Rozstaje
Adam Kowalski był policjantem, który swoją pracę traktował nie tylko jako zawód, ale jako misję. Od lat ścigał przestępców, jednak jeden przypadek stał się jego obsesją. Łukasz Baran – przestępca, który od dawna wymykał się sprawiedliwości, odpowiadał za śmierć niewinnych ludzi. Adam śnił o tym człowieku, wyobrażał sobie dzień, w którym zamknie go za kratami na zawsze.
Marek Wiśniewski, młodszy partner Adama, widział, jak obsesja zmienia jego kolegę. Sam podziwiał Adama za poświęcenie, ale martwił się, że ta pogoń odbiera mu zdrowy rozsądek. W końcu jednak, po miesiącach śledztwa, udało im się namierzyć Barana.
---
Była zimna, deszczowa noc, kiedy Adam i Marek otoczyli magazyn na obrzeżach miasta. Baran ukrywał się tam od tygodni. Był pewny siebie, jak zawsze. Gdy tylko go ujęli, Adam nie mógł powstrzymać złości.
– To koniec, Baran – wycedził przez zaciśnięte zęby, chwytając przestępcę za koszulę.
Baran, choć zakuty w kajdanki, patrzył na niego z szyderczym uśmiechem.
– Masz rację, Kowalski. Koniec, ale nie dla mnie. W sądzie się spotkamy, a ja znowu wyjdę na wolność.
Marek musiał odciągnąć Adama, który niemalże rzucił się na Barana.
– Adam, opanuj się. Zrobiliśmy, co do nas należało. Teraz niech sprawiedliwość zrobi resztę.
Adam tylko spojrzał na niego z niedowierzaniem. Wiedział, że w przypadku Barana „sprawiedliwość” to puste słowo.
---
Kilka tygodni później, w sali sądowej, koszmar Adama stał się rzeczywistością. Baran został uniewinniony. Proceduralne błędy – tak to nazwano. Brak odpowiednich podpisów w protokołach, nieprawidłowy czas zatrzymania.
Adam wstał, gdy sędzia ogłaszał decyzję.
– To jakaś kpina! – krzyknął. – Ten człowiek zabił! A wy go wypuszczacie?!
Marek próbował go uspokoić, ale Adam wyrwał się i opuścił salę, trzaskając drzwiami.
---
Od tamtego dnia Adam zmienił się. Stawał się coraz bardziej zamknięty w sobie. Unikał rozmów, pracował mechanicznie. Marek próbował dotrzeć do niego, ale bez skutku. Pewnego wieczoru, gdy siedzieli razem w szatni na posterunku, Marek zaryzykował pytanie.
– Adam, co zamierzasz zrobić?
Adam spojrzał na niego pustym wzrokiem.
– Coś, czego ty nie zrozumiesz, Marek.
---
Kilka dni później Łukasz Baran został postrzelony w ciemnej uliczce niedaleko swojego mieszkania. Przeżył, ale jego stan był ciężki. Na komisariacie szeptano, że to robota Adama.
Marek odwiedził go w mieszkaniu.
– Powiedz mi, że to nie ty, Adam.
Adam spojrzał na niego bez cienia emocji.
– Gdybym tego nie zrobił, on znów by zabił.
Marek wiedział, że Adam jest na granicy załamania. Po rozmowie zgłosił sprawę swojemu przełożonemu, który uznał, że Adam potrzebuje pomocy. Niedługo później Adam trafił do szpitala psychiatrycznego.
---
Czas spędzony w szpitalu nie przyniósł poprawy. Adam zamknął się w sobie, odrzucając pomoc. Kilka tygodni później uciekł. Wszedł na teren szpitalnej ochrony, ukradł broń i zniknął.
Marek usłyszał o ucieczce i natychmiast rozpoczął poszukiwania. Znał Adama na tyle dobrze, by wiedzieć, gdzie go szukać.
---
Rankiem odnalazł go w opuszczonym parku. Adam siedział na ławce z bronią w ręku, wpatrując się w przestrzeń.
– Adam – Marek podszedł ostrożnie – odłóż broń. To ja.
Adam spojrzał na niego, jakby go nie rozpoznawał.
– Oni wszyscy są winni, Marek. Prawo jest farsą.
Marek powoli zbliżył się do niego, przemawiając spokojnym głosem.
– Wiem, że cierpisz. Ale to nie jest droga, Adam. Zawsze walczyłeś o dobro. Nie pozwól, by ta walka cię zniszczyła.
Adam zawahał się. Łzy zaczęły spływać mu po twarzy. Marek wykorzystał moment i delikatnie zabrał mu broń.
Adam osunął się na ziemię, łkając.
– Nie mogę już tego znieść...
Marek objął go mocno.
– Damy radę, Adam. Razem.
---
Kilka miesięcy później Marek siedział przy swoim biurku na komisariacie. Biurko Adama stało puste. Wiedział, że jego partner przebywa na terapii, próbując odbudować swoje życie.
Patrząc na zdjęcie ich zespołu, Marek pomyślał:
„Czasem największym wrogiem nie jest przestępca, którego ścigamy, ale ból, który nosimy w sobie. Ból, który może nas zmienić.”
Wstał, wziął głęboki oddech i wrócił do pracy, niosąc ciężar straty, ale także nadzieję, że jego przyjaciel znajdzie w końcu spokój.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania