Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Rozpruwacz (pilot)

Gdy wracałem, jak zwykle do domu ktoś zadzwonił do mnie na komórkę. Odebrałem i okazało się, że jest to mój przyjaciel Daniel. Zaproponował wypad do jakiejś opuszczonej willi. Zgodziłem się gdyż zawsze lubiłem dreszczyk emocji. Miało z nami być jeszcze 5 osób więc jeśli wpadniemy w tarapaty to jakoś sobie poradzimy.

Następnego dnia o 22 poszliśmy do tej opuszczonej willi, którą znalazł Daniel. Budynek ten był stary a większość wartościowych rzeczy została wyniesiona. Miałem lekkiego cykora ale jako, że inni nie pokazywali tego to ja też siedziałem cicho. Po jakiejś godzinie zwiedziliśmy prawie cały budynek. Została nam tylko piwnica. Poszliśmy tam niepewnie. Jako, pierwszy szedł oczywiście Daniel. Od zawsze niczego się nie bał. Piwnica była inna niż reszta pomieszczeń gdyż była o wiele lepiej zachowana. Ze ścian nie schodziła farba ani nie zauważyłem żadnej pleśni. Dużo kurzu i kilka płacht, które zasłaniają jakieś przedmioty i podłoga lekko skrzypiała ale były warunki do spania. Odsłoniłem jedną płachtę i ujrzałem coś w rodzaju naczynia do alchemii. Obok była fiolka z czymś fioletowym ale nie wiedziałem, co to dokładnie było. W sumie to nie chciałem wiedzieć.

Gdy już mieliśmy wracać obok nas przebiegł szczur. Zapomniałem wspomnieć, że jeden z naszych ziomków miał fobię na punkcie gryzoni i zaczął histeryzować. Próbowaliśmy go jakoś przytrzymać żeby się uspokoił ale w panice popchnął Daniela na półkę z wcześniej wspomnianą butelką. Daniel szybko wystawił rękę żeby nie uderzyć się w głowę ale pechowo uderzył tą ręką w butelką z fioletową cieczą zarazem rozbijając ją. Zaczął wrzeszczeć z bólu. Kolega, który wpadł w panikę, jak i my staliśmy, jak wryci. Szybko wyszliśmy z tej willi i zadzwoniliśmy po pogotowie. Następnego dnia w szkole brat Daniela (który też był na wyprawie) opowiedział, że Daniel dostał antybiotyki i opatrzyli mu rękę. Ta fioletowa ciecz nie była na szczęście niczym żrącym ale bałem się, bo jednak Daniela bardzo to bolało.

Tydzień później Daniel wrócił do szkoły. Był trochę inny niż wcześniej, bo wydawał się, jakby nie obecny. Lekarze powiedzieli, że to może być szok, dlatego wspieraliśmy Daniela, jak mogliśmy. Przez pewien czas darowaliśmy sobie wypady w opuszczone miejsca. Daniel był bardzo przygnębiony, bo mówił, że, gdy się budzi z koszmarów widzi, że bandaże na jego ręce zostały rozszarpane. A w samym koszmarze traci nad sobą kontrolę i robi rzeczy, których nigdy nie chciał. Zaproponowałem więc pójście do siłowni. Głównym celem było to by Daniel zapomniał o tym, co dzieje się w nocy. Wszyscy się zgodzili. Więc ochoczo poszliśmy do siłowni i po godzinie intensywnego treningu wróciliśmy. Brat Daniela poszedł z resztą gromady na browara a ja poszedłem z Danielem w stronę domu. Wydawał się nieobecny, przerażony i zarazem zafascynowany czymś. Gdy się go o to pytałem odpowiadał, że to przez trening.

Po 10 minutach nagle z jakiegoś rogu wyszło 5 dresów podszedł do nas największy i powiedział:

- Komura, portfel i zegarki, bo w ryj!

- Czego drzesz ryj! - Wrzasnął Daniel zirytowany, po czym dodał - Łeb mi pęka.

Dres trochę się zawiesił ale, gdy tylko się ocknął uderzył Daniela w twarz przez, co Daniel zaliczył zgona.

- Ty śmieciu! - Krzyknąłem, po czym walnąłem tamtemu z główki.

Rozpoczął się pojedynek pomiędzy mną a tym dresem. Dostawałem mocne lanie. Po 5 minutach okładania mnie Daniel oprzytomniał wstał niezauważony schował ręce do kieszeni i z opuszczoną głową zaczął się cicho śmiać. Wszyscy łącznie ze mną spojrzeli się na niego, jak na wariata. Gdy zrozumiał, że się wszyscy na niego patrzymy on zaczął się jeszcze głośniej śmiać. W pewnym momencie podniósł swoją głowę. Jego oczy były rozbiegane, jak u szaleńcy. To już nie był Daniel. Wyjął z kieszeni zabandażowaną rękę. To była ta, którą Daniel oblał się fioletową miksturą. Jego ręka zaczęła się przekształcać, rozrywając bandaże. Palce u ręki wyglądały na ostre, jak brzytwa a z ramienia wystawały nieregularne, drobne kolce. Skóra w tej ręce zmieniła kolor w fioletowo czarny. Dwóch dresów uciekło na widok jego nowego stylu a jeden zaatakował Daniela. Niestety Daniel był o wiele szybszy. Zrobił unik i wbił swoje palce w jego brzuch, przebijając go zarazem na wylot. Gdy pozostała dwójka patrzyła się na krwawiącego towarzysza postanowiła spróbować uciec ale Daniel w mgnieniu oka stał na przeciwko nim. Nie mieli wyboru i ruszyli do walki. Jeden z nich miał nóż i bez wahania zwinnym ruchem wyjął go, odbezpieczył i zamachnął się. W tym samym momencie drugi typ zamachnął się ręką, celując w głowę Daniela. Oboje go trafili ale Daniel dalej stał. Chociaż, że w piersi miał nóż. Dres, który go uderzył nagle zgiął się z bólu i zaczął wrzeszczeć. Gdy się przyjrzałem zobaczyłem, że jego palce w dłoni były złamane. Daniel z nienaturalnym uśmiechem spojrzał się na nożownika, jakby chciał mu uświadomić, że teraz zajmie się nim. Nożownik chciał uciec ale, gdy się obrócił Daniel szybko wyjął nóż i wsadził temu gościu prosto w plecy. Gość z powykręcanymi palcami zemdlał, gdy tylko zobaczył swojego towarzysza z kosą w plecach. Powoli się wycofywałem, gdy nagle Daniel spojrzał się na mnie z tym samym uśmiechem i spokojnie podszedł do mnie. Bałem się niesamowicie chciałem wrzeszczeć ale nie mogłem. Daniel złapał mnie za kark i podniósł do góry cały czas, uśmiechając się. Coraz ciemniej widziałem. Nie chcę umierać!

- Czym ty kurwa jesteś!? - Powiedziałem ostatnim tchem.

Daniel nie odpowiedział. Tylko patrzył się na mnie. Nagle...

- Spójrz na mnie… - Powiedział cicho i ochrypłym głosem Daniel.

Spojrzałem się na niego jeszcze raz. Gdy zobaczył, że mam otwarte oczy przekrzywił głowę o 45 stopni i powiedział.

- Żegnaj przyjacielu....

Gdy to powiedział zaczął gnieść mi kark. Jedyne, co ostatnie widziałem to Daniel, który uśmiechał się, jak opętany a ostatni dźwięk to złamanie kości.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Texic 27.05.2020
    Historia w porządku, aczkolwiek popracowałbym nad warsztatem i budową zdań. Niestety czasem to kuleje, zwłaszcza brak przecinków w odpowiednich miejscach i dziwnie skonstruowane zdania. Poza tym polecam skupić się na urozmaicenia języka :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania