Rozdeptać ciszę
Moja miłość to wyzwanie, odrobina ciszy
nad rozlanym winem, odgłos oddalających się kroków.
Nie przyszłaś, by tak odejść – wściekła, pijana,
zachłyśnięta spermą.
Wybiegłaś,
a krople deszczu, jak łzy, spływają po szybie.
Kiedy już uwierzę, że zniknęłaś na zawsze,
i ja wybiegnę z domu,
rozdepczę kałuże, pewnie są głębokie,
ale czy warto uważać,
życie to przecież chwila,
tak jak i one – też nie ma swojego dna.
Komentarze (9)
'' Kiedy już uwierzę, że zniknęłaś na zawsze,
i ja wybiegnę z domu, - piękne, szczególnie po jej ucieczce
rozdeptam kałuże, pewnie są głębokie, - rozdepczę kałuże
ale czy warto uważać,
życie to przecież chwila,
tak jak i one – też nie ma swojego dna.''
Tylko ta „sperma”? Moim zdaniem rozwala ci wiersz.
Maurycy sperma to życie, nic wstydliwego:)
Ale to tylko moja opinia, wiersz Twój.
JamCi – sperma to wulgaryzm? Widok kobiety karmiacej piesią to pornografia? Gdzie wy kurwa żyjecie?
Nie istnieje czy co?
Esteci cholerni. Piszcie sobie gładko "soki życia" czy " czy "płyn boga", jeśli tak potrzebują wasze wrażliwe duszyczki poetyckie.
Równie dobrze zamieniajcie "gówno" na estetyczny "produkt wydalania zbędnych produktów" :)
Dobry wiersz.
Mam tylko kłopot z puentą.
Zbyt odległa od treści.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania