Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Kiri: Embrace of Fate. Rozdział I część I : Początek
„Unica veritas latet in umbra, abscondita ubi nullus lux attingit."
Wśród niezliczonych warstw mrocznej mgły wyłoniła się postać, która emanowała nieprawdopodobną mocą, jednakże on się nie bał, powód był klarowny - był ponadto, najsilniejszy z najsilniejszych..
Azura przebiegł po powolnym potoku dzięki swoim nieprawdopodobnym umiejętnością kontrolowania Kiri, dodatkowo jego styl błyskawicy pozwalał mu na jeszcze szybsze przemieszczanie się, dzięki ukierunkowaniu swojej mocy w stopach. Jego czarna peleryna przymocowana solidnie do zielonej części jego ubioru z kilkoma segmentami, które upodabniały się do złotych gwiazdek, a środkowa wydawała się naczelnym znakiem, imitującym coś na wzór krzyża zawiała w stronę nadchodzącego zimnego, niemal lodowatego wiatru wiejącego ze strony nieznajomego. Bujne brązowe włosy w akompaniamencie z jasnymi niebieskimi oczami siedemnastoletniego chłopaka sprawiały, że postać Azury wydawała się być ideałem.
- Huh, nie mam totalnie pojęcia, co ten gość tam robi, chyba nie uważa, że jest w stanie mnie pokonać.. HAHA, w końcu mam okazje w pełni zobaczyć co tak naprawdę potrafię! - Pomyślał Azura
Po biegu, który trwał bardzo krótko, Azura w końcu był nieopodal nieznanej postaci, nie czekał jednak na zebranie większej ilości informacji i wzniósł rękę ku niebiosom, aby zebrać energię z powietrza, dzięki swoim nadzwyczajnym umiejętnościom panowania nad swoim Kiri, które obudziło się w nim bardzo wcześnie jak na normy wioski.
- Słuchaj, nie mam pojęcia ani kim jesteś, ani czego chcesz, zjawiając się tutaj, ale to już Twój koniec! Widzisz te moc? Zaraz ją poczujesz nieznajomy, każdy przekona się o mojej mocy! - Zawył Azura do nieznanej persony kipiąc pewnością.
W chwili, kiedy moc została zebrana z nieba i strzał we wroga był niemal pewny, Azura został ściągnięty na ziemię przez mokrą kulkę, która wylądowała na jego czole. Gdy się ocknął, zauważył, że był to tylko sen, a on sam dalej znajduje się w klasie.
Wielka sala, gdzie same ściany i sufit opierał się na pięknych ręcznie robionych kolumnach zrobionych z kamienia i srebrnych zdobień. Zza wielkich okien można dostrzec miejsca, które służą do trenowania, drewniane manekiny, na których aktualnie są przeprowadza serie ciosów, w które uczniowie ukierunkowywują swoje Kiri, pod okiem członków najlepszych gildii, którzy zostali zaproszeni przez profesorów, aby pokazać młodszym, jak wygląda ich własna kontrola. Słońce przedziera się przez szyby, oświetlając każdą z wielkich ław usadowionych jedna obok drugiej, w kilku poziomach wysokości. Gdy tylko uda się wygłuszyć szum sali, można usłyszeć melodyjne ćwierkanie ptaków i sielankę, która odbywa się za granicami szkoły.
Pośród śmiechów i jednego, trochę zbyt głośnego męskiego śmiechu, który niepohamowanie zamieniał się bardziej w wycie niżeli śmiech, wyłonił się spokojny, jednakże w swoim tonie chwilami nerwowy głos starszego mężczyzny – nauczyciela – niestety oznaczało to w tej chwili, że dostrzegł nie tylko kolejny pokaz mający na celu dręczenie ucznia, do czego zdążył się już przyzwyczaić, ale także jego chwilowy odlot z klasy.
- Azura! Kolejny raz zasypiasz na lekcji, czy Ty w ogóle planujesz zdać ten semestr? Powtarzam po raz kolejny, a zarazem ostatni do jasnej cholery. Za miesiąc wypada turniej, po którym zostaniecie przydzieleni do Gildii, zdaje sobie sprawę, że nie posiadasz Kiri, ale nie zwalnia Cię to z obowiązku stuprocentowego uczestniczenia w zajęciach, które prowadzę! - odparł nauczyciel, którego imię nie było ważne, w końcu to tylko nauczyciel, który opowiadał nic nieznaczące głupoty.
- Taak Taak, proszę wybaczyć! - Powiedział Azura dalej słysząc szydercze śmiechy, gdy obrócił się za siebie, zauważył Somę, to on stał za całym incydentem wyrwania go ze snu. Wielki napakowany chłopak, który praktycznie od swojego narodzenia obudził w sobie Kiri.. Kiri Ognia co najgorsze, najbardziej pożądaną energię przez praktycznie każdego. Widząc jego przeszywający wzrok Azura jak najszybciej odwrócił się ku nauczycielowi z grymasem na twarzy i lekko przymkniętymi oczami spowodowanymi przerwaniem snu, w końcu nic nie mógł mu zrobić. Tak, Azura nie posiada Kiri, nigdy jej nie przebudził, przez co jest obiektem drwin, a nawet znęcania przez silniejszych, co nie ulega wątpliwości, nie ma słabszego ucznia tej szkoły. Po chwili odciągnięcia od lekcji starszy profesor wrócił do omawiania tematu.
-A więc tak... tak, jak mówiłem...o czym to ja... ah tak! Powtórka materiału - Wyciągnął kij i na wielkiej czarnej tablicy zaczął nim wymachiwać, rysując w dziwny, nieznany sposób kontury czegoś na wzór mapy świata - Jestem przekonany, że trochę geografii was nie zaboli. Otóż aktualnie znajdujemy się w rzecz jasna środku naszego świata, kraju Akairo, lub potocznej Czerwonej Krainie, Najpiękniejsze w niej jest to, że dzięki strategicznemu położeniu względem krajobrazów mamy wszystko to, co znajduje się w innych, jednak nie tak licznie! Na południu jak dobrze wiecie, znajduje się Gurei, Szara Kraina, nie wiem, czy planowaliście udać się tam po skończeniu szkoły, aczkolwiek zapewniam, największa ilość misji prowadzi właśnie tam, mało prawdziwych ludzi można tam dostrzec, a to dlatego, że sam król nie jest do końca człowiekiem, rozległe ruiny, mrok oraz potwory w zniszczonych lasach zamiast zwierząt są czymś, z czym tamtejsi mieszkańcy muszą się mierzyć.
- Przepraszam! - odparła dziewczyna o pięknej bladej cerze, zielonych oczach, mieniących się od padających promieni słonecznych, które w nie padały - Jakiego typu potwory tam się znajdują? - Trzymając swój notatnik i poprawiając kosmyk włosów, który finalnie trafił za jej ucho, nie mogła powstrzymać się od zapisania większej ilości informacji o odległych terenach, normalnie osoby, które nie ukończyły szkoły, nie mogą opuszczać wioski, a co dopiero Krainy.
- Reina, czy wyglądam Ci na biologa lub innego czarodzieja, który zna się na dokładnym opisie potworów? Potwory to potwory, przestań tak dociekać na lekcji geografii czegoś, co jej nie dotyczy! - Odparł nauczyciel, powolnie drapiąc się po głowie, gdzie niezaprzeczalnie ubyło zbyt wiele, by dalej móc nazywać to włosami.
Reina zmarszczyła brwi i wzięła swoje pióro i napisała "W Szarej Krainie są potwory, w Akairo mamy potwornie głupiego nauczyciela od geografii." z uśmiechem na twarzy wyrwała kartkę i rzuciła ją w stronę Azury. Gdy Azura chwycił kartkę i ją odwinął, zaczął się uśmiechać. Spojrzeli sobie w oczy i rzucili lekkie spojrzenie na nauczyciela. Reina była jego przyjaciółką od wczesnych lat, pomimo tego, iż obudziła w sobie Kiri, nie sprawiała wrażenia lepszej bądź takiej, która się wywyższa, jej Kiri wody było jednym z powodów, dlaczego Azura pragnął tak bardzo okiełznać energię błyskawicy, aby móc walczyć u jej boku i połączyć ich energię w jedność tworząc bardzo silne Kiri.
Osoba zwana starym dziadkiem dalej kontynuowała lekcję w najlepsze - Po Szarej Krainie mamy do czynienia z Krainą zwaną Aoi, czyli Niebieską, otóż ona znajduję się na samej północy, kraj piękny, pełen jezior, rzek i wszelakich wodospadów, harmonia między mieszkańcami doprowadza mnie niekiedy do myśli, dlaczego wszyscy nie są w stanie tak żyć.. eh... Wracając, na lewo od nas znajduje się Kin, Złota Kraina - Uprawy, piękne góry i doliny, nic tylko przeprowadzić się tam na stare lata i mieć spokój, ale nie! Niestety, trzeba prowadzić lekcje geografii, na której zostaje się zapytanym o rzeczy, kompletnie nie związane z lekcją - parsknął nauczyciel nie zabierając wzroku z tablicy. - Po prawicy zasiada na mapie Midori, Zielona Kraina, sialanka dla zwierząt, piękne lasy, gdziekolwiek się nie udacie, to każdy zacznie wam opowiadać jak bujna jest tam fauna oraz flora, od zwyczajnych po dość mroczne, takie jak bagna! Ahh, natura i jej piękno, chodzą słuchy, że mieszkańcy w tych regionach potrafią komunikować się z tamtejszą roślinnością. Ostatnią rzeczą, jaką chciałbym wam przekazać przed końcem zajęć jest to, że pomiędzy krainami istnieją przełęcze pokryte śniegiem przez nienaturalne Energie, które zbijają się właśnie w tamtych miejscach.
Po lekcji Geografii przyszło już tylko na lekcję związaną z Kiri, o zgrozo, kolejny profesor chciał zrobić powtórkę materiału, cała klasa jednakże słuchała go jednym uchem, biorąc pod uwagę, że był to raczej jeden z tych nauczycieli, którzy chcieli mieć już to za sobą, nie zwracał uwagi na panującą atmosferę i kontynuował przebieg zajęć.
- Więc tak... Ogień, Woda, Wiatr, Ziemia, Błyskawica, to są nasze podstawowe Kiri. Zależnie od użytkowników, będą się one różnić, jedni potrafią korzystać z niej wszechstronnie, gdzie inni tylko i wyłącznie za pomocą narzędzi takich jak miecze... Ponadto użytkownicy, którzy skupiają się na pogłębianiu swojej mocy duchowej, są w stanie osiągnąć jeszcze potężniejsze wariacje, począwszy od ewolucji, kończąc nawet na odblokowaniu drugiej energii, jednakże nie każdy jest w stanie osiągnąć takich mocy. Mimo wszystko ćwiczcie i skupiajcie się, jak najbardziej możecie, aby zostać jeszcze potężniejsi niż wasi przodkowie. - Po tym monologu Azura zasnął, budząc się wieczorem sam w sali. Na całe szczęście, były to ostatnie zajęcia w tym miejscu.
Wyglądając za okno, widział trening pomiędzy Somą, a jego "kolegą", a bardziej podnóżkiem, bo tak go właśnie traktował, jak jego worek treningowy, a on sam, Yoru, bo takie imię nosi, nie potrafił zerwać się z uwięzi, ponieważ na samym początku uczęszczania do szkoły Soma dostrzegł brak pewności siebie młodego chłopaka, co poskutkowało nadaniem mu chwalebnego przydomku osobistego podnóżka do kopania, przecież nie był w stanie oddać. Był niższy o połowę głowy, jego włosy były czarne i krótkie, władał energią wody, jednak mimo jego największych starań był niczym w porównaniu do potęgi Kiri ognia Somy. Prawie dwumetrowy olbrzym, skórzane ubrania, które opinały jego sylwetkę, nie dawały złudzeń, iż jego aura, którą emanuje, jest jedną z najsilniejszych spośród nie tylko wszystkich chcących podejść do turnieju, ale także wszystkich aktualnie uczęszczających do szkoły, nie licząc nauczycieli.
- No dobra, przydaj się na coś i zrób mi za worek treningowy, stój, jak stoisz odpal jakąś tarczę czy tam inne gówno - Soma oddalił się dwa metry i napełnił swoje pięści ogniem, rozpostarły się one kilka centymetrów ponad łokcie, powodując wrażenie, iż jego Kiri zmieniło się w wielkie ogniste rękawice. - Pamiętaj, ja tutaj jestem najważniejszy, nawet jak będziesz kurwa zmęczony, musisz kontynuować, muszę trenować, za miesiąc mam turniej, a żywy obiekt treningowy jest ciekawszy niż taki ze słomy. Rozumiesz?
- Tak jakbym ja nie brał udziału w tym turnieju.. - Yoru powiedział to w swojej głowie, zastanawiając się po raz kolejny podczas swojego pobytu w szkole, dlaczego on to robi - O-okej... - Yoru zbliżył swoje dłonie do siebie, po chwili energia w powietrzu niedaleko niego zaczęła formować się w błyszczące, niebieskie struny, przybierające postać wody, fakt tego, iż manipuluje nią dobrze, co pokazuje tylko, że nie jest najsłabszy, jak można było się spodziewać po tym, jak daje sobą pomiatać. Stworzył trzymetrowy mur wzdłuż i wszerz z wody, gruby na dwie stopy - No.. no dalej! Jestem gotowy!
Mimo próby zachowania spokoju, nogi Yoru trzęsły się niemiłosiernie
- Dlaczego do tego doszło, że muszę żyć w ten sposób? Chciałem tylko zostać członkiem podrzędniej gildii, żyć sobie na spokojnie, zabijać potwory, poznać fajną panienkę i tyle... co ja dalej ro.. - W momencie, gdy Yoru zastanawiał się nad sytuacją życiową i przyszłościową, zaczął się rozpraszać, co spowodowało lukę w jego wodnej ścianie.
Soma wziął rozbieg i skracał w bardzo szybkim tempie swój dystans do Yoru, dobrze widział, że jest rozkojarzony, jednak bez zawahania wyprowadził jeden atak w stronę ściany. Pięść nawet nie dotknęła celu, jednak płomienie, które spowijały jego rękę, uwolniły nieprawdopodobnie silną energię uderzając w tarczę z impetem, który w mgnieniu oka roztrzaskał całą obronę Yoru zmieniając ją w parę wodną. Pomimo wszelkich starań odleciał w stronę drzewa, zatrzymując się na nim. Krew z głowy zaczynała ściekać na jego twarz, sięgając podbródka, kapiąc na jego ubrania.
- Nie, żebym spodziewał się czegoś więcej od takiego słabiaka jak Ty, ale wydawało mi się, że chociaż wytrwasz ten jeden cios haha - Soma zaczął drwić i śmiać się z niego stojąc w oddali i krzycząc - Nie zmienia to jednak tego, że pokonam każdego, w porównaniu do mnie wszyscy są taką szmatą do bicia, mój ogień nie ma sobie równych.
Nie patrząc więcej na swojego "kompana" zaczął oddalać się w stronę wyjścia z obszaru szkoły.
Azura po obejrzeniu tej jednostronnej wymiany wstał i zaczął zmierzać w stronę wyjścia z sali, zabrał swój notatnik, którego nawet nie uzupełniał. Jego charakter nie pozwalał mu skupić się na tak monotonnych rzeczach, jak nauka bądź zapisywanie notatek. Nie jest mu to potrzebne. Pomimo braku Kiri, rozpiera go energia do działania i jest pewien, że pewnego dnia ją przebudzi, więc mimo wszystko planuje wziąć udział w turnieju. Musi to zrobić. Dla siebie i..
_____________
Rozdział, który ma na celu wprowadzić czytelnika do świata i tego w jaki sposób on działa, w następnej części tego rozdziału planuję przejść już w większej części do rozwinięcia fabuły i relacji.
Dziękuję za poświęcony czas jeżeli ktoś dotrwał do końca i do następnego, życzę udanego dnia!
S.
Komentarze (1)
Jeśli chodzi o styl to słowo być pada stanowczo za dużo razy. Polski język jest bogaty w czasowniki i zachęcam zawsze do eksplorowania jego potencjału w tym zakresie.
"Jego czarna peleryna przymocowana solidnie do zielonej części jego ubioru z kilkoma segmentami," - rada aktualna zawsze: kontrolujemy zaimki. To drugie jego jest utylizacji.
"Po lekcji Geografii przyszło już tylko na lekcję związaną z Kiri, o zgrozo, kolejny profesor chciał zrobić powtórkę materiału, cała klasa jednakże słuchała go jednym uchem, biorąc pod uwagę, że był to raczej jeden z tych nauczycieli, którzy chcieli mieć już to za sobą, nie zwracał uwagi na panującą atmosferę i kontynuował przebieg zajęć." - jedno wielkie zdanie i to jest ok, ale podmioty poszły tu w anarchię.
Ogólnie to nie ma tragedii, ale trza popracować 😉
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania