Rozdarte pejzaże wspomnień.

Każdy chciałby mieć kogoś, komu potrafi zaufać. Niestety prawdziwa przyjaźń zdarza się raz na milion. Można mieć znajomych kilkanaście lat ale z czasem okazuje się, że ta osoba wbija ci nóż w plecy w najmniej oczekiwanym momencie. I dlaczego to teraz piszę? Otóż dlatego, że znam to z autopsji i chciałabym się tym z Wami podzielić. Może nie jestem już zbyt nowoczesna i ktoś mógłby pomyśleć że prawię morały względem młodszych i mniej doświadczonych osób ale uwierzcie mi - podróż w czasie w jaką was zabiorę zapadnie Wam w pamięć na długo. Może więc zacznijmy od początku...

Przyjeżdżając do Anglii, do mojej niewielkiej rodzinnej wioski, chciałam skakać z radości, co akurat nie wypada kobiecie w moim wieku. Tak bardzo cieszyłam się że odwiedzę moich rodziców, dawno ich nie widziałam. Niestety wykształcenie ma i dobre i złe strony, ale cieszę się że mam to już za sobą. Na ironię, od dziecka marzyłam aby wyrwać się z tego miejsca, lecz z biegiem czasu chyba każdy zatęskni za domem, a przede wszystkim za gorącym obiadem matki i ciągłym żartowaniem, a także narzekaniem ojca na ludzi z wyższych sfer, którzy nie potrafią poradzić sobie z wymianą kół w samochodzie. W listach, które mi wysyłano matka marudziła na brak mojej obecności ale wiedziałam że byli ze mnie dumni. Nie każdego stać na tak drogie opłacanie nauczania tym bardziej, że średnia klasa nie uchodziła za najlepszą, z czym mogłabym dyskutować znając moją przyjaciółkę od dziecka - Angelikę Meyer, która mimo swoich umiejętności oraz logice niejednego uczonego, uprawiała pole wraz z braćmi. Taka szkoda że nie mogła pojechać ze mną, niestety brak funduszy ktore inwestowała w leki chorej matki nie pozwoliły jej rozwinąć skrzydeł. Przykro mi też czytać było ostatni list przysłany do Francji z wiadomością, że Angelika została sierotą, a ja nie mogłam przybyć na pogrzeb. Wiem, że strasznie to przeżyła, ale teraz biorę sprawy w swoje ręce - i to nie jest żadne kłamstwo, ponieważ zamierzam prosić się o pracę do naszej malutkiej szkoły dla dzieci.

Wychodząc z powozu zahaczyłam moją ulubioną tiulową sukienkę w kolorze moich błękitnych oczu o jakiś mało widoczny odłamek stali w aucie. Mężczyzna który mnie przywiózł zaśmiał sie, że nawet nie wiedziałam jak nazwać ten element - który niestety znów uleciał mojej pamięci - i podążył do tyłu za podaniem mi moich mizernych bagaży. Co ciekawe, nie przejął się moim sfrustrowaniem. Przecież nie każda kobieta zna się na pojazdach tym bardziej, że jedyne co mnie na teraz interesuje to krajobraz. Pożegnając się z moim niezbyt miłym woźnicą, pomaszerowałam wzdłuż wąskiej drogi przed siebie...

Nic się nie zmieniło przez te 3 lata. Ojciec majstrował coś w szajerku, do którego na nieszczęście Dina, naszego niedużego, czarnego kundelka, było straszną trwogą nie móc wejść do środka i być blisko swojego pana. Matki nie widać, pewnie jak zwykle szyje coś w swojej malutkiej pracowni, którą przeznaczyła po śmierci mojej zmarłej siostrzyczki Anny. Kiedy więc weszłam do środka, a cisza jak makiem zasiał - przywitałam się do pustego domu, w którym po dosłownie sekundzie przywitała mnie matka ze złocistą wełenką w dłoni. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak wzruszonej a zarazem wesołej.

- Guseppe! Sara wróciła! - wykrzyczała przez okno tuląc mnie kilka minut. Po chwili zjawił się tatuś z błyskiem w oczach, zadowolony.

- Córeczko - powiedział - jak miło cię znów widzieć!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 02.06.2017
    ,,szkoły dla dzieci.'' - tu usunęłabym ,,dla dzieci'', bo jest to logiczne, gdyby była dla dorosłych a to już nie norma, wtedy można dopisać. Chyba, że myślisz o niskich klasach od 1 do 3 lub 4, to wtedy napisz, że dla najmłodszych i będzie wszystko jasne :)
    Tu też coś musisz z tym zrobić. Najpierw piszesz: ,,odłamek stali w aucie. '' a dalej ,, niezbyt miłym woźnicą,'' , co sugeruje dorożkę. Może zastąp słowo woźnica np. kierowca, szofer
    ,,Matki nie widać,'' - tu zmieniłaś czas na teraźniejszy, jak dodasz było, nadal będzie przeszły
    ,,którą przeznaczyła po śmierci mojej zmarłej siostrzyczki Anny. '' - to nie ma sensu. Może być: na którą przeznaczyła pokój po śmierci mojej siostrzyczki Anny. Nie może też być śmierci i zmarłej w tym samym zdaniu, tak blisko siebie o jednej osobie
    ,, a cisza jak makiem zasiał - przywitałam się do pustego domu, '' - a cisza była jak makiem zasiał - przywitałam pusty dom,
    Epoka zupełnie inna niż teraz i tym samym jest ciekawie, ale musisz się tego kurczowo trzymać, żeby nie zawalić. Może z tego wyjść bardzo dobre opowiadanie. Za drobne potknięcia dam do piątki minusik :)
  • zaciekawiony 03.06.2017
    "Na ironię" - raczej "Jak na ironię"

    Powóz który prowadzi woźnica to nie stalowe auto, użycie złych synonimów wprowadza czytelnika w konfuzję.

    Przyjrzyj się jeszcze raz zdaniom, zwłaszcza temu czy używasz adekwatnych określeń i czy przypadkiem nie gubisz właściwej formy, bo w wielu fragmentach widać zawahanie.

    "Taka szkoda że" - przecinek

    "funduszy ktore inwestowała w leki" - to była inwestycja kapitałowa o długim okresie zwrotu? Zły synonim, córka te pieniądze wydawała na leki a nie inwestowała w nie, i dlatego tych pieniędzy nie miała.

    " brak funduszy (...) nie pozwoliły jej rozwinąć skrzydeł." - i to jest właśnie gubienie właściwej formy. Rozwinąć skrzydeł nie pozwolił jej ten brak, a nie te fundusze, stąd inna gramatyka.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania