znowu jesień, a mieliśmy odrysować maki na polach,
chabry dosiewać, rumiankiem oparzenia leczyć.
od spojrzeń pociemniało, liście i słońce
przykleiły się do butów.
baby snują się za latem bez deszczu i kałuż,
przyciągają na swoją stronę uśmiechy,
obnażają tęsknotę.
Łukaszenkow, bo ja nie dla publiki, jak ty... i z człowiekiem zawsze się dogadam, tylko z takim gburem nie potrafię. Ani prośba, ani złość, ani obrażanie. Nic nie pomaga.
Łukaszenkow, taaa, bardzo jasne. Tylko nie potrafisz nawet napisać za co się doyebałeś do mnie, więc jak ciele poszedłeś za innymi i starasz się ze wszystkich sił im zaimponować... taki guru zemsty...
Zwykły wierszyczek, prosty jak drucik i nie wytrzymałeś napięcia, musiałeś z ''ochami'' wystąpić, bo jaśnie pan by się udusił chamstwem i musiał ulać... a nade wszystko pokazać innym, jaki to z ciebie jajcarz, jak potrafisz dowalić...
Łukaszenkow, ty pierwszy zacznij, bo rzucasz się na wszystko co się rusza... a później udajesz pokornego jak cielę, ale to tyle razy przerabiałeś, że chyba tylko ograniczonych totalnie może jeszcze interesować...
Łukaszenkow, widocznie jestem złym człowiekiem albo wypaczonym, bo dla mnie jesteś hejterem, co prawda najlepszym w swoim fachu, ale czy to może być powodem do dumy? Może dla hejtera....
Łukaszenkow widzisz teraz, jak otwierasz drogę wszelkiemu tałatajstwu? O to ci chodzi, żeby przypełzało tu bezpłodne robactwo i na twój wzór szukało pożywienia?
Jakoby chcę rządzić na opowi, a to jego przecież teren... i musi walczyć o swoje.
Wszyscy na kolana przed tą niesamowitą inteligencją, bo inaczej zniszczy klonami... od dzisiaj uczymy się jeść z ręki. Tylko Mistrz wie, co dla nas dobre i tylko on poprowadzi nas, jak cielątka... do sukcesu.
Ty nie byłeś przypadkiem jakimś guru w sekcie? Te zapędy przywódcze...
Łukaszenkow, ty nigdy nie wiesz... tylko wiesz jak się do kogoś dowalić, a później idiotę strugać... ale ile można? Już ponad rok mnie prześladujesz. Jeszcze mało?
Łukaszenkow, no kużwa, nie będę ci chyba wszystkich twoich chamskich komentarzy cytować, zresztą po co, każdy miał ''przyjemność'' zetknąć się z nimi albo bezpośrednio z tobą...
Teraz sierotka marysia się odpaliła w Kurganie... dobre!
Łukaszenkow, to nie patrz, o nic więcej mi nie chodzi. Skieruj swój sokoli wzrok na inną...
Dalej w to samo brnie... jak wczoraj, kiedy udawałam potulną, w zachwytach się rozpływał. Zastanawiałam się jak długo wytrzyma. No długo, aż do dzisiejszego poranka... ot, specjalista
Ładny wiersz. Ciekawie wykorzystujesz wątki przyrody. Pozdrawiam 5 Ps. Przykro mi, że "dyskusja" pod utworem jest takim wylewem chamstwa. Powoli żegnam się z tym patoportalem. Szkoda czasu.
Grafomanka Merytoryczne są pisarski, pióromani i T3, ale tam jest z kolei jest posucha. Nie chcę cię martwić, ale chyba czas twórczości internetowej się kończy. Smutne...
Grafomanka Takie czasu. Przez lata współpracowałem z magazynem literackim helikopter. Teraz chciałem im wysłać opowiadanie, a tu magazyn zamknięty, a mail redakcyjny nie działa.
Coraz gorzej... a będzie bardziej patrząc na jakoś ''nowych'' tekstów i portale, na których chwalą się wzajemnie na zasadzie wymienności.
Trochę szkoda...
Marek Adam Grabowski helikopter zmienił nazwę. I maila. Musiałbyś wejść na stronę facebookowa, żeby sprawdzić dokładnie jak to teraz wygląda.
Ja, przy ostatniej publikacji dostałem informację o zmianie maila i zakończeniu działalności pod szyldem Helikopter.
Tak czy inaczej, działają nadal, tylko pod inna bandera.
"znowu jesień, mieliśmy rysować maki na polach," - te "znowu", a potem maki sugerują frustrację - jakby jesień przyszła i "znowu” wzbudziła tęsknotę za tym, co było, a nawet "czego nie udało się zrobić".
"rumiankiem oparzenia leczyć
od spojrzeń." - właściwości lecznicze, a jednak też leczy obrażenia serca, duszy. Spojrzenia bolą, szczególnie te oceniające, często niesłusznie.
"pociemniało jednak, liście zasłoniły słońce,
przykleiły się do butów, zatrzymały w miejscu." - liście zasłaniają nie tyle słońce, co "światło", może nadzieję, może motywację. "Zatrzymały w miejscu" trochę jak czas, bo światło to życie, a jak "pociemniało" to panuje marazm
"jeszcze gdzieś snują się baby za latem, po niteczce
przyciągają uśmiechy bez deszczu i kałuż,
obnażają tęsknotę." - babie lato - bardzo ulotne, zwiewne. "Baby" pejoratywnie, bo naiwne jest gonienie za tym, co było. "Niteczka" jest cienka, delikatna, łatwo się przerywa, czyki być może ta tęsknota za latem jest nieco powierzchniowa, płytka. Te uśmiechy też jakby minione, będące wspomnieniem. Bo może są "bez deszczu i kałuż", a jednak są tylko obrazem tęsknoty, być może za czymś lepszym albo tylko się wydaje, że było lepsze.
"tyle jej, ile można schować pod powiekami." - "schować pod powiekami", czyki zamknąć oczy, zamknąć się na teraźniejszość i pogrążyć w tęsknocie. Jednakże nie ma jej dużo, a "powieki" sugerują, że jest bardzo indywidualna. Tęsknoty jest tyle ile się widzi, gdy zamyka się oczy.
I jeszcze tytuł: marazm, ale on pochodzi z zewnątrz, a jak jest "rozpuszczone" to jest tylko ułamek, jakby jeden składnik tego nastroju - może nawet jak jest rozpuszczone to nie jest już to co było - tylko ślad.
ZielonoMi, po prostu już jest taki obrzydliwy, że nie sposób przemilczać. Uczepił się jak rzep i ani oderwać... no, proszę Cię, żeby ktoś o takiej profesji ośmielał się rządzić mną, ustawiać mnie... tego jeszcze nie grali.
Nie lubię. Kto kocha wiosnę, temu jesień nieszczególnie podchodzi, ale może w grudniu zobaczymy trochę śniegu, więc warto pocierpieć...
Dziękuję, Domi, za komentarz.
Pozdrawiam również.
Komentarze (191)
Poza tym westchnienia przez 'ch', Mistrzu
Nie zauważyłam...
znowu jesień, a mieliśmy odrysować maki na polach,
chabry dosiewać, rumiankiem oparzenia leczyć.
od spojrzeń pociemniało, liście i słońce
przykleiły się do butów.
baby snują się za latem bez deszczu i kałuż,
przyciągają na swoją stronę uśmiechy,
obnażają tęsknotę.
więcej, niż można zatuszować pod powiekami.
Do tego najlepiej się nadajesz...
Oni jadą, bo obrażeni za krytykę, ty za co obrażony?
Patrzcie ludzie i podziwiajcie...
Takie teksty Angeli możesz serwować... i podobnym.
Cel osiągnięty...
Wzruszające na maksa...
Wszyscy na kolana przed tą niesamowitą inteligencją, bo inaczej zniszczy klonami... od dzisiaj uczymy się jeść z ręki. Tylko Mistrz wie, co dla nas dobre i tylko on poprowadzi nas, jak cielątka... do sukcesu.
Ty nie byłeś przypadkiem jakimś guru w sekcie? Te zapędy przywódcze...
Rządź tu sobie. czuj się Bogiem...
Bądź poważny...
Teraz sierotka marysia się odpaliła w Kurganie... dobre!
Teraz potrenuj na kimś innym. Proste chyba?
Czyżby wykończyła się inteligencja?
Dalej w to samo brnie... jak wczoraj, kiedy udawałam potulną, w zachwytach się rozpływał. Zastanawiałam się jak długo wytrzyma. No długo, aż do dzisiejszego poranka... ot, specjalista
Poza tym, po co tkwić przy kobiecie, którą umysł oszukuje? Idź do świeżynek... od dawna to piszę!
Co ciebie tutaj trzyma?
*Trzy lata później*
Nie rób tak, bo łukaszenko cię zdiagnozuje...
Nie jest ci przykro jak tak traktujesz innych ludzi?
Przyszedłeś zabawić się jak zawsze, to teraz nie płacz, że dostałeś, to co dajesz...
Trochę szkoda...
Ja, przy ostatniej publikacji dostałem informację o zmianie maila i zakończeniu działalności pod szyldem Helikopter.
Tak czy inaczej, działają nadal, tylko pod inna bandera.
"rumiankiem oparzenia leczyć
od spojrzeń." - właściwości lecznicze, a jednak też leczy obrażenia serca, duszy. Spojrzenia bolą, szczególnie te oceniające, często niesłusznie.
"pociemniało jednak, liście zasłoniły słońce,
przykleiły się do butów, zatrzymały w miejscu." - liście zasłaniają nie tyle słońce, co "światło", może nadzieję, może motywację. "Zatrzymały w miejscu" trochę jak czas, bo światło to życie, a jak "pociemniało" to panuje marazm
"jeszcze gdzieś snują się baby za latem, po niteczce
przyciągają uśmiechy bez deszczu i kałuż,
obnażają tęsknotę." - babie lato - bardzo ulotne, zwiewne. "Baby" pejoratywnie, bo naiwne jest gonienie za tym, co było. "Niteczka" jest cienka, delikatna, łatwo się przerywa, czyki być może ta tęsknota za latem jest nieco powierzchniowa, płytka. Te uśmiechy też jakby minione, będące wspomnieniem. Bo może są "bez deszczu i kałuż", a jednak są tylko obrazem tęsknoty, być może za czymś lepszym albo tylko się wydaje, że było lepsze.
"tyle jej, ile można schować pod powiekami." - "schować pod powiekami", czyki zamknąć oczy, zamknąć się na teraźniejszość i pogrążyć w tęsknocie. Jednakże nie ma jej dużo, a "powieki" sugerują, że jest bardzo indywidualna. Tęsknoty jest tyle ile się widzi, gdy zamyka się oczy.
I jeszcze tytuł: marazm, ale on pochodzi z zewnątrz, a jak jest "rozpuszczone" to jest tylko ułamek, jakby jeden składnik tego nastroju - może nawet jak jest rozpuszczone to nie jest już to co było - tylko ślad.
Idę poprawić...
To pojedz sobie, nie będę skąpić... Na zdrówko!
Dziękuję, Domi, za komentarz.
Pozdrawiam również.
znowu jesień, a mieliśmy rysować maki na polach,
chabry rozsiewać, rumiankiem oparzenia leczyć
od spojrzeń.
pociemniało jednak, liście zasłoniły światło,
przykleiły się do butów, zatrzymały w miejscu.
jeszcze gdzieś snują się baby za latem, po niteczce
przyciągają uśmiechy bez deszczu i kałuż,
obnażają tęsknotę.
tyle jej, ile można schować pod powiekami.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania