Rozdział 13. Współnicy cz.2
Kiedy zabraknie pokoi w piekle, zło wyjdzie na zewnątrz.
_____________________________________________________________________
Szli ciemnym, pustym korytarzem nie odzywając się do siebie. Oboje zbyt intensywnie myśleli nad tym czy dokonali właściwych wyborów. Gdyby znów zaczęli się nienawidzić, rzucać w siebie zaklęciami i obelgami tak byłoby łatwiej. Ale czy lepiej?
Kiedy dotarli do biblioteki Hermiona zauważyła karteczkę z napisem "zamknięte do odwołania" i przypomniała sobie, że przecież pani Pince złamała nogę wracając z Hogsmeade w czasie ulewy, przewracając się na śliskim błocie. Na Malfoy'u jednak ta informacja nie zrobiła żadnego wrażenia i pociągnął za klamkę. Kiedy się upewnił, że drzwi są zamknięte, wyciągnął swoją różdżkę.
- Alohomora - mruknął, zamek ustąpił a drzwi otworzyły się ze złowrogim skrzypnięciem.
Gdy znaleźli się w środku a Ślizgon dokładnie zamknął drzwi odezwała się Hermiona.
- Malfoy, nie podoba mi się to. Postępujemy niezgodnie z regulaminem. - ku jej wielkiemu zdziwieniu nie odczuwała złości lecz przyjemne podniecenie towarzyszące działaniu adrenaliny buzującej w jej żyłach, no ale przecież nie mogła dać tego po sobie poznać.
- Granger, nie umiesz kłamać. - odwrócił się do niej z ironicznym uśmiechem - Ale to dobrze.
- Wlazłeś mi do głowy? - zapytała zirytowana, marszcząc brwi.
- Nie musiałem. - rzucił, mijając ją i zmierzając wgłąb biblioteki.
- Chcesz zaczynać od Działu Ksiąg Zakazanych? - zapytała Hermiona podążając niepewnie za chłopakiem.
- A udało cię się coś znaleźć w Dziale Ogólnodostępnym? - odpowiedziała mu cisza - No właśnie. - rzekł nawet się do niej nie odwracając
- Alohomora - krata się otworzyła wpuszczając ich w miejsce owiane mgłą mrocznej tajemnicy.
Hermiona miała gęsią skórkę, ale Malfoy'a zdawały się nie ruszać wszystkie jęki i zawodzenia wydobywające się ze starych ksiąg. Podszedł do regału i ściągnął jedną z nich. Gdy ją otworzył wydobył się z niej ogłuszający ryk a potem odgłos ciągniętych łańcuchów. Ślizgon zatrzasnął szybko książkę i odłożył ją na półkę. Tym razem wybrał trochę lżejszą z której nie wydobywał się żaden odgłos. Nosiła tytuł "Uwarz szybką i bolesną śmierć". Hermiona stała tuż obok chłopaka przyglądając się przerażającym obrazkom, które demonstrowały działanie danego eliksiru. Z trudem powstrzymywała się od odwrócenia wzroku oglądając coraz to potworniejsze obrazy. Był eliksir, który dosłownie wywracał człowieka na drugą stronę wyrzucając z ciała wszystkie jego wnętrzności. Był również taki, który powodował bolesne pękanie każdego narządu. Zaczynało się od tych najmniej ważnych. Na początku eksplodowały bębenki w uszach następnie język, oczy, nerki, płuca, serce, a na końcu mózg. Z człowieka, który przełknąłby choć kroplę tego eliksiru zostawała krwawa miazga. Zresztą nie tylko tego. Draco zauważył jak Gryfonka się trzęsie, więc postanowił zamknąć książkę i poszukać czegoś co pomoże im odnaleźć drogę do Miasta Cieni.
~*~
Siedzieli w bibliotece do godziny 9:00, ponieważ jako prefekci naczelni musieli się pojawiać na każdym posiłku a poza tym Hogwart zaczynał się budzić do życia. Woleli nie myśleć co by było gdyby zostali nakryci rano w zamkniętej bibliotece i to w Dziale Ksiąg Zakazanych. Tak więc zebrali swoje rzeczy i wyszli z pomieszczenia jak gdyby nigdy nic. Każde w swoją stronę. Hermiona zmierzała do dormitorium, ponieważ musiała się przebrać. Nikt normalny nie chodzi w szacie szkolnej w sobotę rano, nawet jeśli jest prefektem.
Gdy wkroczyła do Wielkiej Sali mimowolnie spojrzała na stół Slytherinu. Malfoy'a nie było.
Gdzie on jest? - nie mogła długo się nad tym zastanawiać, ponieważ właśnie powitali ją rozradowani przyjaciele. Dopiero teraz sobie uświadomiła, że znów założyła na siebie kolorowe ubranie, cienie pod oczami znikły a twarz dziewczyny przykrywał lekki makijaż, który zdecydowanie podkreślał energię, która znów wstąpiła w jej ciało.
- Hermiono, wyglądasz wspaniale. - powiedział Harry i uśmiechnął się do niej życzliwie.
- Dziękuję - powiedziała, niepewnie odwzajemniając uśmiech. Tak wiele czasu straciła na ten smutek, który zafundował jej Ron i Sneape, że całkiem zapomniała o prawdziwej przyjaźni. Znów w duchu podziękowała Malfoy'owi.
- Już wszystko w porządku ? - spytała Ginny przyglądając się jej z troską swoimi ciemnymi oczami, z których wręcz emanowało ciepło.
- Tak, przepraszam was za to. - spojrzała na swoich przyjaciół kompletnie zapominając o obecności Rona.
- Ależ Hermiono, akurat ty nie masz nas za co przepraszać. - powiedziała Ginny ściskając rękę przyjaciółki o mało nie wybuchając płaczem ze szczęścia.
~*~
Gryfonka spędziła bardzo miły poranek. Najpierw poszła ze swoją rudą przyjaciółką do Pokoju Wspólnego, by wybrać jakieś fajne ubrania a potem wszyscy prócz Rona udali się do Hogsmeade. Kiedy już zrobili wszystkie potrzebne im zakupy ruszyli do Trzech Mioteł. Jak zawsze było tam tłoczno i gwarno, a większość klienteli stanowili uczniowie Hogwartu. Wśród ludzi zauważyła charakterystyczne blond włosy a kiedy tłum w tym miejscu lekko się przerzedził ujrzała nikogo innego jak Dracona Malfoy'a, który wyraźnie był czymś podenerwowany.
Co on robił na zapleczu? Zastanawiała się, ale nie umiała znaleźć odpowiedzi.
~*~
Gdy wracali do szkoły przed nimi szły dwie dziewczyny. Jedną z nich była Katie Bell, ale imienia drugiej nie znała. Bez wątpienia również należała do Gryffindoru. Hermiona nie mogła dosłyszeć o czym rozmawiały, bo Fred i George kłócili się z Ginny o niebezpieczne przedmioty, które miały się znaleźć na liście artykułów do sprzedaży w ich przyszłym sklepie. Kłótnia ucichła gdy powietrze przeszył rozdzierający wrzask. To była Katie. Wisiała kilka stóp nad ziemią z rozłożonymi rękami, jakby coś ją opętało. Po chwili spadła na mokrą trawę . Nim zdążyli zareagować pojawił się Hagrid, który kazał im się odsunąć a sam podniósł nieprzytomną Gryfonkę. Kiedy zauważył resztę zbliżającą się do tajemniczego przedmiotu, który niosła panna Bell krzyknął do nich.
- Nie dotykajcie tego, chyba że przez coś. Rozumiecie? - i oddalił się z nieprzytomną dziewczyną w stronę zamku.
Tak jak powiedział Hagrid zawinęli dokładnie dziwny przedmiot, który okazał się pięknym naszyjnikiem wysadzanym dużymi niebieskimi kamieniami w materiał, który okrywał go wcześniej i również ruszyli do zamku.
Po dłuższym czasie kiedy profesor Mcgonagall wypuściła ich ze swojego gabinetu Hermiona udała się na piąte piętro, w stronę dormitorium, które dzieliła z Malfoy'em. Kiedy dochodziła do zakrętu na czwartym piętrze usłyszała lekko podniesiony głos mężczyzn, którzy najwyraźniej się o coś kłócili. W jednym z nich rozpoznała swojego współlokatora.
- Ona mogła zginąć Draco, jeszcze dziś zostanie przeniesiona do Świętego Munga. - Teraz jej współlokator ściszył głos do szeptu, którego Hermiona nie mogła usłyszeć.
- Wiem co musisz zrobić, ale nie poświęcaj przy tym innych. - Hermiona wychyliła się zza zakrętu żeby mieć lepszy widok.
No tak, pomyślała. Blaise Zabini. Ślizgoni jeszcze przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy jakby chcieli wyczytać o czym myśli drugi. Przecież Malfoy umie czytać w myślach - Hermiona nie wiedziała czy to dobrze, że ona ma takie informacje, ale z drugiej strony skoro ona o tym wie to Blaise chyba tym bardziej? A może nie?
W końcu czarnoskóry mężczyzna zaczął się powoli odwracać, a Hermiona nie miała pojęcia co zrobić. Zabini był coraz bliżej. Wiedziała, że zaraz zostanie odkryta. Przylgnęła do ściany, która nagle obróciła się o 180 stopni a dziewczyna znalazła się w dość osobliwym pomieszczeniu, które pod wieloma względami okazało się zaskakująco czyste. Na podłodze dostrzegła zaledwie kilka kłaków kurzu, więc wystarczyłoby parę machnięć miotłą by móc w nim przyjmować gości. Pośrodku ustawiono nieco krzywo cztery rozklekotane stoliki otoczone krzesłami różnych kompletów. Do szorstkich ceglanych ścian przywarły lustra w złoconych ramach, od których płatami odłaziła farba. Naprzeciwko znajdował się zaimprowizowany bar - zwykły drewniany kontuar a za nim trzy półki zastawione osobliwymi butelkami. Można się było domyślić, że nic w tym pomieszczeniu nie oglądało XXI wieku ani nawet XIX. Hermiona znalazła się w bardzo starym świecie.
- Lumos - szepnęła, a z końca jej różdżki wylał się snop bladego światła.
Chciała przyjrzeć się buteleczkom poustawianym na barze, więc podeszła do niego. Na najwyższej półce stała najmniejsza osamotniona buteleczka wypełniona fioletowym płynem. Podciągnęła się na kontuar i wyprężyła jak akrobatka jednak nie mogła dosięgnąć szklanego przedmiotu. Zeszła więc z szafki i uniosła różdżkę.
- Vingargium Leviosa - drobny przedmiot zaczął się do niej zbliżać, a kiedy był już tak blisko spadł na drewnianą podłogę i potoczył się po niej, bo Hermiona na chwilę straciła koncentrację kiedy zauważyła ogromnego pająka zwisającego nad jej głową.
W miejscu gdzie flaszka wreszcie się zatrzymała podłoga sprawiała wrażenie nieco wypaczonej - jedna z desek lekko wystawała na końcu. Pochyliła się by obejrzeć to miejsce dokładniej i odkryła, że kilka desek zrobiono z innego gatunku drewna a wystająca jak sobie dopiero teraz uświadomiła okazała się sprytnie zamaskowanym uchwytem. Gryfonka chwyciła skraj deski i pociągnęła z całych sił. Wypaczony kawałek podłogi podniósł się niechętnie ukazując sporą dziurę.
Do jednej ze ścian otworu, dość szerokiego by pomieścić rosłego, tęgiego mężczyznę zamocowano metalową drabinkę, która skrzypiała gdy Hermiona zaczęła po niej schodzić. Pokonała ponad dwadzieścia metrów ubitej ziemi i kamieni nim dotarła do drzwi z drugiej strony, osadzonych w ścianie znacznie większego tunelu - tunelu biegnącego równolegle do drogi prowadzącej do Hogsmeade na górze. Nim spróbowała przekroczyć próg jej ciałem wstrząsnął dreszcz niczym porażenie prądu, jakby przez jej serce przeleciało stado duchów. Czuła chłód przechodzący aż do szpiku kości, choć powietrze pod ziemią było zatęchłe i nieruchome. Przy tym stanie dementorzy byli jak słodkie włochate króliczki. Palce jej zdrętwiały, w ustach zaschło a włosy zjeżyły się na głowie. Nie wiedziała czy śmiać się z zachwytu czy płakać.
Postanowiła jak najszybciej znaleźć Malfoy'a i o wszystkim mu opowiedzieć. Poniekąd była do tego zobowiązana, bo mimo wszystko stali się wspólnikami. Ciekawość była silniejsza niż wzajemna niechęć. Tak więc zaczęła szybko wychodzić po starej drabince aż z powrotem znalazła się w owym dziwnym pokoju. I właśnie w tej chwili uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia jak stąd wyjść. Krążyła nerwowo po pomieszczeniu, dotykając różnych przedmiotów, i ścian aż natknęła się na idealnie zamaskowaną klamkę, zupełnie jakby była potraktowana zaklęciem kameleona. Przekręciła zimną gałkę i znalazła się w kolejnym pomieszczeniu. Było dużo mniejsze a ściany nie przyozdabiało żadne lustro ani obraz. Jednym meblem był stary regał pełny książek z bajkami dla dzieci. Hermiona zauważyła niewielkie okno a po przeciwnej stronie zwężający się korytarzyk. Ruszyła w tamtą stronę by po chwili znaleźć się przed niewielkim przejściem, które otworzyło się przed nią gdy tylko zbliżyła do niego różdżkę.
Gdy już znalazła się w znajomym korytarzu uświadomiła sobie, że stoi przy pomniku Siedmiopalczastej Wiedźmy a dokładnie obok niej znajdowała się ta ściana dzięki której uniknęła bliższego spotkania z Zabinim. Natychmiast pobiegła do dormitorium. Malfoy'a nie było. Ruszyła do Wielkiej Sali, gdzie minęła się z Harrym, któremu najwyraźniej bardzo się śpieszyło, bo nawet jej nie zauważył. Kiedy nie znalazła Ślizgona również w tam zrezygnowana ruszyła z Ginny do Pokoju Wspólnego Gryfonów, ale nie mogła usiedzieć na miejscu, bo roznosiła ją sama myśl o tym, że najprawdopodobniej właśnie odkryła przejście do Miasta Cieni ! Musiała jak najszybciej porozmawiać z Malfoy'em. Rozmyślania przerwała jej szturchnięciem Ginny, która zauważyła Harrego przechodzącego przez dziurę za portretem Grubej Damy. Był roztrzęsiony, prawie płakał, a co gorsza, był cały wymazany krwią.
- Harry, co się stało? - spytała Hermiona, która miała bardzo złe przeczucia.
- Chyba zabiłem Malfoy'a. - odpowiedział z nieobecnym wyrazem twarzy kołysząc się do przodu i w tył jakby był przyprawiony o chorobę sierocą.
A Hermiona poczuła jak całe jej ciało wypełnił lód tylko po to by po chwili ustąpić miejsca przerażającej pustce.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania