Rozdział 5. Ten cichy głosik.
Człowieka najlepiej poznaje się podczas kłótni, ponieważ wtedy mówi to co myśli a nie tylko to co przemyśli.
________________________________________________________________________
Kiedy pani Pince nareszcie udało się wygonić Hermionę z biblioteki była już cisza nocna, ale jako prefekt mogła się poruszać po korytarzu o takiej godzinie bez większych trudności. Szła obładowana księgami i zapisanymi pergaminami rozpaczliwie chcąc dowiedzieć się czegoś o Mieście Cieni. Niestety zapomniała, że dzisiaj ma dyżurować na szóstym piętrze z Malfoy'em. Skrzywiła się lekko na to wspomnienie i przyspieszyła kroku nie chcąc dawać Ślizgonowi powodu do nabijania się z niej już pierwszego dnia szkoły. Wpadła szybko do swojego dormitorium, rzuciła zebrane materiały na łóżko i bez obszernych wyjaśnień pobiegła na korytarz na szóstym piętrze. Malfoy stał tam i opierał się o ścianę, kiedy ją zobaczył twarz wykrzywiła mu się w grymasie zdenerwowania.
- Spóźniłaś się - warknął
- Tak, przepraszam. - odpowiedziała spokojnie, zapominając, że przecież rozmawia ze swoim największym wrogiem.
- Słucham? - zapytał zdziwiony blondyn.
- Przepraszam, że się spóźniłam. Możemy już zacząć ten patrol? ? zapytała lekko zdenerwowana.
Draco nie odpowiedział tylko ruszył przed siebie. Pierwsze kilka minut szli w milczeniu. W końcu odezwał się blondyn.
- Ciągle mam twoją książkę, Granger.
- Jaką książkę? - spytała zdezorientowana dziewczyna, którą chłopak najwyraźniej wyrwał z głębokich przemyśleń.
- Nie wierzę, czy do ciebie cokolwiek dociera? Tą, którą miałem ci przynieść dziś do biblioteki. - w ślizgonie narastała już złość.
-A taak. - zauważył, że dziewczyna znowu ma zamglone spojrzenie, a wszystko, co mówi wpada do jednego jej ucha a wylatuje drugim. Nie był przyzwyczajony do czegoś takiego. Popchnął ją na ścianę i zmusił by na niego spojrzała. Wyglądała jakby to dopiero ból ramion, za które ją chwycił sprowadził ją do prawdziwego świata. Nareszcie odzyskała pełnię świadomości. Automatycznie zaczęła się wyrywać z uścisku chłopaka.
- Malfoy, to boli, puść mnie! - krzyczała i wierzgała a chłopak rozluźnił uścisk i odsunął się od niej.
- Czy teraz możesz zacząć prowadzić ze mną normalny dialog, Granger ? - spytał, znów przywołując na swoją twarz maskę obojętności.
- O co ci chodzi, Malfoy ? - zapytała patrząc na chłopaka spode łba i rozcierając bolące nadgarstki.
- O to, że od kilku godzin jesteś jak zombie, nie wiesz co się dzieje. Jak zamierzasz robić obchód skoro nie zauważyłabyś stada dementorów, a co dopiero nie była w stanie wyczarować patronusa?
- Byłoby ci to na rękę, prawda? Nie musiałbyś patrolować korytarza ze szlamą. - powiedziała smutno.
Odpowiedział dopiero po dłuższej chwili, kiedy Gryfonka była już pewna, że ich rozmowa dobiegła końca.
- Nie muszę cię tak nazywać Granger, nikogo nie ma w pobliżu. - rzekł cicho, jakby chciał żeby usłyszała to tylko Hermiona.
- Słucham? - teraz to ona była bardzo zdziwiona. - Możesz powtórzyć ?
-Słyszałaś. ? Oboje się zatrzymali i głęboko spoglądali sobie w oczy mając nadzieję, że uda się z nich coś wyczytać.
Nie umknęło uwadze Gryfonki, że Malfoy jest bardzo przystojny. Tak, jej największy wróg, ale nie mogła i nie chciała zaprzeczać faktom. Teraz już wiedziała, czemu marzyła o nim cała żeńska część szkoły.
Nie, on wcale nie jest taki idealny, próbowała sobie wmówić.
Czyżby?
Zazgrzytała zębami i spuściła wzrok, ten głosik w jej głowie zaczynał robić się denerwujący.
Taka praca, cóż zrobić.
Znów ruszyli przed siebie, reszta patrolu zleciała im w całkowitej ciszy jednak w ich głowach zapanował prawdziwy chaos.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania