Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Rozmowy przy krematowozie - cykl "Pieśń o Waginie" - 02
Przyjazd krematowozu i spopielenie zewłoków pomiotów z poddasza okazało się niemałym wydarzeniem dla mieszkanek kamienicy. Wszystkie, ile ich tam było zebrały się wianuszkiem wokół krematowozu i w napięciu śledziły całopalenie zewłoków. Dym z tego czarny leciał, że w trzewiach tchu brakowało.
- Coś dużo tego plugastwa ostatnio - rzekła woźniczka krematowozu zapalając od razu dwa cygarety w ustach.- Coś za dużo tego ostatnio.
- Skąd te pomioty się biorą?
- Czort wi. Dużo ich na gościńcach, a ten które schodzą z gościńców wpadają do wiosek i grodów ku zniszczeniu i zgorszeniu płci żeńskiej.
- Ale gdzieś muszą brać swój początek? - rzekł Wagin.
- To prawda, Gdzieś muszą.
- Chuć chora je rodzi! - jęknęła krawcowa. - Kapłani tak mówią!
- Chuć chucią. Ale jakby tak ich matecznik wytropić i pójść w stu baba, żelazem, ogniem wypalić do cna - może byśmy się pomiotów na zawsze pozbyli.- zaperzyła się ospała dotąd gospodyni.
- Od dziecka słyszę o takowych wyprawach, alem wymarszu ani jednej nie widział.- podsumował ją amazon.
- Zatem trzeba raz a dobrze wziąć się w kupę, skrzyknąć ludzi i ruszyć do boju.
- Rzecz w tym, że pomioty bardzo dużo mateczników mogą mieć - nie jeden tylko. Spalimy jeden, ostaną się inne. - rzekł Wagin.
- Ale jak spalim ten od nas najbliższy, to pomioty będą miały do nas dalej!
Tu wtrąciła się żandarmka dotąd milcząca.
- Cesarzowa z bogów łaski nie lubi partykularyzmów. Takich grodów jak nasz moc. Czemu jeden gród ma mieć lepiej, w dodatku niestołeczny, a inne gorzej? Cesarzowa lubi, żeby było każdemu po równo.
- Widział kto kiedy małe tych pomiotów? - spytał dozorczyni.
- No sęk, w tym, że nie. Tak jakby od razu rodziły się nie wiadomo gdzie, duże i zdatne do zniszczeń.
- No mówię, że Chuć je z niebytu wydobywa.
- Ale jeżeli tak swawolić lubią, to muszą być z tego jakieś małe.
- Muszą i nie muszą. Przecież kto splugawiony, tego zaraz zsyłają w Ziemie Skalane.
- A są i tacy bywalcy dalekich stron, którzy mówią, że w inszych częściach świata pomioty inaczej się zachowują, mniej dziko, mniej jurnie i można z nimi paktować.
- To naprawdę muszą bardzo insze inszości - zaśmiała się damulka - A może by też, że na drugim końcu świata kobiety biorą sobie pomiotów za żeny albo chociaż za parobków.
- Żarty na bok. Cesarzowa byłaby dumna gdyby udało się raz a dobrze temat pomiotów zamknąć, żeby po nich ślady tylko w bajkach dla wystraszenia ludu prostego pozostały.
Jakaś milcząca, bogato odziana, szczupła kobieta przysunęła się do Wagina i rzekła:
- Istota z Ciebie oświecona, a ja u cesarzowej jejmości gościłam nie raz i nie dwa; Audiencyi u niej ci nie użebrzę, za marny pył ze mnie. Ale jeśli poważnie myślicie o anihilacji pomiotów, mogę ci się wystarać o spotkanie z samą podkanclerzą.
- Jam proste monstrum. W czym-że ja podkanclerzej mogę przysłużyć? - spytał Wagin.
Szczupła kobieta zbliżyła się coraz bardziej.
- Obserwuję Was, od pewnego czasu. Widzę, że macie ciekawe pomysły na ubicie pomiotów, a takowe rzeczy tylko czysty rozum rodzi, bo w szkołach żadnych, nawet amazońskich, takich rzeczy nie uczą. Jeśli z podkanclerzą nie zmówicie się do niczego, nikt was przecie o głowę nie skróci.
Wagin roześmiał się.
- Szykuje się awans na stare lata - zażartował.
- Szykuje się awans na stare lata - powtórzyła dama, też z odcieniem żartu, ale i też z nutą powagi.
Komentarze (3)
o mojej przeczytacie
(w nastepnym odcinku)
widział.- podsumował
inne. - rzekł Wagin - po usuwaj sobie kropki😉
Podoba mi się to: popaprane, a przez to ciekawe👍👍
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania