Rozdział 9. Wróg czy przyjaciel?

Każdy poznaje drugiego człowieka codziennie od nowa, codziennie inaczej.

 

___________________________________________________________________

 

- Ten Weasley to niezły sukinsyn. - rzucił Blaise do swojego przyjaciela kiedy usiedli w pokoju wspólnym Ślizgonów. Draco tylko spoglądał w bliżej nieokreślony punkt nie wsłuchując się w wywody Zabiniego. Był zły. Uważał, że uderzenie kobiety, nawet jeśli jest szlamą jak Granger to najgorsze co może zrobić mężczyzna. Przez chwilę przed oczami stanęła mu matka nad którą znęcał się Lucjusz kiedy ta próbowała mu się sprzeciwić, bo nie chciała by jej syn był od narodzin traktowany jak przyszła maszyna do zabijania. Przez jego twarz przebiegł grymas obrzydzenia do swojego ojca i Weasleya, ale szybko ukrył go pod maską obojętności. Prychnął w myślach, karcąc się za rozmyślanie o Granger.

 

- i ten wiewiór jeszcze uważa się za jej przyjaciela - kontynuował zniesmaczony Blaise.

 

Draco bez słowa wstał i wyszedł kierując się na piąte piętro. Idąc ciemnym korytarzem zastanawiał się nad tym jak czuje się Granger, kompletnie nie mogąc zrozumieć czemu go to w ogóle interesuje.

 

Nim się obejrzał przekraczał już próg swojego nowego dormitorium. Od razu zauważył Gryfonkę, która siedziała skulona i roztrzęsiona na kanapie. Jej oczy były przekrwione, widać było że płakała. Długo. Nie pojawiła się już na żadnych zajęciach ani na żadnym posiłku. Draco podszedł do barku znajdującego się po prawej stronie pokoju, wyjął dwie szklanki i nalał do nich bursztynowego płynu. Podszedł z wyciągniętą ręką do dziewczyny a ona nawet na niego nie patrząc odebrała szklankę i opróżniła ją jednym haustem. Ślizgon był pod wrażeniem, więc postanowił uzupełnić ilość trunku w szklance Hermiony, a kiedy znów podał jej pełne naczynie usiadł wygodnie w fotelu.

 

Przez dłuższą chwilę żadne się nie odezwało, delektując się ciszą i mocnym smakiem drogiego alkoholu. W końcu ciszę przerwała Gryfonka.

 

- Dzięki Malfoy, tego potrzebowałam. - spojrzała na niego zmęczonymi i ciągle zaczerwienionymi oczami lekko się uśmiechając.

 

On tylko skinął głową przyjmując nieodgadniony wyraz twarzy, mimo wszystko był zadowolony, że Granger już lepiej się czuje, bo nie miał ochoty słuchać jej szlochów po nocach.

 

A może nie chodzi tylko o to?

 

Co?

 

Malfoy nie rozumiał skąd wziął się ten dziwny głosik, ale postanowił nie zwracać na niego większej uwagi.

 

- Granger, mamy dzisiaj szlaban u Snape'a. - rzucił chłodno blondyn ale wyraz jego twarzy się nie zmienił.

 

- Ach, no tak. To może się przebiorę. - Spojrzała na zegarek - Nie, nie zdążę już. To chodźmy. - rzekła cicho a gdy wstała lekko się zachwiała. Kiedy Draco to zauważył skarcił się w myślach za to, że dał jej alkohol. Ku jego zadowoleniu, chwilowa utrata równowagi nie była spowodowana nadmierną ilością alkoholu tylko siedzeniem zbyt długo w jednej pozycji.

 

Ruszyli wspólnie w stronę gabinetu profesora Snape'a nie odzywając się do siebie. Nagle Draco się zatrzymał.

 

- Cholera, zapomniałem różdżki z pokoju wspólnego, idź sama. Niedługo przyjdę - rzucił, odwrócił się i szybkim krokiem zaczął zmierzać do Pokoju Wspólnego Slitherinu. - Hermiona tylko westchnęła i ruszyła sama w stronę lochów gdzie miała odbyć karę.

 

Gdy już pojawiła się pod drzwiami gabinetu nauczyciela obrony przed czarną magią wybiła 18;00. Zapukała do drzwi i przekroczyła próg sali. Snape siedział przy biurku a kiedy ją zobaczył, wstał i podszedł ciągle spoglądając w jej przekrwione oczy. Ku jej wielkiej uldze w końcu się odezwał.

 

- A gdzie jest pan Malfoy ? - zapytał

 

- Powiedział, że zapomniał różdżki z pokoju wspólnego i zaraz przyjdzie. - odpowiedziała Hermiona słabym głosem. Dopiero teraz zauważyła, że były nauczyciel eliksirów stoi trochę za blisko niej, więc zaczęła się cofać. Jednak w końcu natrafiła na ścianę. Ten tylko spoglądał na nią ze swoim ironicznym uśmiechem.

 

- Czyżbyś się czegoś bała Granger ? - zapytał a jego wyraz twarzy sprawiał, że Hermiona chciała uciec z tego pomieszczenia jak najszybciej.

 

- Nie ? szepnęła niepewnie patrząc na nauczyciela ze strachem w oczach, który bezskutecznie próbowała ukryć.

 

- Naprawdę, jesteś beznadziejna w ukrywaniu emocji. - zbliżył się do niej jeszcze bardziej, tak blisko, że czuła jego perfumy, które na chwilę kompletnie ją otumaniły. Były takie męskie. Nigdy nie spodziewałaby się po Snapie, że czegoś takiego używa. Rozmyślania przerwał jej ból nadgarstków. Została przyparta do ściany przez nauczyciela, który pochylał się nad nią znacząco. Do oczu napłynęły jej nowe łzy. Wiedziała o co mu chodzi. Może Ron miał rację - Gdy ciepłe wargi mężczyzny zaczęły delikatnie pieścić jej szyję usłyszeli kroki. Kiedy Snape zdążył oddalić się od Hermiony do gabinetu wszedł Malfoy. Gryfonka pierwszy raz w życiu ucieszyła się z obecności Ślizgona.

 

- Spóźniłeś się. - warknął Snape.

 

- Zapomniałem różdżki z pokoju wspólnego. - rzucił Malfoy z obojętnym wyrazem twarzy, wzruszając ramionami i spoglądając ukradkiem na Granger. Po jej policzkach znów spływały łzy.

 

- Świetnie, w takim razie macie poukładać składniki do eliksirów w pudełkach. Chcę widzieć dokładnie odmierzone ingrediencje do Wywaru Żywej Śmierci, Eliksiru Wielosokowego, Amortencji i Veritaserum. - powiedział chłodno po czym wyszedł z klasy zostawiając ich samych.

 

Hermiona nie ruszała się z miejsca, tylko stała obejmując się ramionami z całych sił próbując powstrzymać perłowe krople wydobywające się z jej oczu.

 

Draco nie wiedział co się dzieje. Czy to przez Weasley'a?

 

Po prostu podejdź i ją przytul.

 

Znowu ten cholerny głosik. Stał tak wpatrując się w pannę Granger gdy nagle ogarnęło go dziwne uczucie. Jakby coś mu się ściskało w klatce piersiowej.

 

Czyżby współczucie, kochasiu ?

 

Och, zamknij się !

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania