Poprzednie częściRose (fragment 1)

Rose (fragment 7)

W Coswig natomiast pani Schulz odchodziła od zmysłów pobiegła szybko do domu zaczęła się przebierać i krzyczeć na cały korytarz – Janie , Janie ! . Kamerdyner wystraszony tymi odgłosami pobiegł co sił na piętro budynku do sypialni starszej pani . Słysząc to Toni też się zaciekawił , bo widział iż pod dom zajechało jakieś auto . Janie mam sprawę do Ciebie – odparła pani Schulz słysząc kroki służącego który przekracza próg pokoju . Kamerdyner usłyszał głos właścicielki i się zatrzymał – tak proszę pani ? . Musimy natychmiast pojechać do fabryki – stwierdziła pani Schulz . Ależ , chyba pani nie wolno – powiedział z lekkim strachem w oczach Jan . Co mi wolna , a co nie to moja sprawa – odparła starsza pani podchodząc do służącego – wejź mi zasuń zamek z tyłu . Jan delikatnie jak tylko umiał zasunął zamek i zapytał – A co z Tonim ?. Zaś chłopak przysłuchiwał się wszystkiemu stojąc oparty na schodach . Niech go przypilnują służące – odparła pani Schulz – może znowu mu coś głupiego przyjść do głowy jak jego ojcu . Dodała troszkę podenerwowana starsza pani . Dobrze proszę pani wszystko przekażę – i wyszedł Jan z pokoju udając się w kierunku schodów . Tam zatrzymał go Toni – po co jedziecie do fabryki ? . Nie jest mi wiadome – odparł służący – wiem tylko że pański ojciec znów zdenerwował panią Schulz . Chłopiec z Janem zeszli po schodach tylko że Jan udał się do kuchni powiadomić służbę , a Toni doskoczył do telefonu . Już ja się dowiem co ten tata wymyślił – odparł pod nosem . Gdy pani Schulz schodziła po schodach , a Jan wychodził jej naprzeciw , Toni już czekał na połączenie z Sandrą . To na razie – powiedziała babcia i zerknęła w stronę wnuka . Co ?! – nie usłyszał zasłuchany w odgłos z słuchawki chłopiec – A! na razie . Podniósł do góry rękę . Z kim on tak rozmawia ? – zapytała Jana pani Schulz . Jan nie zatrzymując się i nie tracąc czasu odparł – Nie wiem , to młodzi taka moda . I wyszli z starszą panią kierując się do limuzyny . Tym czasem Toni już rozmawiał z sekretarką ojca Sandra co tam słychać w firmie ? – zapytał się z małym uśmieszkiem . A to co zwykle – odparła największa plotkara zakładowa . To znaczy? – dociekał chłopak . No , twoja dostała bukiet kwiatów . Co!!! – wykrzyknął przerażony Toni . O kurcze ! Przecież ty o tym nie wiedziałeś – złapała się za głowę sekretarka . Nie ja wiedziałem – grał Toni aby więcej się dowiedzieć . Jak to wiedziałeś ? Przecież to były kwiaty od twojego ojca – odparła Sandra . Chłopak myślał że wyjdzie z siebie i udusi Schulza gołymi rękoma , ale się opanował i zapytał – a coś jeszcze może się działo? . No chcą kogoś wywalić z pracy – pokiwała głową Sandra – ale chyba nie mnie Toni . Ja to świetnie pracuje. Nie wiesz kogo ? – zapytał zaciekawiony chłopak . Wiem tylko że tą sprawą miał się zająć Aron – odparła Sandra . Oświeciło Toniego kto mógł zajechać pod dom i rozmawiać z babcią – Dzięki Sandra. Kiedy usiadł na fotelu i pomyślał na co Aronowi samochód , kogo chciałby ojciec pozbyć się z pracy i o kogo pani Schulz by tak walczyła przyszła mu jedna osoba do głowy . Nie to nie może być Rosa – szepnął do siebie .

Kiedy w Dresden dochodziło do sprzeczek rodzinnych , w tym samym czasie Aron na wsi spacerował po łąkach . Gdy doszedł już do pewnych zabudowań schował się za stodołom i nasłuchiwał czy aby to gospodarstwo należy do Brownów . Nie wiedział , że w tym samym czasie gospodarz u którego wynajął pokój pobiegł do okolicznej gospody poszukać Josefa i powiadomić go o pewnym turyście . Księgowy siedząc w zaroślach jednak nie mógł poznać nikogo z osób chodzących na podwórzu . Żadna z nich nie przypominała mu ani kobiety której poznał na dworcu , ani Rosy . Postanowił więc przejść się dalej , lecz kolejne budynki były oddalone o kilkadziesiąt metrów . Nagle z dala nadjeżdżał traktor wiozący siano. Aron wybiegł na dróżkę polną i zaczął machać rękoma . Stać ,Stać!!! – krzyczał w niebogłosy . Po chwili zatrzymał się przed nim ogromny niczym samolot pasażerski , traktor na wielkich oponach jak od kombajnu i ogromnym silnikiem , a buczał jak stado bizonów. Co się stało?! – krzyknął zdenerwowany rolnik , któremu nie omal od hamowania mogło spaść połowę siana z wozu . Które z tych domostw to Starego Josefa Browna ? – zapytał Aron wskazując ręką na zabudowania . Panie, widzisz tą starą krowę – obrócił się w kabinie rolnik i wskazał palcem na psocę się krowy , ale tych krów było pełno a skąd księgowy z miasta miał wiedzieć , która to stara , a która to młoda . Panie , która to ta z dzwonkiem ? – zapytał Aron . Jakim dzwonkiem ? – zdziwił się rolnik , wiedząc że ta stara , to ta co leży – Panie widzisz tam daleko , co żuje trawę . Która ?! – nie mógł dopatrzeć się Aron . Wiesz Pan ! Mnie się śpiesz odejdź no ! – zdenerwował się rolnik , zaczął machać ręką by księgowy odszedł na bok i do tego dodawać gazu przez co traktor wyrczał jak wściekły pies . Aron załamany wrócił na łąki i kierował się w stronę tej krowy która niby jemu wydawała się tą właściwą . Po paru metra poczuł zmęczenie i postanowił jednak przysiąść . Zaś pan Brown dowiedziawszy się o sprawie popędził co sił do domu .Wbiegł do niego ,wziął pod ramie swoja starą dubeltówkę i zaczął ładować nabojami . Tato , tato ! – zaczęła uspokajać Rosa i wyrywać broń ojcu . Co ty wyprawiasz? – zapytała zdziwiona. Co robie ?! Następnego przywiało za tobą - odparł zdenerwowany Josef . Wtedy do pokoju wbiegła żona Browna , lecz wyminęła się z mężem który wybiegł na podwórko. Rosa z tych nerwów nie mogąc zatrzymać ojca i wiadomości którą usłyszała aż pobladła . Nie , córeczko ! Trzymaj się – zauważyła matka , że Rosa traci świadomość , i podbiegła łapiąc ją i kładąc delikatnie na pobliskim łóżku . Aron powrotem uparcie poszukiwał celu . Spoglądał z dala na budynki czy aby nie pojawi mu się twarz pani Brown , lub jego wybranki . Nagle gdy wymijał drzewo poczuł mocny , wręcz uginający nogi łupniak w tył głowy , jakby ktoś go uderzył grubym kijem . Tak naprawdę to pan Brown wyszedł za drzewa i uderzył go kolbą . Aron złapał się za tył głowy i gdy chciał zobaczyć napastnika , nagle dostał kolejny cios kolanem . Gdy już leżał zwinięty w kłębek na ziemi pan Brown powiedział – A ty czego tu szukasz ? . Ja najmocniej przepraszam – odparł podnoszący się z ziemi księgowy - wyszedłem na spacer i chyba za daleko poszedłem . Stwierdził Aron otrzepując się i łapiąc się za głowę . Ja może już lepiej się wrócę – stwierdził odwracając się plecami do Josefa i już miał zrobić pierwszy krok, gdy nagle zapytał – A może pan wie gdzie mieszkają Brownowie . Staruszka to zdenerwowało przyłożył kolbę do ramienia i załadował strzelbę . A to może ja rzeczywiście już sobie pójdę – odparł Aron , który od tej chwili był pewien , że dobrze trafił i jak wygląda Stary Josef . Trzymając się sam tył głowy z której sączyła się lekko krew dotarł powrotem do gospodarstwa w którym miał nocleg . Na samo powitanie stojący w bramie właściciel , jakby czekający na niego odparł z uśmiechem – No i co , odnalazł pan gospodarstwo Brownów , a może krowa pana kopnęła ?. Aron spojrzał się z pod oczu na rolnika i już podejrzewał , że ten pobyt nie będzie należał do najmilszych w jego życiu .

Tym czasem w fabryce pani Schulz dotarła do biura swojego syna . Już miała zamiar otworzyć drzwi gdy nagle podbiegła Sandra i zatrzymała starszą panią krzycząc – Niech pani tam nie wchodzi !!! . Ale dla czego ?! – zapytała zdziwiona kobieta . Teraz szef ma bardzo ważne spotkanie – odparła sekretarka – prosił , aby mu nie przerywać !. A jakie to pilne spotkanie miałby mój syn prawie pod koniec pracy ? – zdziwiła się pani Schulz . Słysząc ten cały hałas wyszła z pokoju naprzeciw Julia . Co się stało ? – zapytała . Słyszałaś o jakimś zebraniu? – zasięgnęła informacji starsza pani u przyszłej żony wnuka . A z resztą ! – stwierdziła po przemyśleniu - Co ja się pytam , przecież jakby jakieś było to byś brała w nim udział . Gdy otworzyła drzwi i weszła do środka w tym samym czasie słychać było trzaśnięcie drugich drzwi , które łączyły gabinet Schulza z sąsiadującym gabinetem syna . Kiedy starsza pani zawołała – szybko wychodzimy !!! Julia zauważyła wybiegającego z gabinety Toniego swojego podwładnego . O tam jest pan Schulz! – wykrzyknęła wskazując palcem . Starsza pani wiedziała że go nie dogoni więc podbiegła do telefonu i wystukała numer na dół do recepcji – Hallo ! Tu mówi pani Schulz . Proszę na mój rozkaz zatrzymać dyrektora i nie pozwolić mu opuszczenie budynku . Co pani mówi ! – odparł recepcjonista - z jakiej racji mam zatrzymywać własnego dyrektora ?. Bo pana zwolnię! – wydarła się zdenerwowana starsza pani i rzuciła słuchawką . Następnie szybko udała się do windy a wraz z nią Julia , która była ciekawa , co zmusiło pana Schulza do takiego zachowania i czy aby został zatrzymany . Lecz gdy winda zjechała na sam dół i otwarły się drzwi i pani Schulz , która ledwie co dyszała , i dziewczyna były zdumione . Na środku holu stał z rozłożonymi rękoma recepcjonista , obok niego Jan i z równie wielkimi oczyma jak i kobiety stwierdzali – No gdzie jest ten dyrektor ?! Gdzie się podział !. Obie panie wyszły z windy Julia trzymając pod rękę panią Schulz , zaś starsza pani stwierdziła – no jak to! Wbiegł jak dziki na schody i już dawno powinien tędy wybiec . Kto wybiec ?! – zapytał Jan . No nie udawaj głupiego – powiedział Julia . Przecież pan Schulz dawno nie trenował i ta praca biurowa – tłumaczył się służący . Coś z tego bełkotu domyślała się pani Schulz - Słuchaj myślisz że on tam jeszcze jest ? . Zapytała Jana . Jak nie przystanął miedzy piętrami , to nie chce … - rozwodził się służący . Lepiej nic nie mów – odparła Julia – trzeba aby ktoś poszedł schodami do góry . Nie ! – krzyknęła pani Schulz – już jeden incydent ze schodami mieliśmy . Ja go i tak dorwę jak przyjedzie do domu - odparła starsza pani i zaczęła kierować się ku wyjściu . Z kolei z Julia zaniepokojona tym wszystkim postanowiła z ciekawości wejść po schodach . Ledwo doszła na pierwsze piętro ujrzała stojącego dyrektora , który trzymał palec wskazujący na ustach jakby domagał się o spokój . A co pan tu robi ! – wykrzyknęła na złość Julia . Szulc aby uciszyć dziewczynę zakrył jej usta i odsunął jak najdalej od schodów . Julia zaczęła się szamotać i coraz głośniej wrzeszczeć co zaciekawiło pracowników w pobliskich biurach , którzy postanowili wyjrzeć na korytarz . Schulz zatem puścił Julie i poprawił garnitur , lecz ona nie dawała za wygraną – czego pan się ukrywa , niech pan wyzna prawdę ! Dyrektor nie widząc innego wyjścia z osaczenia złapał zażyczoną syna pod ramię i wykrzykną – Dobrze powiem prawdę ! Kocham panią . I pocałował Julie namiętnie jak ino potrafił , by tylko zamknąć jej usta . Wokoło wszyscy zaczęli bić brawa i się podśmiechiwać , lecz Julia nie wytrzymała odepchnęła Schulza i z dużym zamachem reki uderzyła go w twarz . Poczym uciekła po schodach do góry, zaś dyrektor mógł odczuć na własnej skórze co znaczy nieszczerość.

Gdy w fabryce działała pani Schulz na wsi trwały inne boje . Kiedy uradowany Brown wrócił do chaty , krzyczał oznajmiając po wszystkich pokojach – pogoniłem tego łobuza ! Już nic nam nie grozi . Co ty wygadujesz ? – zapytała go żona wychodząc z jednego z pokoi , gestem ręki uciszając , a gdzie akurat odpoczywała Rosa po ataku . A co się stało ? – zapytał już mniej nabuzowany Josef . Stało się co się stało . Lepiej powiedź coś zrobił – spytała zaciekawiona pani Brown . A to nawet dobrze, że temu chłopakowi poobijałem głowę . Gdy bym wiedział co się stało to bym mu … - zdenerwował się starszy pan . Co byś mu ? – przerwała jego rozwody żona . Wiesz chociaż kto to był . No , Kopffer mówił , że poszukuje naszej córki - odparł Josef . No i co ? A może to jej chłopak ? – odparła matka dziewczyny . To by polami się nie zakradał – odpowiedział Brown , który próbował się wytłumaczyć . A tak w ogóle! To ciągle pytał o nasz dom – odparł próbując potwierdzić słuszność swojej decyzji . A jak on wyglądał ? – zapytała z ciekawością siedząca przy stole naprzeciw niego żona . A taki biznesmen , nie raczej ktoś co siedzi ciągle za biurkiem – opisywał Josef . I ten pożal się Boże księgowy miał Ci zagrozić ? – zaśmiała się pani Brown . Ty nie znasz ludzi ! – tłumaczył się mężczyzna . Może jeszcze miał okulary – zaczęła się jeszcze głośniej śmiać gospodyni co zbudziło Rose . Nie ! Ale miał jakąś teczkę – odparł żeby się odgryź Josef. Nagle uchyliły się drzwi od pokoju a w nich Rosa i zapytała się – Tato czy ten pan ? . Tak córuniu – spojrzał Brown na przecierającą oczy dziewczynę . Czy ten pan ? Miał jasno – kręcone włosy , był o takiego wzrostu ( pokazała rękom ), a na lewej ręce miał zwykły zegarek . Tak ! Skąd wiesz córeczko – zdziwił się tata . W jednym momencie i Rosa , i jej mama wypowiedziały to samo – To był Aron ! . Pani Brown z niedowierzania złapała się dłońmi za usta , a Rosa wróciła do pokoju . Stary Josef przerażony wstał i zaczął szeptać – Ale ja nie wiedziałem . Podszedł do okna i zaczął spoglądać daleko w pola na krowy , aż w pewnym momencie wyszedł z domu .

Kiedy w innym końcu wioski Aron opatrywał głowę , Stary Josef szedł załamany wąską drogą w stronę centrum wsi do gospody. Po chwili chłopiec podziękował gospodyni za pomoc w bandażowaniu głowy , chwilę pomyślał i stwierdził – co tak będę siedział w tej chacie . W dodatku z tym zdrajcą , który poszedł na mnie donieść , lepiej wyjdę się znów przejść . Wstał z łóżka , założył płaszcz i już miał wychodzić gdy nagle zatrzymała go w kuchni gospodyni – A gdzie pan się wybiera z tą owiniętą głową ?! . A przejdę się do centrum – odparł księgowy . To niech pan włoży chociaż coś na tą głowę – odparła i wyciągnęła jakąś starą basedbalówkę syna . Aron nałożył i wyszedł z domu udając się w kierunku centrum . Gdy doszedł do Rynku zobaczył na środku stojącego Kopffera rozmawiającego z jakimś chłopem , więc postanowił odbić na prawo . Zrobił parę kroków i słychać było gwar dochodzący z pobliskiej gospody , więc postanowił wejść do niej . Ledwo przekroczył nastała cisza wszyscy w niej na chwilę przestali na moment się bawić a skupili swój wzrok na jakimś dziwnym człowieku w dziecięcej czapeczce z pod której wystawało trochę białego płótna . Aron rozejrzał się widząc, że wszyscy skupili wzrok na nim, podszedł do blatu baru poprosił o kufel piwa i zawołał – No co ?! Trochę się poobijałem! . Uśmiechnął się barman , a z nim reszta ludzi i z powrotem wróciła do zabawy . Kiedy tak młodzieniec odbierał piwo , a później kierował się do upatrzonego wcześniej stolika , do gospody podchodził pan Brown . Uchylił lekko drzwi i w progu już się witał ze znajomymi gdy nagle ujrzał dziwną czapkę . Jego nogi niosły go w kierunku baru , ale głowa wciąż była wpatrzona w postać – Co za dziwny mężczyzna przylazł ? . Barman odparł – Nie wiem ! To jakiś nowy. Gdy Aron usiadł za stolikiem akurat przodem do drzwi , Josefowi wyszły oczy na wierzch . To wiesz , ja zapłacę kolejkę za tego nowego i za siebie – jąkającym głosem odparł do barmana . A co znasz go? – zapytał się sprzedawca . Co ?! – oprzytomniał Brown i spojrzał na barmana, który kończył nalewać piwo . Pytałem się czy go znasz ? – powtórzył pytanie sprzedawca . Nie ale zaraz go poznam . Barman się uśmiechnął , oparł się o blat i spojrzał jak Josef kierował się ku Aronowi . Kiedy był już w połowie drogi i chłopak go dostrzegł szybko skoczył i wstał z krzesła . Złożył ręce w pięści i wykrzyknął – tu też chce pan się bić! . Pan Brown odparł – Spokojnie chłopcze usiądź pogadajmy jak ludzie . Sam zaś odsunął krzesło postawił kufel na stole i usiadł . Tak , pogadajmy jak ludzie , a kto mi głowę pobijał ! – krzyczał zdenerwowany Aron . Wszyscy wokoło skupili się tylko na jednym stoliku i na tym co zrobi Stary Josef , lecz on odparł – proszę pana dość się wydarzyło na jeden dzień . Proszę niech pan usiądzie i zemną porozmawia jak człowiek z człowiekiem . Aron usiadł lecz nerwy w nim się gotował jak , lawa w wulkanie. Z kolei klienci gospody z nie smakiem wracali na swoje miejsca . To czego pan chce ode mnie ? – zapytał księgowy . Ja od pana czegoś chce ? – stwierdził z uśmiechem pan Brown - to chyba ty coś chcesz od mojej córki . Zdziwiony Aron opar się w krześle , łyknął piwa – skąd pan wie ? . Chłopcze , że ze wsi to nie znaczy głupi – odparł Josef . Pomoże mi pan – zapytał się księgowy . To już zależy od mojej córki - stwierdził Brown . Ale ona mi się tak podoba – oparł się o stół Aron i spojrzał prosto w twarz ojca Rosy . Co ! To pan nie przyjechał w sprawach pracy ? – zdziwił się Josef i wstał z krzesła . No poniekąd to też – odparł chłopak . Że co ! – wykrzykną zdenerwowany pan Brown i odchodząc od stolika . Ale niech pan zrozumie . Chwileczkę ! – próbował zatrzymać Aron dreptającego ojca Rosy - Ja ją kocham ! . Wtedy oczy wszystkich w gospodzie skupiły się na dwóch mężczyznach biegnących ku wyjściu . Tylko barman krzyczał – A kto zapłaci za piwo ! . Ej ! piwo . Kto zapłaci ! I tylko Aron był zmuszony wrócić się do gospody aby uregulować rachunek .

 

III

W Coswig kolejny dzień dobiegał końca , tylko zdenerwowana pani Schulz stała w oknie wpatrzona czy nadjeżdża jej syn . Jak długo będzie musiała czekać na wyjaśnienie spraw związanych z niczego winna dziewczyną. Tym wszystkim był też przejęty Toni . Widział że babcia wciąż stoi zmartwiona , a wcześniej przyjechała cała podburzona z fabryki . Domyślał się jednego i spokojnym krokiem podszedł do pani Schulz – Babciu co tata znowu chce od tej księgowej ?. Kobieta wystraszyła się – O matko ! . Nie zauważyłam Cię . Co mówiłeś – odparła odrywając na chwilę wzrok od podjazdu . O co te całe zamieszanie ? – zapytał Toni . Pani Schulz położyła dłoń na ramieniu wnuka i delikatnie nie poruszała nią w górę i w dół i odparła – Wiesz wnuczku są pewne sprawy o których ja z twoim ojcem musimy porozmawiać osobiście. Na przykład o Rosie ? – odpowiedział Toni ,chcąc udowodnić że już nie jest takim mały. W momencie ręka babci zatrzymała się w miejscu , a zdziwiona właścicielka odparła – Rosa nie ma tu nic do tego . Na pewno? – próbował się upewnić wnuk . I już miała pani Schulz coś odrzec i wymyśleć, aby pozbyć się natarczywości wnuka , gdy prosto w jej oczy zaświeciło światło od samochodowych reflektorów . Zbliżyła się do okna a z nią Toni . Oboje byli mocno przekonani , że to chyba na pewno teraz już jedzie Schulz . Gdy nagle przed nimi przejechał czerwony hetchbeg , a w nim dziewczyna . To Julia – odparł Toni poznając samochód . Ale co ją sprowadza o tej porze ? – zdziwiła się starsza pani . Chłopak się zdziwił to już nie wolno jej przyjechać do mnie . Pani Schulz machnęła ręką i udała się w kierunku drzwi gdzie Jan wprowadzał gościa . Toni zdziwiony gestem babci dobiegł do holu wejściowego i z ciekawością przyglądał się , jak powita właścicielka nowo co przybyłą osobę. Lecz gdy tylko Julia weszła rzuciła się w objęcia narzeczonego , ucałowała go i szepnęła – Cześć kochanie . Toni zdziwiony , nie mogąc ją objąć gdyż miał jeszcze usztywnioną rękę , odparł - Cześć . Dawno Cie nie widziałem . Julia spojrzała załamana i z miną niewiniątka odparła – dziś Ci to wszystko nadrobię . Zezłościło to panią Schulz , która się obróciła i postanowiła udać się powrotem wypatrywać syna , kiedy nagle podbiegła do niej Julia i powiedziała na głos – wiesz Toni idź na górę ja zaraz tam przyjdę . Chłopak się zdziwił , ale myśl o wspaniałych chwilach z ukochaną zmuszała go aby powoli się obrócić i kierować ku schodom . Zaś Julia zaczęła szeptać starszej pani – on był w budynku . Kto? – zdziwiła się pani Schulz . Ja potem pobiegłam po schodach na górę – tłumaczyła dziewczyna . No i co – z ciekawości złapała za ramiona Juli , starsza pani . On podsłuchiwał nas na pierwszym piętrze - wyjaśniła narzeczona wnuka . I co zatrzymałaś go ? – zapytała pani Schulz . Gdzie ?! Ja ,sama . Dostał tylko w twarz – tłumaczyła Julia . Starsza pani się wyprostowała i puściła dziewczynę i odparła – należało mu się , i poszła na pokoje rezygnując z wyczekiwania . Za to Julia podbiegła do kamerdynera i szepta mu – Janie , chciała bym prosić aby nikt nam nie przeszkadzał . Rozumie – kiwną głową służący – ale za rodzinę nie odpowiadam . Ale tego już Julia nie słyszała będąc już myślami przy Tonim , i wbiegając po schodach .

Następnego dnia Aron postanowił , że nie będzie już marnował czasu i złudnych nadziei . Po prostu pójdzie wprost pod dom Brownów i poda to, co ma podać .Gdy tak zdejmował z głowy już poluzowany w nocy opatrunek i powoli zakładał resztę odzienia , do pokoju wbiegła gospodyni . Niech pan spojrzy przez okno! – wydarła się zlękniona . Co się takiego stało ? – zapytał przestraszony na wpół ubrany księgowy . No niech pan zobaczy przez okno – namolnie naciskała kobieta i wskazywała ręką na okno . Aron wstał zarzucił koszulę i wyjrzał za firanki a po drugiej stronie drogi stał Josef z Rosą i spoglądali w jego okno . Chłopak spojrzał się na gospodynie i zapytał – długo już tak stoją ? . A bo daj że jak się nie mylę to od pięciu minut . Tak od pięciu minut jak mój poszedł krowy wygnać – odparła gospodyni . No dobrze – odparł pod nosem Aron – to pora ich na śniadanie zaprosić. Nie sadzi pani ? – uśmiechnął się z lekka . A no tyż prawda – pokiwała głową Kopfferowa .

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania