<My dreams> Rozdział 3
W listopadzie ja i moja koleżanka z praktyk Andżelika usłyszałyśmy że gdzieś jedziemy w sobotę z szefem,jego żoną i panią kierownik. Nie miałyśmy pojecia gdzie. Stwierdziłyśmy że to na pewno jakieś szkolenie czy kurs przygotowujący nas do pracy. Obydwie byłyśmy przygotowane. W torebce znajdował się notes i długopis. Dopiero podczas jazdy dowiedziałyśmy co jest celem naszej wycieczki. Szef był zdziwiony ponieważ był pewien że wiemy na co się godzimy. Tymczasem my jechałyśmy w "ciemno". Otóż jechałyśmy do Grodziska Wielkopolskiego który znajduję się pod Poznaniem. Jakaś godzinka drogi ze Sławy. Najciekawsza była wiadomość z informacją co będziemy tam robić . Miałyśmy tam robić za maskotki. I to jakie! Za mrówki! Byłyśmy podekscytowane ale też przerażone tego co nas czeka. Gdy dojechaliśmy moim oczom ukazał się ogromny budynek z napisem " MARKET BUDOWLANY DOM I OGRÓD" a nieco wyżej "Psb Mrówka"
I wszystko było jasne. Dopiero wtedy mnie oświeciło że w Polsce jest masa tych sklepów budowlanych "Mrówka". Wchodząc do środka nadal byłyśmy przerażone. Bynajmniej ja byłam. Pokazano nam pomieszczenia do których możemy wchodzić. Dostałyśmy 2 stroje mrówek oraz karton gdzie były nienadmuchane balony. Naszym zadaniem było je napompować. Własnoręcznie? Nie, na szczęście nie. Była od tego maszyna. Tylko w jaki sposób ona działa? Oto jest pytanie. Nasz czas był ograniczony więc trzeba było wziąć się do roboty. Nie powiem: Nogi trzęsły mi się strasznie a mimo to już mi się to zaczęło podobać. Gdy udało nam się okiełznać maszynę i napompować pewną ilość balonów wzięłyśmy się za ubieranie w nasze stroje. Było trudno. Strój składał się z roboczego stroju który był w barwach sklepu,żółtego tułowia które miało cztery ręce. W końcu to strój mrówki. Oczywiście były też wielkie buty oraz gigantyczna mrówcza głowa. Obawiałam się trochę ostatniego elementu stroju czyli głowy. Jako groszek był z tym problem. Przed zeprezentowaniem ludziom naszych strojów nie obyło się oczywiście od sesji oraz wspólnych "selfie".
Wzajemnie z Andzią śmiałyśmy się z tego jak wyglądamy. Ale w końcu nadszedł ten czas. Nie dodałam tego malutkiego szczegółu że byłyśmy tam z okazji otwarcia sklepu. Szef chciał na otwarciu dwie uśmiechnięte mrówki więc wziął nas. A więc gdy zeszliśmy na dół od razu dostałyśmy rozkaz by rozdać cukierki klientom którzy czekali na otwarcie sklepu. Pamiętam że byłam wtedy strasznie niepewna. Mówiłam do ludzi nieśmiało ponieważ mimo że mnie nie znali to widzieli moją twarz. Nie było takiej siatki która dała by mi anonimowość. Dobra jedziemy dalej. Niedługo później zaczęło się otwarcie. My jako mrówki musiałyśmy trzymać wstęgę do przecięcia.
Oczywiście z nerwów i z tego powodu że miałyśmy wielkie rękawice trudno było przytrzymać ten kawałek materiału. Podczas wielu nudnych przemówień doznałam szoku: Dowiedziałam się że właścicielem tego ogromnego budynku jest mój własny szef!Nie miałam pojęcia że oprócz sklepów spożywczych planuje mieć też sklep budowlany. Po zakończeniu ceremonii sklep został otwarty. Nie wiedziałyśmy zbytnio co mamy robić. Jednak w szybkim czasie dowiedziałyśmy się jakie były nasze obowiązki. Każdy miał dostać cukierka + dodatkowo jakiś drobny gadżet np. Długopis czy mini flaga mrówkowa. Dzieci oczywiście musiały dostać balonika i też cukierka. Bawił mnie widok zaskoczonych twarzyczek tych maluchów. Niektóre się cieszyły oraz witały. Inne niezbyt... powiem szczerze: Niektóre z nich się bały wielkiej mrówki co kończyło się płaczem. Dzień ten skończył się ciekawie nie zapominając oczywiście o nowych znajomościach. Wszyscy pracownicy byli mili i przyjaźni.Ja i Andżelika po dłuższym czasie się rozkręciłyśmy co skończyło się tańczeniem macareny i innych tańców przed sklepem. I tak się skończył dzień jako maskotka. Praca ta bardzo mi się spodobała. Miałam kontakt z dziećmi które uwielbiam. Wiadomo że gdybym miała lepsze oceny mogłabym się kształcić na przedszkolankę co jest moim marzeniem lecz bardzo dużo mi do zostania nią brakuje. Przez to praca jako maskotka bardzo mi się spodobała. Nie potrzebowałam do tego większego wykształcenia np.studiów. Wystarczyło złapać dobry kontakt z dziećmi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania