Wrotuniu→Co do samego tekstu i zdań... to bardzo na Tak. Szczerze całkiem.
Chociażby→''Sześćset sześćdziesiąta szósta podróba uśmiechu.''→ bardzo wiele mówi.
A co do pierwszego skojarzenia→Szczęścei to jak wchodzenie na wysoką górę, coraz większego ''szczęścia''.
Lecz nie można przedobrzyć, bo w końcu przyjdzie z nej zejść i trzeba się jakoś ''odnaleźć na równinie''
Twój tekst do dwa światy tak jakby... dwie proste ''równolegle prostopadle''
Pozdrawiam→5
P.S. Skrót→Eka nie jest moim pomysłym, ale mnie się spodobał. Wezmę w cudzysłów jednak :))
Jeśli całkiem szczerze, to git:) Bardzo ciekawa interpretacja i jak najbardziej w dwóch kolorach świata owo równanie. Zawsze wiele wyczytasz, boś empatą, Dedusiu.
Nie musisz brać w cudzysłów Ekę:)
Gdy pikłem komentarz, to spostrzegłem, że dostałaś; 2 jutrzenki:)
No wiesz... tak po prawdzie... piątki na tle jedynek, w pewnym sensie mają większą wartość. Tak samo jak radość. Tym większa im wiekszy był smutek, który przeminął. Odniesienia porównawcze są bardzo istotne w naszej egzystencji. Ale mnie znowu wzięło:))
Jasne, że tak. Gdy coś podoba się wszystkim jest albo genialne, albo czymś napompowane ;)
Geniusz mi nie grozi. Jedyneczki też wyrazem zainteresowania.
Pozdro. :)
Poetyckość opisów miejscami mnie przerastała (co za dużo, to niezdrowo), a choć mniej więcej rozumiem, czym jest przedstawiony przez Ciebie świat, to kompletnie nie czaję, dlaczego w ten sposób. Ja prosty czytelnik jestem, lubię odkrywać głębsze treści, ale jeśli są ukryte zbyt głęboko, a coś mi zgrzyta w otoczce (jak np. tu język), nie będę sobie zadawać trudu, by szukać.
Łał, zgrzyty: składniowe, fleksyjne, frazeologiczne, interpunkcyjne, inne? Szkoda, że nie uściśliłaś, mogłabym poprawić, ale i tak bardzo serdecznie Ci dziękuję, Inkarnacjo, za przybycie. Mam nadzieję, że "Równanie" mieści się choćby w cieniu styku prozy i liryki. Przynajmniej takie było założenie. Dalekie od fabularności, oczywistości epickiego spływania.
Pozdrawiam:)
Wrotycz, Wrotycz, Wrotycz... droga siostro, pokazałaś wyższą szkołę jazdy. Postawiłaś na równi dwa światy: niebo i piekło - dzień i noc. Tak sobie myślę czy można postawić jakieś równanie Ty i ja? Nie, nie można, bo jesteś duża lepsza w tym, co robisz, pomimo, że nie zawsze się zgadzamy.
Imponujący tekst, trzeba się wgryzać zębami...
Ależ to piękne, te zwroty, w myśli poskładane... Czytałam płynąc wzdłuż różnych znaczeń, skojarzeń...
Przyszłam tu nie mogąc spać, ta opowieść to jak sen, walka dnia z nocą.
Ładnie tutaj.
Pozdrawiam
Poezja w Twoich słowach pasuje mi do tego, co czuje się balansując na granicy końca. Kiedy kocha się wspomnienie osoby, która przestała istnieć, lub nie istniała nigdy. I do tęsknoty za tym, kim się było przy tej osobie. Bo było się kimś i kiedy jej zabraknie, człowiek się rozpada.
"Znak równości nieznacznie gubił równoległość." - to mi się podoba bardzo.
Osz (oż, orz) kurcze, kurde, kurdexon.
No, no, no, no dobra. Co by tu?
666 jest zbyt powierzchniowe, a w tekście tak nacechowanym rzeczami głębszym jawi się jedynie jako wabik - odwracacz uwagi.
Początek w jedności. W idylli iście kosmicznej. W jedności jednordzennej. Takiej uberlustrzanej, kiedy oczy odbijają oczy. Cały czas bezmiar wszechświata. Tak wielki bezmiar, że nie ma siły, by nie przerodzić się w niedomiar. Wizualnie to... widzę galaktyki rozchodzące się kołami na wzór wody, kiedy kamień wpadnie do jeziora. Ale jeszcze nic. Idylla bezgranicznie idylliczna nie ma sensu, jeśli nie jest zwiastunem katastrofy.
I ta katastrofa tu jest. Występuje w nie dopasowaniu, a raczej w chwilach uchwycenia tych niedopadowań. To co miało być, już nie jest. Co miało pasować - przestało. Rodzi się popłoch z podejrzenia porzucenia w kosmicznej skali.
Oczywiście struny, dźwięki, piękno w różnych aspektach, ale jednak mianownik jeden.
Na pewno odżywczy tekst. Przynajmniej dla mojego pustego, bezkofeinowego łba.
Canu, mogą być te riffy częścią Strun. Wciąż się odzywają.
Fakt, 666 - tani chwyt, ale jakoś wszedł i został. Zło w falsyfikacji było na pewno. Ale jak można skuteczniej logikę 'równania' podważać? Empiria, to nie logika teoretycznych konstruktów. A może się usprawiedliwiam?
Złamałeś kiedyś wszystkie szyfry, Twoje interpretacje są bezbłędne, a nawet rozbudowujące wiedzę autora o sobie, czyli o mnie:)
Początek tego rozczytu... naprawdę masz rację, ciut tu za dużo:))
Prześlicznie dziękuję.
Z kawą w filiżance już biegnę.
:)
Powierzchownie nadgryzę jak zwykle, ale ja czuję w tym babkę, niesłychaną pasjonatkę astronomii, no nie wiem, jakąś naukowczynię z prawdziwego, najprawdziwszego powołania, oddychającą tym nie gwiaździstym, szarym pyłem. To zamiłowanie w pewnym momencie przeradza się w chory fanatyzm, odbiera chęć do poznawania życia przyziemnego. Tylko ona i wszechświat. Stąd:
"Równanie. Ja i ty.
My."
Ja - babka naukowczyni, ty - wszechświat.
No tak to se upatrzyłam, że kosmos to jej jedyny sens i powód do życia.
Sam zapis, metafory, Twoja poezja - fenomenalne, lecz bardzo, bardzo skomplikowane do odczytania. Być może tak chciałaś, aby był to tekst do interpretacji najbardziej dowolnej.
Mimo wszystko, świetne.
Nimf... o rany :)))
Jakaż urocza nagana, taaa... mega ego, mega snobizm, mega lekceważenie codzienności. Ale wymyśliłaś. Dobrze mi tak:) W górze, gapić się w góry:)
Wiesz, jeśli Ty masz naście lat, to ja jestem .... ( i tu wpisz sobie nazwę czegoś z owadziego rodu:)
Wiem, kim nie jesteś:)
Pozdrawiam.
Komentarze (33)
Chociażby→''Sześćset sześćdziesiąta szósta podróba uśmiechu.''→ bardzo wiele mówi.
A co do pierwszego skojarzenia→Szczęścei to jak wchodzenie na wysoką górę, coraz większego ''szczęścia''.
Lecz nie można przedobrzyć, bo w końcu przyjdzie z nej zejść i trzeba się jakoś ''odnaleźć na równinie''
Twój tekst do dwa światy tak jakby... dwie proste ''równolegle prostopadle''
Pozdrawiam→5
P.S. Skrót→Eka nie jest moim pomysłym, ale mnie się spodobał. Wezmę w cudzysłów jednak :))
Nie musisz brać w cudzysłów Ekę:)
No wiesz... tak po prawdzie... piątki na tle jedynek, w pewnym sensie mają większą wartość. Tak samo jak radość. Tym większa im wiekszy był smutek, który przeminął. Odniesienia porównawcze są bardzo istotne w naszej egzystencji. Ale mnie znowu wzięło:))
Geniusz mi nie grozi. Jedyneczki też wyrazem zainteresowania.
Pozdro. :)
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam.
Chyba masz rację z tym upychaniem, ale lubię:)
Imponujący tekst, trzeba się wgryzać zębami...
Pozdrawiam.
Kurczę, sądziłam, że tu wręcz kawa na ławę :(
Pozdrawiam serdecznie.
Przyszłam tu nie mogąc spać, ta opowieść to jak sen, walka dnia z nocą.
Ładnie tutaj.
Pozdrawiam
Dzięki, Aga:)
"Znak równości nieznacznie gubił równoległość." - to mi się podoba bardzo.
Pozdrawiam:)
No, no, no, no dobra. Co by tu?
666 jest zbyt powierzchniowe, a w tekście tak nacechowanym rzeczami głębszym jawi się jedynie jako wabik - odwracacz uwagi.
Początek w jedności. W idylli iście kosmicznej. W jedności jednordzennej. Takiej uberlustrzanej, kiedy oczy odbijają oczy. Cały czas bezmiar wszechświata. Tak wielki bezmiar, że nie ma siły, by nie przerodzić się w niedomiar. Wizualnie to... widzę galaktyki rozchodzące się kołami na wzór wody, kiedy kamień wpadnie do jeziora. Ale jeszcze nic. Idylla bezgranicznie idylliczna nie ma sensu, jeśli nie jest zwiastunem katastrofy.
I ta katastrofa tu jest. Występuje w nie dopasowaniu, a raczej w chwilach uchwycenia tych niedopadowań. To co miało być, już nie jest. Co miało pasować - przestało. Rodzi się popłoch z podejrzenia porzucenia w kosmicznej skali.
Oczywiście struny, dźwięki, piękno w różnych aspektach, ale jednak mianownik jeden.
Na pewno odżywczy tekst. Przynajmniej dla mojego pustego, bezkofeinowego łba.
Fakt, 666 - tani chwyt, ale jakoś wszedł i został. Zło w falsyfikacji było na pewno. Ale jak można skuteczniej logikę 'równania' podważać? Empiria, to nie logika teoretycznych konstruktów. A może się usprawiedliwiam?
Złamałeś kiedyś wszystkie szyfry, Twoje interpretacje są bezbłędne, a nawet rozbudowujące wiedzę autora o sobie, czyli o mnie:)
Początek tego rozczytu... naprawdę masz rację, ciut tu za dużo:))
Prześlicznie dziękuję.
Z kawą w filiżance już biegnę.
:)
"Równanie. Ja i ty.
My."
Ja - babka naukowczyni, ty - wszechświat.
No tak to se upatrzyłam, że kosmos to jej jedyny sens i powód do życia.
Sam zapis, metafory, Twoja poezja - fenomenalne, lecz bardzo, bardzo skomplikowane do odczytania. Być może tak chciałaś, aby był to tekst do interpretacji najbardziej dowolnej.
Mimo wszystko, świetne.
Jakaż urocza nagana, taaa... mega ego, mega snobizm, mega lekceważenie codzienności. Ale wymyśliłaś. Dobrze mi tak:) W górze, gapić się w góry:)
Wiesz, jeśli Ty masz naście lat, to ja jestem .... ( i tu wpisz sobie nazwę czegoś z owadziego rodu:)
Wiem, kim nie jesteś:)
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania