Poprzednie częściRozmowy o Opowi
Pokaż listęUkryj listę

Rozmowy z nieznajomymi na dworcach autobusowych

- Dzień dobry. Czy mogę zająć chwilkę?

- O co chodzi?

- Przeprowadzam badania sondażowe wśród pasażerów autobusów. Skoro znajdujemy się na dworcu, pomyślałem, że…

- Proszę przejść do rzeczy, bo zaraz będę się zbierał.

- Oczywiście. Kilka pytań… Czy mógłbym się dowiedzieć, kiedy ostatnio podróżował pan autobusem?

- Dosłownie przed chwilą z niego wysiadłem.

- I już pan wraca?

- Tak, tym samym autobusem. Kierowca poszedł do sklepu kupić bułkę i coś do picia, dlatego mam czas, żeby przez moment porozmawiać.

- Czyli przyjechał pan tutaj bez konkretnej przyczyny? Tylko, żeby wysiąść, a potem znów wsiąść?

- Oczywiście, że nie. To byłoby głupie. Podróżnicy mawiają, że czasem nie liczy się cel, a sama droga. Od dwudziestu lat tak podróżuję. Przyjeżdżam, wysiadam, czekam chwilę w poczekalni, a potem wracam do domu.

- Ale… jaki w tym sens?

- Oczywiście, że coś się za tym musi kryć. Otóż w trakcie oczekiwania na odjazd można poznać ciekawych ludzi i usłyszeć wiele interesujących historii. Na przykład dzisiaj. Nie spotkalibyśmy się, gdyby mnie tutaj nie było.

- Pewnie siedziałby na pana miejscu ktoś inny.

- Nie sądzę. Ilekroć przyjeżdżam, ta ławka zawsze jest pusta i nikt poza mną na niej nie siada.

- I tak codziennie pan kursuje?

- Tak, od około dwudziestu lat. Idealne miejsce do zdobywania inspiracji. Kiedy wracam, pomysł zdąży mi się uleżeć w głowie i mogę przystąpić do kreowania historii. Dzięki temu napisałem trzydzieści powieści, które swój początek miały właśnie na tym dworcu autobusowym.

- Jest pan pisarzem?

- Nie do końca. Nie w sensie zarobkowym, bo żadnej z tych powieści jeszcze nie wydałem.

- Hmm… Czyli pański trud idzie na marne?

- To pewien rytuał, który utrzymuje moje wewnętrzne ja w stanie permanentnej harmonii. Nie zrozumie pan. Przepraszam, ale muszę już iść. Kierowca właśnie wrócił, a ja już mam w głowie kolejną historię. Dziękuję za rozmowę.

- Jutro pan też tu będzie?

- Tak, jutro, pojutrze, popojutrze i jak się uda przez kolejnych dwadzieścia lat. Zawsze o tej samej porze.

Ankieter pokiwał głową, po czym zdał sobie sprawę, że zadał tylko jedno pytanie sondażowe. Na dworcu nikogo więcej nie było, dlatego wrócił do domu i przyjrzał się swojej starej maszynie do pisania. Miał ją wyrzucić, gdyż i tak leżała zepsuta w kącie od dobrych kilku lat. Nie przyznał się, że także kiedyś tworzył opowiadania i chował je do szuflady, nie pokazując nikomu, a teraz poczuł napływ weny, która nie nawiedzała go już od dawna. Otworzył edytor tekstu i zaczął wystukiwać na klawiaturze kolejne słowa, najpierw powoli, a potem z coraz większą intensywnością, jakby nagle w jego głowie pękła niewidzialna tama i uwolniła kryjący się za nią potok myśli.

Zjawił się następnego dnia o tej samej porze i znów spotkał pisarza. Zaczęli rozmawiać na tematy rozbieżne z tymi, które miał poruszyć w ankiecie. Znów nie udało mu się zadać żadnego pytania sondażowego, ale w pewnym momencie poczuł tak silną wenę, że musiał wrócić do domu i spisać wszystkie myśli, które rozsadzały mu czaszkę. Kiedy przez kolejnych kilka dni nie odwiedzał dworca autobusowego, czuł w głowie potworny bałagan. Nie potrafił się na niczym skupić, dręczyło go wypalenie i poczucie pustki. W końcu nie mógł tego znieść i znów zjawił się na dworcu. Nie była to ta sama godzina, co wcześniej, dlatego nie zastał pisarza. Jego ławka była wolna, więc na niej usiadł. Po chwili doznał czegoś w rodzaju objawienia. Wrócił do domu pełen energii, dosłownie rozsadzała go ona od środka. Ręce dygotały mu z podniecenia, kiedy dopisywał kolejne akapity zaczętej kilka dni wcześniej historii.

Ciągłe wizyty na dworcu autobusowym zmieniły się w rytuał, którego nie miał zamiaru przerywać. Musiał to robić, gdyż nawet dzień przerwy sprawiał, że dopadał go fatalny humor i przygnębienie. Skończył pisać jedną powieść i od razu zaczął kolejną.

Coś, co początkowo wydawało mu się kompletnym idiotyzmem, teraz stanowiło główny cel jego życia, sens istnienia i ostateczne spełnienie. Doskonale rozumiał pisarza i żałował, że sam odkrył ten sekret tak późno.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Fanthomas↔W pewnym sensie, też odkryłem z późno:)↔Pozdrawiam?:)
  • Ciekawe i oryginalne opowiadanie z obecnym surrealizmem oraz zaskakującym i motywującym zakończeniem.

    5, pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania