Rozpuszczona w niebycie - Kocwiaczek
Znowu tu dzisiaj przyszła. Uśmiechnęła zamkniętymi ustami. Nieszczerze, tak jak ja kiedyś zwykłam to robić.
Próbowałam dosięgnąć jej źrenic. Rozbieganych jak moje myśli. Tylko ona miała z nich jeszcze jakiś użytek.
Transformacja.
Jestem tylko defektem. Martwicą całomózgowia. Efektem ubocznym w dążeniu ku doskonałości.
Spojrzała z litością na moje resztki.
Otarłam łzę spływającą po jej policzku. Odepchnęła mnie i odeszła, zostawiając w pokoju bez ścian.
Regeneracja.
Mój czas już minął. Czuję, że zanikam. Zabita przez dobre uczynki. Dryfuję od jednego "być" do drugiego.
Muszę pochwycić jej rękę. Czy wtedy się odtworzymy? Odrodzone człowiekiem. Czy może na to za późno?
Komentarze (16)
Kociwiaczek albo Berkas.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania