Bardzo proszę – odparł kurier - i tu pokwitować . Pokazał palcem na kartce papieru miejsce do podpisu . Ciekawe od kogo? – zaciekawiła się dziewczyna szukając karteczki . Sandra wiedziała , dla tego pochyliła głowę i zajęła się własnymi sprawami . No nie! Od Schulza – wykrzyknęła Julia i zdenerwowana udała się w kierunku jego biura . W tym samym czasie dyrektor tłumaczył Aronowi co ma wykonać – Słuchaj , wypiszę ci tu odpowiednie papiery masz z nimi pojechać do Helmsdorf , i wręczyć je Rosie . Jeśli Ci odmówi możesz ją poinformować że już u nas nie pracuje . Rozumiesz ?! – zapytał stanowczo Schulz , gdy nagle do gabinetu wpadła wściekła Julia . Co to ma być ?! - trzęsąc w powietrzu bukietem . Róże – odparł uśmiechnięty szef . A na co mi one ?! – wściekała się jeszcze bardziej Julia krzycząc wprost do twarzy Schulza . Wiesz, mnie uczono że kwiaty są dobre na każdą porę – przetarł twarz dyrektor – ale jeśli ci się nie podobają , lub Ciebie tego nie uczono to daj je Sandrze ona na pewno się ucieszy . Zdenerwowana Julia wyszła z gabinetu i rzuciła tym bukietem w stronę sekretarki . Zaś Schulz z Aronem zaczęli się śmiać kiwając przy tym głowami . No to na czym skończyliśmy drogi kolego – odparł dyrektor spoglądając na twarz księgowego . Miał pan wypisać jakieś dokumenty – stwierdził Aron spoglądając na biurko gdzie były rozłożone pióro i jakieś czyste kartki . Aaa ! Już wiem – to chwile potrwa , więc możesz wrócić do obowiązków . To za ile przyjść? – zapytał księgowy myśląc o tym że może uda mu się pojechać do Coswig . Niebawem Cię wezwę , więc się nie oddalaj od firmy – przeczuwał jego zamyślenia Schulz . Rozumie - potakną głową Aron i wyszedł z biura . Gdy zamykał drzwi zawołała go Sandra – Ty co ta zażyczona Toniego tak rzuciła we mnie tym bukietem ? . Nie podobał jej się – uśmiechnął się chłopak . Tyle to się sama domyśliła – odparła sekretarka . Ale co nie takie kwiaty , czy co innego – zapytała zaciekawiona . Wiesz , to nie mój interes – odparł Aron spoglądając na gabinet Juli . Sandra tylko pokiwała głową i w myślach ułożyła kolejna plotkę – kolejny się zakochał . Kiedy dyrektor wypisywał dokumenty dla Rosy , Aron w swoim gabinecie postanowił zadzwonić do pani Schulz . Hallo! Czy tu rezydencja państwa … - z kulturą zapytywał się , gdy nagle przerwano mu – już przestań, poznaję Cię tu Toni . Co się stało? – zapytał z ciekawością . Chciał bym porozmawiać z twoją babcią – odparł księgowy . Mogę jej przekazać informację – stwierdził chłopiec dopatrując się w tym jakiejś intrygi . Proszę Cię podaj mi do słuchawki panią Schulz ?! – zdenerwował się Aron . Wiesz co – odparł Toni – najlepiej będzie jak się z nią spotkasz bezpośrednio oko w oko . I odłożył słuchawkę robiąc księgowemu na złość. W tej samej chwili do salonu weszła pani Schulz i spojrzała na wnuka – Kto dzwonił ? . A nikt ważny. Pomyłka – odparł Toni machając ręką. Zaś Aron nie omal chciał wyjść z siebie , w myślach już układał plan zemsty na Tonim . Gdy nagle ni z tego , ni z owego znowu rozdzwonił się telefon . Czego !- wykrzyknął do słuchawki zdenerwowany księgowy . Zdumiały Schulz , który był po drugiej stronie odparł – Jak śmiesz tak do mnie mówić młodzieńcze ? Natychmiast masz się stawić u mnie w gabinecie ! Przepraszam – wystraszył się Aron aż miał się uderzyć w czoło z głupoty , dodał tylko – już idę . I znów odłożył słuchawkę. Wstał i zaczął szarpać się z myślami czy aby dyrektor nie rezygnuje z jego usługi i pośle kogoś innego np. Toniego . To jeszcze bardziej rozwścieczyło Arona i pognał co sił na ostatnie piętro budynku . Kiedy już wybiegł ze schodów spojrzała się na niego Sandra – O! Drugiego Toniego nam brakuje . Choć już padał z sił i prawie dyszał , to te stwierdzenie jakby dodało mu poweru i w momencie się wyprostował i doszedł do drzwi gabinetu Schulza . Co tak długo ! – krzyknął lekko zdenerwowany szef . Aaa! Windy nie było i szedłem schodami – odparł Aron . Znowu ta winda ! – wściekł się dyrektor – muszę w końcu zaplanować budowę drugiej . Tylko skąd na nią wziąć ?! . Aron wystraszony aż zmrużył oczy a szyja jego się skurczyła że głowę miał przy barkach . Schulz nabuzowany odparł - no nic ! Masz tu te dokumenty i wiesz co robić . Podał je ręką księgowemu . A!- przypomniało się dyrektorowi - Co to miało znaczyć z tym telefonem ?. Jaki telefon ? – udawał głupiego Aron – ten przed chwilą to mała pomyłka . Tak myślę – odparł Schulz – bo jeśli tak traktujesz naszych klientów to . I pogroził palcem księgowemu . Rozumie . To może ja już pójdę – chciał już wyjść z gabinetu księgowy . To na co czekasz ! – stwierdził dyrektor – tylko pamiętaj o tym co Ci mówiłem . Jeśli nie będzie chciała przystać to automatycznie wylatuje . Tak pamiętam ! – potakiwał Aron który zamykał już drzwi od biura . Sandra była tylko najbardziej ciekawa – Ty kto ma wylecieć ?! . A chyba ty ! – chciał zamknąć na chwile usta sekretarce księgowy . Ta , ta ! Ja. Ja tu więcej robie od wszystkich ! – wyzywała sekretarka wymachując palcem na stojącego przy windzie Arona , który w ogóle na to nie zwracał uwagi . Po chwili księgowy wybiegł jak oszalały z budynku biurowego fabryki i pobiegł co sił do samochodu firmowego . Po czym wsiadł i odjechał jakby paliło się u niego w domu lub właśnie zaczęła rodzić jego żona . Muszę jeszcze podjechać do Coswig – mówił sam do siebie , spoglądając na zegarek na ręku .
Z kolei w posesji państwa Schulzów chwile upływały normalnym nurtem . Toni zanudzał się siedząc w fotelu i czytając prasę , gdzie niegdzie krzątała się służba skupiona na swoich obowiązkach tylko starsza pani spacerowała po ogrodzie myśląc jak rozwikłać problemy firmy nie angażując do tego ani wnuka , ani syna . Jedynym sposobem było wciągnąć w plan Arona , z drugiej zaś miała zakaz wejścia na teren fabryki . Nie chcąc się narażać synowi postanowiła, iż spróbuje wykonać telefon . Gdy podążała w kierunku domu z bramy głównej niczym strzała zaczął pędzić samochód . Pani Schulz przystanęła na chwile i chciała się przyjrzeć , kto tak demoluje nawierzchnię podjazdu . Kiedy nagle samochód z piskiem stanął , a osoba kierująca nim biegła jak oszalała w kierunku starszej pani . To bardzo zdziwiło właściciele posesji i chciała jak najszybciej spotkać się z tym mężczyzną , więc przyśpieszyła kroku w jego kierunku . Pani Schulz , Pani Schulz ! – krzyczał podbiegający Aron – dzwoniłem do pani ale Toni nie chciał mi pani dać do słuchawki . Co się stało ?! – widząc swojego wybawcę uspokoiła się właścicielka . Mam jechać do Rosy - dyszał zmęczony biegiem chłopak i podpierał boki . Mam jej dać dokumenty . Albo tak , albo nie – wyduszał z siebie ziajany Aron . Nic nie rozumie – odparła pani Schulz – złap głębsze oddechy i powiedź mi co tak , co nie . Albo pracuje , albo – i machnięciem ręki jakby odpędzał muchę , które kilku krotnie powtórzył , dawał do zrozumienia pani Schulz, że będzie pozbawiona pracy . To nie może tak być ! – zdumiała się starsza pani , lecz chłopak rozłożył ręce i rzekł – Ja nie mam czasu . Muszę już jechać . I obrócił się i resztkami sił pobiegł powrotem , ale w połowie drogi już przestał truchtać i zaczął przygarbiony iść powoli kierując się do otwartych drzwi samochodu . Natomiast pani Schulz choć spoglądała na oddalającego się Arona z trudem nie mogła uwierzyć ,że jej syn mógłby być do czegoś takiego zdolny . W jednym momencie poczuła wielki ból na sercu . Lekko się skłoniła i złapała ręką w okolicy piersi , ale po pewnej chwili ból ustał . Podniosła tylko głowę do góry i spojrzała jak oddala się samochód w stronę wyjazdu . Aron myślał , że to spotkanie coś zmieni w sytuacji Rosy i może pani Schulz wymyśli jakiś sposób na unikniecie jego wyjazdu , lecz tak jak i dla niego , tak i dla niej decyzja syna była ogromnym zaskoczeniem . Teraz tylko bił się z myślami jak ma przekazać te dokumenty , bo przecież nie wręczy dziewczynie najpierw bomby z zapalnikiem , a później zapyta – Czy mogę umówić się z panią na kolację ? Aron przez całą drogę zastanawiał się jak umówić się z Rosą , a przy tym spełnić swoją służbową powinność. Gdy już zbliżał się do miejscowości Helmsdorf naszła go myśl , że wynajmie pokuj w pobliskim pensjonacie agroturystycznym. W ten sposób będzie mógł więcej czasu spędzić w pobliżu Rosy nie ujawniając się . Więc zjechał do najbliższego gospodarstwa i tam wynajął pokuj . Dzień dobry ! Czy mają państwo pokuj na wynajem – zapytał Aron . To znaczy ? – zapytał gospodarz . Potrzebuję parę dni spędzić w Helmsdorf i szukam noclegu – wytłumaczył księgowy . Jeśli panu wystarczy łóżko i szafa , to się dogadamy – odparł właściciel . Dużo nie wymagam – uśmiechnął się Aron i wjechał na podwórze . Wysiadł z auta , a gospodarz prowadząc do domu pokazywał i tłumaczył – Tu jest kuchnia . Posiłki może pan jeść z nami . Tam łazienka . A to stary pokój mojego syna . Tu będzie pan spał . A , to gdzie jest teraz syn ? – spytał z ciekawości księgowy . Studiuje w Berlinie i prędko nie wróci – odparł gospodarz. Aron wszedł do środka pokoju i zaczął rozkładać swoje rzeczy , lecz po chwili zdał sobie sprawę że zapomniał zadać kluczowe pytanie – Przepraszam ! . Wrócił się gospodarz – Coś nie tak ? . Nie – uśmiechnął się Aron - Ile jest stąd do centrum ? . A jakiś kilometr – przymrużał oko mężczyzna wyliczając w głowie . A czy zna pan rodzinę Brownów ? – zadał drugie pytanie księgowy . Ale o których panu chodzi ? – gospodarz chciał się upewnić czy aby dana osoba nie chce komuś zaszkodzić . Nie nic – odparł Aron - sam znajdę . To zaciekawiło gospodarza , który kiwnął głową i odrzekł - To może pan najpierw w dokończy się rozpakowywać , ja na chwilę wyjdę. Księgowy wrócił do pokoju i dalej układał swoje rzeczy gdy nagle do domu weszła gospodyni . Posłuchaj – odparł mąż – mamy gościa . Że co?! – zdziwiła się . To na parę dni . Zapłaci za nocleg. – szepnął do ucha – Ja wychodzę na chwilę . Jak coś będzie chciał to mu pokaż. I gospodarz wyszedł z domu kierując się w stronę centrum . A pan to na długo?! – zapytała właścicielka . Co , co ? – niedosłyszał Aron . Pytałam się czy na długo pan przyjechał ! – krzyknęła głośniej gospodyni . To zależy ? – odparł księgowy . Od czego ? – spytała z ciekawości kobieta . Może pani mi powie gdzie jest gospodarstwo Braunów ? – zapytał myśląc, że gospodyni będzie bardziej wyrozumiała . Chodzi panu o Starego Josefa ? – chciała się upewnić właścicielka . Ja mam sprawę do Rosy – odparł Aron . A ! Do Rosy – to utwierdziło gospodynie, że to nie obcy człowiek – to najkrótsza droga trzymając się tymi łąkami na wprost . Wskazała pola na których pasły się krowy . Aron wyszedł z pokoju i wyjrzał przez okno w kuchni . To nie trzeba dochodzić do centrum . Nie ! A po co – odparła z dziwieniem gospodyni . A tak w ogóle to jest pan pewien , że Rosa jest w Helmsdorf ? – zapytała wyjmując resztę zakupów z koszyka. Tak , inaczej by mnie tu nie było – odparł Aron – Najmocniej dziękuje . I wrócił do pokoju , aby wszystko pochować do szafy i po chwili ,gdy gospody szykowała naczynia do obiadu odparł – Wie pani ja też zaczerpnę świeżego powietrza . I u dał się w kierunku opalających się w słońcu krów.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania