Rozdział 12. Wspólnicy cz.1
- Reparo - szepnęła a kawałki lustra zaczęły się formować w swoją wcześniejszą postać. Kiedy wreszcie pozbyła się z podłogi szkła zauważyła, że Malfoy wcale nie żartował. Na podłodze było pełno krwi.
- Tergeo - mruknęła a po lepkim płynie nie było śladu.
Dopiero kiedy podłoga w łazience lśniła czystością a łzy przestały spływać po jej policzkach Hermiona zaczęła się zastanawiać czy cała ta sytuacja w ogóle miała miejsce. Tak długo żyła w transie, że może jej się przywidziało? Nie, na pewno nie. Malfoy ukazał swoje drugie oblicze. Na pewno tego nie planował, ale dlaczego tym razem nie był w stanie zapanować nad emocjami - Ludzkimi emocjami, które zdawały się wręcz nie pasować do tego zdystansowanego blondyna. Gdzie teraz poszedł? O czym myśli? Czy to dobrze, że złożyłam mu obietnicę? Z drugiej strony nie mowa o Wieczystej Przysiędze. Pytania nie dawały jej spokoju, ale mimo wszystko była wdzięczna Malfoy'owi. Pewnie sam o tym nie wiedział, ale potrzebowała silnego wstrząsu, żeby wrócić do świata żywych, a którego nie potrafili zapewnić jej przyjaciele. Całkiem wyczerpana padła na swoje łóżko a ostatnie nad czym zdążyła się zastanowić to miejsce pobytu blondyna. Gdzie on jest ? Jednak nie miała wystarczająco siły żeby dalej zaprzątać sobie tym głowę. Wtuliła twarz w miękką, białą poduszkę i od razu odpłynęła do krainy snów. Tej nocy nie miała już problemów z bezsennością, nie dręczyło jej żadne bolesne wspomnienie. Czyżby Malfoy naprawdę tak bardzo jej pomógł?
~*~
Obudziła się gwałtownie spadając z łóżka. Pierwsze co zobaczyła gdy udało jej się wyplątać z kołdry była postać szczerze rozbawionego Ślizgona.
- Granger, czy wiesz, że za 10 minut zaczynamy lekcje? - spytał wyjątkowo cicho i spokojnie pochylając się nad nią.
- Co?! - Hermiona od razu się rozbudziła i zebrała z podłogi nie mając nawet czasu na zwymyślanie blondyna za zrzucenie z łóżka. Nie zważając na śmiech chłopaka pobiegła szybko do łazienki, z której wyszła po kilku minutach.
- Czemu jeszcze nie wyszedłeś? I czemu nie masz na sobie szaty? - Gryfonka dopiero teraz zauważyła, że chłopak jest ubrany w szary dres a jego włosy są mokre jakby niedawno wyszedł spod prysznica. A on tylko dalej się śmiał.
- Z czego ty się śmiejesz, Malfoy?! - spytała oburzona dziewczyna, marszcząc brwi i chwytając się pod boki.
- Jest sobota Granger. - zdołał wykrztusić.
- Co ?! - teraz całkiem się zdenerwowała. - To po cholerę mnie budziłeś?! - wybuchła.
- Szkoda tak pięknego dnia na spanie, nie uważasz ? - spojrzała na zegarek - Jest siódma rano !
- No właśnie. - uśmiechnął się ironicznie.
- Nienawidzę cię, Malfoy. - wycedziła.
- Och tak, tego mi brakowało. - przybrał błogi wyraz twarzy, minął Hermionę i jak gdyby nigdy nic rozsiadł się wygodnie na sofie.
Dziewczyna już otwierała usta żeby coś powiedzieć , ale nie zdążyła, bo znów odezwał się blondyn.
- Zanim walniesz we mnie jakimś zaklęciem to chciałbym ci złożyć pewną propozycję. - rzekł tajemniczo z lekkim uśmiechem.
- Nie ma mowy. - wyszła wściekła z dormitorium nie oglądając się na arystokratę. Jednak za bardzo ją zainteresował. W połowie korytarza zatrzymała się i zawróciła. Przeklinając się za swoją ciekawość przekroczyła próg i spojrzała na niego. Wyglądał tak jakby wiedział, że Gryfonka za chwilę wróci i przez ten czas nie ruszył się z miejsca. Kiedy usłyszał, że dziewczyna wchodzi do dormitorium na jego twarzy pojawił się uśmiech triumfu. Odwrócił się do niej.
- Co jest Granger, ciekawość była silniejsza ? - spytał ironicznie zadzierając do góry lewą brew.
- Do rzeczy Malfoy. - Hermiona skrzyżowała ręce na piersi i wpatrywała się w niego wyczekująco.
- Usiądź Granger, nie zamierzam cię ratować jeśli znowu zemdlejesz. - rzucił a ona prychnęła jak wściekła kotka jednak zrobiła to o co prosił, bo była naprawdę ciekawa co czystokrwisty czarodziej, taki jak Malfoy może zaproponować takiej szlamie jak ona.
Chłopak zdawał się być całkiem rozluźniony w przeciwieństwie do Hermiony, która była cała spięta przez to denerwujące oczekiwanie. Siedzieli tak w ciszy przez jakiś czas aż w końcu milczenie przerwał blondyn.
- Dobrze Granger, jak już wspominałem, mam pewną propozycję. - zaczął a Gryfonka drgnęła nieświadomie jeszcze bardziej napinając mięśnie.
- Jaką ? - próbowała silić się na obojętność, ale sądząc po wyrazie twarzy Ślizgona chyba jej nie wyszło.
- Chodzi o Miasto Cieni. - kiedy zauważył jak dziewczynie powiększyły się źrenice i jak szeroko otworzyła usta ze zdziwienia tajemniczy uśmiech na jego twarzy tylko się pogłębił. Postanowił dać jej chwilę na oswojenie się z nową sytuacją a sam rozłożył się jeszcze wygodniej na kanapie.
Hermiona nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała. Jak? - to pytanie ciągle miotało jej się w głowie aż nagle powróciły do niej wszystkie wspomnienia mające związek z Miastem Cieni. Jak znalazła książkę zatytułowaną "Obrazki z Gotham" , jak wiele godzin spędziła w bibliotece nie znajdując żadnych informacji dzięki którym mogłaby odpowiedzieć choćby na małą część dręczących ją pytań, te nieprzespane noce kiedy myślała o skarbach i zagrożeniach kryjących się w Mieście Cieni. Nagle to wszystko stało się takie odległe a jednocześnie takie bliskie. Czy Malfoy mógł jej pomóc ?
- Skąd wiesz o... - nie zdążyła dokończyć , bo chłopak uciszył ją ruchem ręki.
-Nieważne skąd wiem, ważne ile wiem. Przyznam, że twoje notatki i lektura "Obrazków z Gotham" utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że to na pewno nie będzie łatwe. Nawet jeśli jakimś cudem znajdziemy przejście w Hogwarcie to możemy się zatrzymać w punkcie wyjścia. Bez dobrego przygotowania nie mamy czego tam szukać.
- Ale co może się tam kryć ? - zapytała Gryfonka lekko oszołomiona wywodem Malfoy'a.
- Chyba sama się domyślasz. Z pewnością roi się tam od czarnej magii i dziwnych, niebezpiecznych stworzeń.
- Czego ode mnie oczekujesz, Malfoy?
- Cóż Granger, nie da się ukryć, że jesteś najlepszą kandydatką na wspólniczkę. Znów podkreślam, że bez wiedzy, sprytu i umiejętności się nie obejdzie. A niechętnie muszę przyznać, że ty to wszystko masz. - ostatnie zdanie wypowiedział przyciszonym głosem jakby go bolało to, że musi prosić o pomoc największego wroga.
- A co będę z tego miała, Malfoy? - spytała Hermiona, która coraz bardziej się rozluźniała pod wpływem tylu komplementów ( tak, komplementów !) ze strony Ślzgona.
- Będziesz spędzać ze mną więcej czasu niż zwykle. Wiesz ile dziewczyn dałoby się za to potraktować Cruciatusem ? - ukazał swoje równe, śnieżnobiałe zęby w szyderczym uśmiechu.
- Malfoy, ja pytałam o nagrodę. - odpowiedziała mu uśmiechając się w identyczny sposób na co blondyn tylko parsknął cichym śmiechem. Oboje poczuli, że nieco napięta atmosfera znacząco się rozluźniła.
- Myślę, że jeszcze się dogadamy. Przypominam ci Granger, że ciągle cię nienawidzę.- rzucił wstając z kanapy a ślizgoński uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- I nawzajem Malfoy. - również wstała i zrównała się z nim wzrokiem.
- Wspaniale - klasnął w dłonie - więc idziemy do bilbioteki. - Gryfonce ponownie poszerzyły się źrenice ze zdumienia. - Razem ?
- Tak Granger, razem. Wątpię, że o tej porze spotkamy choćby ducha, bo jeżeli już zapomniałaś to jest sobota rano. - powiedział dość wolno mierzwiąc sobie ręką nie do końca suche włosy i zaczął zmierzać w stronę drzwi a Hermiona niewiele myśląc ruszyła za nim.
Nie wiedzieli, że to dopiero początek ich Wielkiej, Wspólnej Przygody.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania