Rozdział III Dusza za życie

- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Kilka dni, tydzień, najwyżej miesiąc. Naprawdę mi przykro, ale już nic nie możemy zrobić. Proszę przy niej czuwać w tych ostatnich dniach. To bardzo ważne, aby nie była sama. Przepraszam, ale muszę iść.

Lekarz spuścił wzrok i ruszył wzdłuż opustoszałego korytarza oddziału onkologii.

Drzwi powoli się otworzyły i bardzo głośno zaskrzypiały. Dziewczyna była tak słaba, że tego nie usłyszała. Dopiero gdy ojciec chwycił ją za chudą zimną dłoń, zorientowała się, że ma gościa.

Przekręciła głowę, na której mała fioletową chustkę zasłaniającą jej gładką głowę. Powoli podniosła sine ociężałe powieki. Gdy zobaczyła ojca, uśmiechnęła się. Z trudem odwzajemnił uśmiech. W takiej chwili ciężko było mu okazywać emocje, zwłaszcza te pozytywne, które musiał udawać.

- Skarbie, obudziłem cię? – zapytał ciepło półszeptem.

- Zamknęłam na chwilę oczy.

- Jak się czujesz?

- Tato, a jak może się czuć ktoś kto umiera?

- Przepraszam, zadaje głupie pytania.

- Nie szkodzi. Rozmawiałeś z lekarzem? – kiwnął głową. – Ile mi zostało?

- Najwyżej miesiąc.

Milczeli dłuższą chwilę.

- Jeszcze z tego wyjdziesz – zaczął ojciec. – Obiecuję ci. Wrócimy do domu. Zaczniemy wszystko od nowa. Nawet, jeśli zechcesz, możemy się przeprowadzić. Może w góry? Co ty na to? Zawsze w wakacje jeździliśmy w góry. Pamiętasz? Ty, ja i mama.

- Tato, o czym ty mówisz? Spójrz na mnie. W każdej chwili mogę zamknąć oczy i już się nie obudzić. Dla mnie nie ma już nadziei. Jedyne co może mi pomóc to cud.

- Nie wierzę w cuda.

Milczeli ponownie.

- Kiedy mama odeszła. . . Kiedy mam umarła miałaś dwa latka. Zapewne jej nawet nie pamiętasz. Jedynie dzięki zdjęciom, możesz zobaczyć jej twarz. Ale wtedy na pogrzebie, obiecałem sobie, że nie stracę tego co mi zostawiła, tego co stało się powodem mojego życia. Mówię oczywiście o Tobie, Saro.

Spojrzał na dziewczynę. Spała.

- Nie dopuszczę do tego – stwierdził z powagą na twarzy. – Jest nadzieja. Zapłacę za to bardzo wysoką cenę, ale będzie warto. Twoje życie jest warte każdej ceny. Zobaczysz jeszcze wyjdziesz z tego.

Wstał, pocałował ją w czoło i wyszedł.

Wychodząc ze szpitala, wyjął z kieszeni małą karteczkę. Podarowała mu ją kobieta, która korzystała już z usług mężczyzny, którego adres zapisany był na karteczce.

 

.

 

Taksówkarz zatrzymał się na małym parkingu. Martin Riggs ujrzał przed sobą stary dwupiętrowy budynek, na którego frontowej ścianie wisiał wielki neonowy napis: Motel. To chyba tutaj, pomyślał. Raz jeszcze wyjął karteczkę z adresem, zerknął. To na pewno tutaj.

Drzwi motelu otworzyły się z trudem, witając gościa przeraźliwym skrzypnięciem, które starannie zniechęciło do wejścia.

Gruby spocony mężczyzna spał na krześle opierając się głową o blat biurka, na którym stała brudna i zniszczona tabliczka z napisem: Recepcja.

- Przepraszam, słyszy mnie pan?

Mężczyzna energicznie uniósł powieki.

- Słyszę, w czym mogę pomóc?

- Szukam pewnej osoby. Zameldowała się w tym motelu w pokoju numer trzynaście.

- Nasi klienci cenią sobie pry. . .

Przerwał gdy zobaczył zbliżający się w jego kierunku banknot o wysokim nominale, który szybko chwycił i wsadził do kieszeni.

- Schodami do góry i w lewo. Znajdziesz pan bez problemu.

Gruby mężczyzna w brudnych od tłuszczu ubraniach miał rację, drzwi z numerem trzynaście, Martin znalazł bez problemu. Zapukał trzy razy.

Drzwi po chwili otworzył wysoki dobrze zbudowany mężczyzna, odziany w pomarańczowe spodenki i szarą koszulkę na ramiączkach. Kwadratową twarz pokrywał kilku dniowy zarost, a niebieskie zaspane oczy wpatrywały się w Martina, który po chwili się odezwał:

- Witam, jestem. . .

- Martin Riggs. Wiem kim jesteś. Anna mnie uprzedziła. Zapraszam.

Wszedł bez chwili zastanowienia.

Martina zaskoczyło wnętrze pokoju. Po tym co widział na zewnątrz oraz w recepcji, spodziewał się znacznie gorszego wystroju. Ściany koloru niebieskiego, nie miały ubytku tynku, a panele błyszczały jakby ktoś przed chwilą je wyczyścił. Meble, których w pomieszczeniu nie było dużo, wyglądały na nowe.

Ishi wskazał czarną kanap, z której chwilę wcześniej pozbył się kołdry i poduszki. Martin usiadł i zaczął:

- Potrzebuję pomocy. Moja. . .

- Zaczekaj chwilę. Co o mnie wiesz?

- Niewiele. Anna nie mówiła o Tobie, raczej o tym czym się zajmujesz.

- Uwierzyłeś?

- Nie, nie uwierzyłem. Potrzebowałem czasu. To wszystko. . . Po prostu brzmiało jak bajka. Nikt normalny, by nie uwierzył.

- A jednak tu jesteś.

- Jestem. Jak już powiedziałem: potrzebowałem czasu. Anna pokazała mi dowód. Wtedy, gdy to zobaczyłem, uwierzyłem.

- Chyba wiem o czym mówisz. Muszę zapytać: skąd ją znasz?

- W przeszłości potrzebowała pomocy. Pomogłem jej. Teraz się odwdzięcza.

- Rozumiem. Nie wnikam w szczegóły. Jeżeli wiesz czym się zajmuję, to chyba możemy przejść do sedna. Co Cię do mnie sprowadza?

- Sara, moja córka, ona umiera.

- Czy wiesz jaki demon ją zaatakował.

- To nie demon. To nowotwór.

- Rozumiem, ale obawiam się, że nie będę w stanie Ci pomóc. Gdyby to był demon, wtedy tak, pomógł bym Ci.

- To nie wszystko. Anna znalazła coś, co pomoże zarówno mi jak i Tobie. Dużo mnie to kosztowało, ale twierdziła, że dzięki temu Sara będzie żyła.

- Nie rozumiem. O czym ty. . .

Ishi przerwał kiedy zobaczył czarną księgę, którą Martin wyciągnął z torby.

- Przecież to. . .

- Księga Chaosu. Dużo mnie kosztowała. Bardzo dużo.

- Jak jej udało się to znaleźć? – zapytał zdziwiony Ishi.

- Nie mówiła, a ja nie pytałem.

- Mogę zobaczyć?

Martin podał Ishiemu księgę.

- Otwórz na stronie trzynastej.

Ishi delikatnie otworzył księgę, przełożył kilka stron i zgodnie z poleceniem Martina, zatrzymał się na stronie trzynastej.

- Jesteś pewien? – zapytał Ishi. – Jeżeli to zrobisz. . .

- Wiem jakie są tego konsekwencje. To moja jedyna nadzieja. Muszę się spieszyć.

- Zanim zaczniemy, muszę kogoś wezwać. Niestety nie znam języka demonów, ale znam kogoś kto nam pomoże.

Przeszedł do kuchni, wyciągnął telefon i szybko wybrał numer. Włączyła się sekretarka. Szybko się rozłączył i ponownie wybrał ten sam numer. Tym razem się udało.

- Przyjeżdżaj szybko do mnie, to ważne!

- Co się dzieję? – zapytał Swar. – Mów o co chodzi .

- Przyjeżdżaj, nie pożałujesz! Mam księgę!

- Księgę Chaosu?

- Tak.

.

- Nie wieżę! Przecież to niemożliwe! Skąd ją masz?

Ishi kiwnięciem głowy, wskazał mężczyznę siedzącego w pokoju, na czarnej kanapie, którego Swar wchodząc, nawet nie zauważył. Kartkując dalej księgę, kontynuował:

- Teraz mamy szanse ich powstrzymać.

- Wiem, ale zanim zaczniemy działać. . .

- Teraz śledztwo ruszy z miejsca – przerwał Swar, nie zwracając uwagi na to co ma do powiedzenia Ishi.

– Nareszcie zrobimy jakiś postęp. Musimy zacząć od razu, musimy. . .

Swar poczuł jak jakaś obca, nieznana siła, którą wyczuł dopiero teraz, wyrywa mu księgę z rąk.

- Musicie mi pomóc! – zaczął ze wściekłością Martin. – Jak na razie księga jest moja. Dostaniecie ją jak załatwimy moją sprawę. Rozumiemy się?

- Kto to jest? – zapytał Swar, patrząc ze zdziwieniem na Martina. – Kiedy tu wszedł?

- To jest nasz klient – stwierdził sucho Ishi. – Był tu odkąd wszedłeś.

- Nie zauważyłem.

- Nie dziwię się. Byłeś tak zafascynowany wiadomością o księdze, że gdyby na kanapie siedziała cała rodzina demonów wszelakiego rodzaju z całą swoją rodziną, ze swoimi sąsiadami demonami i znajomymi to zauważył byś ich dopiero wtedy, gdyby z uśmiechem na mordach ładnie się przywitali i przedstawili.

- Nie gadaj głupot. Dobrze wiesz jak ją trudno znaleźć, a jak do mnie zadzwoniłeś i powiedziałeś, że ją masz. . . Po prostu oszalałem ze szczęścia.

- Swar, sprawę ratowana ludzkości zostawmy na później. Teraz zajmijmy się klientem. Nie wezwałem cie tylko po to, aby pochwalić się księgą. Potrzebujemy twojej znajomości języka demonów.

- Okej. Czego sobie życzy nasz klient?

Martin otworzył księgę na odpowiedniej stronie i podał Swarowi.

- Kolekcjoner Dusz. Ładnie, ładnie. Silny demon. Cholernie silny.

- Będziemy potrzebować kilku rzeczy, ale wszystkie chyba mamy. Kurwa! Krew dziewicy. Ishi, skąd my weźmiemy krew dziewicy?

- Może przedszkole?

- Ty tak na poważnie? Będziemy czekać pod przedszkolem ze strzykawką w kieszeni, aby spuścić z jakiejś dziewczynki trochę krwi?

- Jeżeli Ci to nie pasuje to możesz chodzić po mieście i pytać się każdej dziewczyny, czy jest dziewicą. A jak Ci się uda to zapytaj się czy odda trochę krwi. Na pewno się zgodzi.

- Mam lepszy pomysł. Może poprosimy o pomoc twojego kolegę demona, któremu w zamian za okazaną pomoc, darujemy życie. Hmmm? Co ty na to?

- Ja załatwię krew – wtrącił Martin. – Moja córka ma trzynaście lat. Raczej jeszcze nie. . .

- Spiesz się – przerwał Ishi. Spiesz się. Nie masz dużo czasu. Prawda?

Nie odpowiedział. Szybko wyszedł trzaskając za sobą drzwiami, których nie zdążył przytrzymać.

- Naprawdę chcesz to zrobić? To jest potężny demon. Nie wiemy kiedy ostatnio był przywoływany, nie wiemy jak zareaguje. Może nas od razu zaatakować.

- Swar, co byś zrobił na jego miejscu? Jego córce zostało mało czasu. Postąpił byś inaczej? Z resztą musimy mu się jakoś odwdzięczyć. Załatwił nam Księgę Chaosu. . .

- Dzięki, której ocalimy świat.

- Ciekawe jak ją zdobył. Nawet nam się nie udało.

- Musi być bogaty. Cholernie bogaty

 

.

 

Zniecierpliwieni czekali na powrót Martina. Doczekali się.

Nie pukał.

- Dobra, mamy wszystko – stwierdził Swar. – Gotowi? No to zaczynajmy. Na środek pentagramu, który pozwoliliśmy sobie przygotować pod Twoją nieobecność, wylej krew.

Ostrożnie omijając, narysowany białą kredą pentagram zajmujący niemalże całą powierzchnię pokoju, dotarł do jego centrum. Otworzył fiolkę z krwią i wylał na znak narysowany na środku pentagramu.

- Doba, wróć na miejsce. Wszystkie świece się palą? Teraz czas na zaklęcie. Musisz je przeczytać. Zapisałem je na kartce w naszym języku. Pisze, że też powinno zadziałać. Masz i czytaj. Tylko głośno i wyraźnie.

- Ja Martin Riggs, człowiek śmiertelny, posiadający duszę, wzywam Kolekcjonera Dusz, któremu pragnę powierzyć własną duszę w zamian za życzenie. Kolekcjonerze Dusz, Nija, wzywam Cię. Przybądź.

Milczeli, wpatrując się w pentagram.

- Chyba nie. . .

Ishi nie dokończył. Świece, które były jedynym źródłem świtała, nagle zgasły. Wszystkie jednocześnie. Poczuli intensywny zapach siarki. Świece ponownie zapłonęły.

Na środku pentagramu, umieszczonego w kręgu, stał Kolekcjoner Dusz. Wbrew przepuszczeniom Ishiego i Swara, nie wyglądał jak wszystkie demony, które wysłali do piekieł. Mężczyzna, około trzydziestki, ubrany w czarną marynarkę pod która miał zwykłą białą koszulkę, trzymał w ręku brązową aktówkę. Dżinsowe spodnie, które kompletnie nie pasowały do reszty, miały kolor niebieski. Stopy miał bose.

Powietrze wypełniające pomieszczenie było chłodne i ciężkie. W płucach czuli chłód, który szybko ogarnął ich ciała. Jedyne okno w pokoju, z którego widok padał na ruchliwą ulicę, zaparowało.

Kolekcjoner Dusz rozejrzał się po pomieszczeniu. Spojrzał na każdego po kolei, ale najwięcej uwagi poświęcił Ishiemu. Zeskanował go powoli wzrokiem od stóp w górę.

- Możecie włączyć światło. Trochę tu ciemno – odezwał się demon.

Swar posłuchał.

- Witam, jestem Nija. Nazywany także Kolekcjonerem Dusz. Kto mnie wzywał?

- Ja – powiedział przerażonym głosem Martin.

- Spokojnie, nie musisz się mnie bać. Nie jestem demonem, takim jakie znają Twoi koledzy. Prawda Ishi? Prawda Swar?

- Skąd nas znasz?

- W piekle jesteście bardzo dobrze znani. Chyba wiecie o czym mówie?

Nie odpowiedzieli.

- Może usiądziemy? – zapytał kolekcjoner. – Chyba, że wolicie stać. Przejdźmy do kuchni, tu nie ma miejsca.

Duży narożnik bez problemu wszystkich pomieścił.

- Napijesz się czegoś?

Nija spojrzał na Ishiego, chwilę popatrzył i odpowiedział:

- Nie dziękuję. Przejdźmy do rzeczy. Martinie Riggs, chcesz mi oddać swoją duszę w zamian za jedno życzenie? Mogę wiedzieć jakie?

- Moja córka umiera. Chcę, aby wyzdrowiała. To wszystko.

- Dusza za życie. Rozumiem. Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie. Wszyscy moi klienci życzyli sobie bogactwa, władzy i innych głupot. Jesteś pierwszym, który poświęca się dla bliskiej osoby. Jestem pełen podziwu. Zanim zaczniemy, muszę coś sprawdzić. Mianowicie muszę sprawdzić czy Twoja dusza jest wystarczająco dużo warta.

- Nie rozumiem.

- Widzisz Martinie Riggs, to nie jest takie proste. Twoje życzenie ma dużą wartość. A Twoja dusza. . . – demon zamilkł, zamknął oczy.

- Co z moja duszą?

- Przykro mi, Martinie. Nic z tego nie będzie. Wartość Twojej duszy jest bardzo mała. Pan Piekieł nie będzie miał z niej żadnego pożytku. Ale nie martw się, mogą Ci oferować za nią. . . hmmm. . . nowy rower. Co ty na to?

- Ty sobie żartujesz!? Nowy rower ?!

- I to nie byle jaki. Najnowszy model. Możesz sobie wybrać dowolny kolor.

- Pojebało Cię?!

- Ja chcę ocalić moją córkę!

- Jak już powiedziałem. . .

- Zaczekaj – przerwał Ishi. – A co powiesz na moją duszę. Hmmm? Moja dusza za życie jego córki.

- Ishi, co ty robisz? – zapytał zdziwiony Swar.

- Ty mówisz poważnie? Panie Ishi, Łowco Demonów, oczywiście, że się zgadzam. Twoja dusza jest wystarczająco dużo warta. Już szykuję dokumenty.

- Dlaczego to robisz? – zapytał Martin. – Przecież nawet mnie nie znasz. Nie znasz mojej córki.

- Wiem co czujesz. Ja już straciłem bliskie mi osoby. Ty jeszcze mesz szansę.

- Przecież możesz zażyczyć sobie ich powrotu.

- Martinie, mylisz się – wtrącił się demon, szykujący odpowiednie dokumenty. – Ktoś kto umarł nie może zostać ożywiony. Takie są zasady. Dokumenty gotowe. Możesz się podpisać.

Kolekcjoner Dusz wręczył Ishiemu czarne pióro. Łowca złożył czytelny podpis w wyznaczonym miejscu.

- To wszystko?

- Tak, ja już będę znikał. Muszę przyznać, że jest to moja najlepsza transakcja w całej mojej karierze zawodowej. Nawet nie wiesz Łowco, jak Pan Piekieł, ucieszy się na Twój widok.

- Wyobrażam sobie. Żegnam demonie.

- Żegnajcie.

Nija wyszedł drzwiami.

- Biegnij do swojej córki.

- Dziękuję, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem Ci wdzięczny. Naprawdę dziękuję. Będę Twoim dłużnikiem do końca życia.

Martin Riggs wyszedł.

- Ishi, nie zazdroszczę mu.

- Ja też. Pan Piekieł spuści mu niezły wpierdol.

- Dziwne, tyle lat w branży, a dał się tak podejść.

- Myślał, że zrobi najlepszy interes życia. Spieszył się.

- Jak się demon spieszy, to się diabeł cieszy.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania