Rozdział 5 - Nietykalni
Siedząc w zniszczonym fotelu naprzeciwko Amelii widzę, jak trudno jest jej zacząć. Choć bardzo chcę dowiedzieć się o co chodzi, nie mogę pospieszyć dziewczynki i przerwać tej cienkiej linii zrozumienia, którą stworzyłyśmy przez ostatnie kilkanaście minut. Krótka rozmowa i wspólne przygotowywanie herbaty nie jest niczym niezwykłym, a mimo to dla mnie znaczy bardzo dużo. Mam cichą nadzieję, że dla niej także...
- Nazywam się Amelia Brzoza. Mam dziewięć lat, ale za dwa miesiące będę miała urodziny. Mieszkam niedaleko i dlatego cię trochę znam. Zawsze kiedy wychodziliśmy z panią Anią do parku, widziałam jak siadasz na ławce. Wydawałaś się smutna, nigdy nie widziałam żebyś się uśmiechała. Bardzo chciałam żebyś w końcu się uśmiechnęła i musiałam cię odwiedzić. - ostatnie słowa wypowiedziane zostały przez łzy.
No nie. Nie może płakać! Nie mam pojęcia, co robić...
- Nie jesteś na mnie zła? - niepewność i strach ukryty w tych słowach bardzo mnie zabolał. Nawet ona się mnie boi. Najwyraźniej wierzyłam w niemożliwe.
- Lena? Obraziłaś się?
Obraziłam? Nie mam powodu. Przyzwyczaiłam się do tego. Moje milczenie sprawiło, że nawet Amelia uciekła. Nie wiem tylko, dlaczego odważyła się powiedzieć przed wyjściem : "Przepraszam, ale muszę wracać. Pani Ania będzie zła."
Przecież nie musiała.
*****
Przez swoją głupotę znów jestem całkiem sama. Po wyjściu dziewczynki postanowiłam zostać w domu i przemyśleć wszystko jeszcze raz. Nie wpadłam jednak na nic nowego. Jestem Nietykalną, nie mam rodziny, a pewna mała blondynka postanowiła mnie odwiedzić. Nic z tego nie wyszło. Uciekła. Tak jak wszyscy. Nadal nie potrafię pojąć, dlaczego właśnie my musimy to znosić. W jaki sposób jesteśmy wybierani? Czym zawiniliśmy? Czy naszą "inność" można zmienić?
Chciałabym znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Byłoby znacznie łatwiej, gdybym wiedziała, czy mam po co żyć. Chociaż... moja mama miała. Pewnie uznała, że dla dziecka -odmieńca niewarto sie męczyć. Choć zmierzam ku dobrze znanej mi kawiarni, przed oczami zamiast chodnika znów widzę nieruchome wody rzeki. Wiem, co zobaczę zaraz. Mogłabym to powstrzymać. Ale to przecież tylko kolejna dawka bólu. Nie zauważe różnicy.
Do tej pory jasnoniebieska woda, stopniowo zaczyna zmieniać barwę na czerwoną. Im ciemniejsza się staje, tym bliżej do obrazu, który pojawia się w każdym moim koszmarze.
Nieruchoma mama, unoszona przez Czerwoną Rzekę.
Właśnie to widzę.
Komentarze (5)
"dowiedzieć się o co chodzi" - po "się"
Liczby piszemy słownie ;)
"Zawsze kiedy wychodziliśmy z panią Anią do parku, widziałam" - skoro zawsze, czyli czynność która się powtarza, to "widzę"*
"cię odwiedzić. - ostatnie słowa" - bez kropki
"niepewność i strach ukryty w tych" - duża litera
"w tych słowach bardzo mnie zabolał" - przecinek po "słowach"
"Obraziłaś się ?" - bez spacji
"wyjściem : "Przepraszam" - bez spacji
"dziecka -odmieńca" - bez spacji
"Nie zauważe" - zauważę"
Ta część utwierdziła mnie, że wolę rzeczywiście tą serię :) Bardzo ciekawy pomysł, interesująca historia i tajemnice wyzierające z każdego kąta. Błędów interpunkcyjnych niestety trochę jest, ale wyrobisz się, masz jeszcze czas :) Zostawiam więc 4,5 i czekam na kolejną część :)
Błędów było kilka, ale poza tym napisane w porządku ;3 Zostawiam piątkę i czekam na dalsze losy c:
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania