Rozczapierzenie

znaki trzeba stawiać szeroko. niech pomiędzy nimi

przelewa się żółć, ciekną strumyki świadomości.

niechaj będzie w tym zapis konwulsji, majaczeń

wieszczek o arktycznie białych tęczówkach.

niech się prorokuje głęboka cisza (złożona w księgę

będzie niczym 4′33″ Johna Cage’a).

 

można porwać się na (szalony pomysł!) zwiększenie

odległości. jeszcze szerzej, niech pomiędzy znakami

przechodzą wieki, płynie gęsty, błotnisty żur

zwany zbyt poetycko, emfatycznie, naukowo - czasem

(znów przychodzi na myśl utwór Cage'a, tym razem

As Slow as Possible)!

 

wojny, na których giną wyłącznie artyści.

bomby eksplodujące w dłoniach czytających książki.

flaki. bebechy. oderwane palce leżące daleko od siebie

(szaleni optymiści dostrzegą w tym gest victorii)

 

szerzej. niczym w filmach postapokaliptycznych

człowiek szuka człowieka, błądzi po bezludziu.

 

najpierw : krzyk. na całe gardło! następnie

aliteracja: krótkie błyski wysyłane aż pod chmury.

R-R-R-R-R. rozpacz, próba nawiązania kontaktu.

bezskutecznie.

sygnał powoli wchłaniany przez bezdenną czerń.

 

i znów - coraz dalej. zwiększa się odległość A od Ż.

trudno ustalić, ile mija godzin, jednostek astronomicznych

kilowatomilisekund słupa rtęci, parseków

(jednostki bledną, wielkości stają się niemożliwe do uchwycenia

nie do pojęcia).

 

cisza. ale nie kojąca. nagle

— grudki dźwięku, spieczone, gorące litery

spadają na jałową ziemię. nie mieszka już na niej

ani jeden człowiek. melodia płynie sobie a muzom.

nie ma komu odczytać tekstów.

 

pełnia sztuki!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania