Miałeś gdzieś tam u siebie jeden wiersz taki, nazwę go, neutralny politycznie, i tamten, napisałem to w komentarzu, bardzo do mnie przemówił.
Tutaj nie będę się wypowiadał szerzej ale nie podoba mi się krótko mówiąc.
Gdyby inni piętnowali to draństwo które się dzieje piękniejszymi wersami ja bym sobie darował. To nie jest wiersz polityczny Maurycy. To opowieść o złu, które cynicznie nazywane jest dobrem.
Oglądałem wywiad ostatnio z heroiną, bo oglądam czasem, żeby zajrzeć do głowy - pierdoli ona jak potłuczona. Co za czasy, normalnie się nie chce wierzyć w to co się widzi.
Jakie komisje? Przecież starczy porównać te dawne, sam ich wygląd, i to co jest dziś i wszystko wiadomo. Dzisiaj jest za duży dobrobyt. Kiedyś w komisjach zasiadali ludzie poważnie myślący o wszystkim, bo czasy były poważne i groźne, dzisiaj wszystko takie rozmemłane jak kisiel z biedronki.
Raz juz napisałem, co sadze o takich, ktorzy potrafią tylko pluć na lepszych od siebie, powodowani wąskim, partyjniackim intresem. Czyli takich jak Ty. I to podtrzymuje. Naród i panstwo to nie prywatny folwark takiej czy innej partii. To cos o wiele wiekszego. Nagrode Tokarczuk doceni potomnosc, skoro Ty nie potrafisz. Coz, sa rzeczy wieksze niz potrafisz to pojąć.
Żadnego partyjnego interesu nie mam. Skoro babon pluje na mnie to niby dlaczego uważasz że nie mam prawa odpowiedzieć? Bo jakaś grupa międzynarodowych Żydków wypchnęła ją na piedestał?
Bogumił Zastanów sie, co właściwie wypisujesz. Plujesz nie na Tokarczuk, ale na chwale narodu. Bo Nobel to marka, cokolwiek bys nie uważał. A skoro twierdzisz, ze ta autorka pluje na Ciebie, to widocznie czujesz sie winny tego, o czym ona pisze.
Nefer, błądzisz w jakichś oparach absurdu. Lepsi od innych to są ludzie szczerzy i mądrzy, którym można podać rękę nie bojąc się, że w rękawie czeka wąż.
Już dzisiaj w Polsce nikt nie czyta książek, wielkimi krokami idzie industrializacja całego świata, być może, iż jesteśmy ostatnimi pokoleniami, które czytają książki.
Nagrody są dzisiaj przyznawane są swoim wujkom, którzy śpiewają pod odpowiedni rytm. Zakupiłem ponad 500 książek, które chciałbym przeczytać, zanim umrę, nie mam czasu na populizm, bo kiedyś umrę. Populizm jest dla ciemnego ludu. Co do Bogumiła - on jakby nie oddziela satyry od rzeczywistości. Satyra to to jest tylko tekst na papierze, życie jest dużo bardziej skomplikowane, nigdy się nie powinniśmy uosabiać z tekstami, bo to świadczy o jakimś braku racjonalności.
franekzawór 500 ksiazek, szacun. Ja mam w kolejce 5000 na polkach i pewnie nie zdaze do konca zycia przecztac. Ale nie o to chodzi. Nobel to Nobel, cokolwiek ktokolwiek by nie uwazal. I te Noble panstwa i narody sobie na chwale licza. Za tydzien nikt o Waszych wpisach pamietac nie bedzie, a o nagrodzie Tokarczuk i owszem . Po 100 latach rowniez. Pozdrawiam.
Porównanie tych dwóch nazwisk to mniej więcej tak jakby porównać lamborghini i malucha, co dobrze obrazuje do jakiej ruiny zaszliśmy kulturalnie. Stara nagroda i ta nowa to jakby dwie zupełnie inne nagrody. Ja już ty kończę i życzę dobrej nocy. Kisiel z biedronki.
Za chłam opluwający Polaków a nie żadne książki. Za poglądy co nawet chlapnięto w uzasadnieniu. Ani to wybitne, ani ciekawe. Równie dobrze orangutanowi z warszawskiego zoo można tę nagrodę przyznać.
Zaciekawiony wiesz, ja w przeciwieństwie do Ciebie wiedziałem, że któraś z antypolskich świń zostanie nagrodzona jakąś znaczną nagrodą, bo czytam felietony Stanisława Michalkiewicza. Otóż w swoim tekście z kwietnia 2017 roku pisał on:
– Pani Tokarczuk najwyraźniej rychtowana jest na laureatkę literackiego Nobla, z czego najwyraźniej zdaje sobie sprawę i uwija się jak w ukropie, żeby własnymi siłami pomóc bogini Fortunie – pisał w swym felietonie z kwietnia 2017 roku Michalkiewicz.
– Pani Olga Tokarczuk znakomicie wpisuje się w „pedagogikę wstydu”, w ramach której już od początku 1990 roku, kiedy to, wraz z „upadkiem komunizmu” pojawiły się widoki na uczynienie z Polski żerowiska dla żydowskich organizacji przemysłu holokaustu, rozmaici ochotnicy nieubłaganym palcem kłują Polaków w chore z nienawiści oczy. Pani Tokarczuk nie daje się w tej konkurencji nikomu wyprzedzić, no, może z wyjątkiem nieboszczyka Jerzego Kosińskiego – dodawał.
W dowcipnym felietonie pana red. Piotra Witta, jakiego wysłuchałem 22 marca w Radiu Wnet, zauważył on między innymi, że kiedyś bogaci ludzie mieli stajnie wyścigowe, puszczali na wyścigach konie, dzięki którym zdobywali sławę, a pewnie również dodatkowe pieniądze. Ta uwaga nawiązywała do Międzynarodowych Targów Książki w Londynie, na których wystawione zostały również książki polskich autorów, a ściślej – autorów piszących w języku polskim: pani Olgi Tokarczuk i Zygmunta Miłoszewskiego. Pani Tokarczuk najwyraźniej rychtowana jest na laureatkę literackiego Nobla, z czego najwyraźniej zdaje sobie sprawę i uwija się jak w ukropie, żeby własnymi siłami pomóc bogini Fortunie. „Księgi Jakubowe” - bo taki tytuł nosi opus magnum – opowiadają o XVIII - wiecznym żydowskim hochsztaplerze Jakubie Franku z dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, który najpierw kreował się na Mesjasza, a później nawet się ochrzcił w Kościele katolickim, ale pierwszy chrzest mu się nie przyjął, podobnie jak w roku 1981 nie przyjął się Andrzejowi Szczypiorskiemu i dopiero udało się za drugim razem, kiedy ojcem chrzestnym Franka został sam król August III. Od tego musiała uderzyć mu do głowy woda sodowa, bo za bardzo się rozbrykał, zakładając coś w rodzaju haremu z tak zwanymi „siostrami”, za co został osadzony na Jasnej Górze, gdzie spędził aż 13 lat. Uwolnili go stamtąd Rosjanie pacyfikujący Konfederację Barską, którym obiecywał, że nawróci Żydów na prawosławie. Wreszcie dostał apopleksji, czyli – jak się wtedy mówiło – szlag go trafił i w ten oto sposób przeniósł się na łono... - no właśnie, nie bardzo wiadomo, czyje. Ten Jakub Frank mógłby być protoplastą feldkurata Ottona Katza z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, ale pani Autoressa nie idzie w tym kierunku, tylko wykorzystuje tę awanturniczą historię w charakterze pretekstu do obnażenia prawdziwego i co tu ukrywać – odrażającego wizerunku mniej wartościowego tubylczego narodu polskiego, który nie tylko „kolonizował”, ale w dodatku straszliwie uciskał „mniejszości”, a zwłaszcza – tę najważniejszą. Polacy jako „mordercy Żydów”. W ten sposób pani Olga Tokarczuk znakomicie wpisuje się w „pedagogikę wstydu”, w ramach której już od początku 1990 roku, kiedy to, wraz z „upadkiem komunizmu” pojawiły się widoki na uczynienie z Polski żerowiska dla żydowskich organizacji przemysłu holokaustu, rozmaici ochotnicy nieubłaganym palcem kłują Polaków w chore z nienawiści oczy. Pani Tokarczuk nie daje się w tej konkurencji nikomu wyprzedzić, no, może z wyjątkiem nieboszczyka Jerzego Kosińskiego, co to przypisał polskim chłopom z Podkarpacia takie wyrafinowanie w seksualnych perwersjach, że aż zadziwił awangardę Manhattanu, więc nic dziwnego, że zarządcy stajni właśnie ją wystawili w Londynie do wyścigów starozakonnych. Jeśli się sprawdzi, to może nawet wystawią ją do gonitwy o nagrodę Nobla, dzięki czemu kiedyś dostąpi zaszczytu zajęcia miejsca w samym centrum łona Abrahama, którego nie będzie musiała dzielić nawet z Wisławą Szymborską, która, korzystając z przywileju urodzenia, skwapliwym językiem wielbiła Stalina, a na pedagogikę wstydu już nie zdążyła.
Ale właściciele stajni byliby złymi gospodarzami, gdyby stawiali tylko na jedną klacz, nawet tak obiecującą, jak Autoressa. Toteż wschodzącą gwiazdą starozakonnych wyścigów okazał się pan Zygmunt Miłoszewski, młodszy od pani Tokarczuk o całe 14 lat, więc jest szansa, że pobiega dłużej, kiedy już zarządzający stajnią pisarzy i artystów odprzedadzą Laureatkę do rzeźni, ma się rozumieć – rytualnej. Pan Miłoszewski karierę pisarską rozpoczynał od kryminałów, ale zorientował się, że prawdziwy cymes kryje się w literaturze ambitniejszej – w tym mianowicie, by chłostać „katolickie i klerykalne wymysły”, które zaowocowały „pogromami”, nawet „już po holokauście”. Najwyraźniej pan Miłoszewski już się zorientował, w którym żłobie jest siano, a w którym owies, więc wróżę mu wielką karierę – oczywiście według kolejności – a pani Tokarczuk w kolejce do Nobla zdążyła stanąć wcześniej.
Ale to nic, bo w miarę narastania apetytów literacka kuchnia nie nastarczy ze świeżymi daniami i musi podawać również odgrzewane kotlety w rodzaju „Malowanego ptaka” wspomnianego tu Jerzego Kosińskiego, który ma zostać nie tylko przerobiony na film, ale również na przedstawienie teatralne, bodajże w Poznaniu. Wprawdzie Joanna Siedlecka sprawdziła w swoim czasie rewelacje Jerzego Kosińskiego, który nawet nazwisko wyssał sobie z palca, bo tak naprawdę zwał się Lewinkopfem i okazało się, że to wszystko blaga i konfabulacja. Swoje odkrycia przedstawiła w książce „Czarny ptasior”, która wywołała rezonans wśród nowojorskiej bohemy na tyle, że do Polski wybrał się „rewizor iz Pietierburga”, celem sprawdzenia Joanny Siedleckiej. Kiedy okazało się, że napisała cała prawdę i tylko prawdę, zameldował o tym w Nowym Jorku, co zapoczątkowało zmierzch dobrego fartu Kosińskiego-Lewinkopfa, którego w końcu znaleziono w wannie z głową owiniętą w foliową torbę. Wydawałoby się, że to znakomity temat dla pana Miłoszewskiego, ale on już chyba do wyższych pnie się grządek („a tu do wyższych pnę się grządek w mej firmie „Trwoga & Żołądek””), więc jeśli by nawet coś wspomniał o autorze „Malowanego ptaka”, to najwyżej w tonie apologetycznym, ewentualnie martyrologicznym, jako prawdopodobnej ofierze polskiego antysemityzmu. Skoro tedy w ramach „pedagogiki wstydu” tubylcze szkapy sięgają po „Malowanego ptaka”, żeby na jego skrzydłach wzlecieć ku słońcu, to znaczy, że w branży przemysłu holokaustu zbliża się znakomita koniunktura, na co wskazuje również wyznaczenie na 27 marca otwarcia w Warszawie biura Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, którego zakres działania ma obejmować całą Europę Środkową, pokrywając się dokładnie z zakresem działania zespołu HEART, utworzonego w roku 2011 przez rząd Izraela do spółki z Agencją Żydowską w celu „odzyskiwania mienia żydowskiego” w Europie Środkowej.
Zaciekawiony jeżeli patriotyzm, demaskowanie, które manipulując wulgarnie historią opluwają Polskę uważasz za ideologię, to jesteś zwyczajnie głupi. Całuj Tokarczuk po tyłku, czy gdzie tam sobie zażyczysz, smacznego.
Zdobądź z tego Nobla, to będę sie mógł Ciebie w szerokim swiecie powstydzic. ?????jak czesto podrozuje to o kaczorze nie slyszalem tylko o Walezym albo JP II gdy do polskiego pochodzenia sie przyznalem...ale teraz jeszcze bogumil dojdzie ( I hope?). Ale tak czy inaczej, Lewandowski bije wszystkich. ?
A co to doprawdy ma za znaczenie, kto pamięta Bolka. Też mi prestiż chwalenie się dupkiem co szpiclował własnych kumpli i do dziś się do tego mimo oczywistych dowodów nie chce przyznać, ani przeprosić.
Bogumił Cokolwiek o nim myślisz, to akurat jest postać, którą znają na świecie. Nawet w różnych zapadłych kątach. I gdy chcą Ci sprawić przyjemność jako Polakowi, to właśnie jego nazwisko przywołują. Możesz się o to wściekać, ale niewiele na to poradzisz. Bo w dalekich krajach to często nie wiedzą nawet, gdzie ta Polska leży, a nasze wewnętrzne przepychanki mają w głębokim poważaniu. Nic ich nie interesują i nic o nich nie wiedzą. A o Wałęsie słyszeli, bo obalił komunizm. Zaraz napiszesz, że to nieprawda, był zdrajcą, agentem itp. Jeżeli nawet, to zobacz jak wyżej.
Pozdrawiam
No trochę zmieniliśmy temat, bo historia nagrody dla Bolka na początku nie budziła żadnych kontrowersji, a powszechny zachwyt, chyba nawet wśród komuchów, którym udało się włożyć swojego agenta na najwyższe stanowisko w Solidarności. Gdy okazał się Bolkiem i znalazły się twarde dowody minęło od tego faktu kilkadziesiąt już lat. Dziś nikt nie łączy już tego faktu z nagrodą. Wówczas należała mu się jak psu buda, ale traktowana była raczej jako nagroda symboliczna dla całego ruchu opozycyjnego wobec komunistów.
Co do tej rozpoznawalności, to bym nie przesadzał, kto dziś jest w stanie wymienić nazwisko jakiekolwiek pokojowego noblisty, no może poza Obamą, bo przyznanie jemu nagrody było taką samą kpiną, jak przyznanie nagrody Tokarczuk. Potrafisz choćby tegorocznego? A choćby nawet to się założę, że 99 procent Polaków nie potrafiłoby powiedzieć tego nazwiska, ani wskazać z jakiego pochodzi kraju. Szczerze mówiąc, g. mnie to obchodzi. Bo sr.m na tę nagrodę i mnie ona nie podnieca.
To samo z nagrodami literackimi. O popularności literata świadczy wyłącznie liczba sprzedanych egzemplarzy jego książek. Nie powiesz mi, że po dzieła Tokarczuk ludzie tratują się w księgarniach, co się działo, gdy w odcinkach drukowano choćby powieści Sienkiewicza. Ludzie tłoczyli się w punktach sprzedaży prasy. Reymonta, Sienkiewicza docenili czytelnicy, a Tokarczuk nigdy nie wyjdzie poza krąg klakierów i głupich ludzi, którzy kupią jej kłamliwe gnioty na fali ponoblowskiej medialnej propagandy, i tyle. To samo był z Szymborska. Dupy Mickiewiczowi nawet nie była godna lizać, zarówno pod względem poziomu, tematyki swoich wierszy, jak i pożałowania godnego poziomu etycznego. Szybciej jeśli już widziałbym Nobla dla J.K. Rowling, za Harego Pottera, bo cokolwiek nie sądzić o tym co wymyśliła, po jej ksiażki ustawiały się kolejki i były zapisy. A widział kto dodruki "dzieł" Tokarczuk, bo zeszły na pniu. Nikt.
Bogumił Ludzie potrafia z marszu niewielu noblistów wymienic, pokojowych, literackich czy innych. Wobec tego, to, ze nalezy do nich Walesa i slyszeli o nim nawet murzyni w przyslowiowym Bantustanie swiadczy o tym, ze jego postac odbila sie szerokim echem. Obalil komunizm i stal sie symbolem. To wiedza. Wewnetrzne polskie przepychanki maja w dupie i nawet o nich nie slyszeli. Widza, zes z Polski, chca byc mili to mowia o Walesie. Chcesz czy nie, ale stal sie stmbolem Polski jako takiej. I to pozytywnym. Chcesz tlumacztc tym murzynom ze uwazasz go za zdrajce? Najprawdopodobniej nie zrozumieja, a jak nawet pojma, to pukna sie w czolo.
Ale chidzi tu o szersza sprawe. Atakujesz w niegoddny spisob Tokatczuk, bo nie odpiwiadaja Ci jej poglądy. Zapominasz, ze nie jestes narodem jako takim, bo to pojecie i wartosc szersza niz taka czy inna partia, sekta czy orientacja polityczna albo swiatopogladowa. I z sukcesu miedzynarodowego nakezy sue cieszyc, bo za 50 lat malo kto o tych klotniach bedzie pamietal. A o Noblu owszem. I jeszcze jedno. Ty mozesz miec Nobla w dupie, ala , wybacz, większość świata ma w dupie wlasniei ten Twoj poglad. Co do p. Rowling. No wybacz, ale jak lubie fantasy i cenie wielu jej autiriw, to jej ksiazki sa kiepsko napisane, na poziomie niezbyt rizgarnietego nastolatka, czyli odbiorcy obecnej kultury masowej. Rwana akcja, rozne niekonsekwencje, brak napiecia. Film zrobili z tego o wielw lepszy, ale to zasluga scenarzystow i rezyserow.
– Olga Tokarczuk osnuła na faktach historycznych swoją antypolską, antykatolicką fantasmagorię – stwierdził Grzegorz Braun, poseł Konfederacji. Polityk nazwał pisarkę "kieszonkową noblistką Adama Michnika".
Krytycznie do postaci Tokarczuk odniósł się poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Jego zdaniem pisarka agituje na rzecz stawiania "zwierząt powyżej ludzi, stawiania niekatolików powyżej katolików i wszystkich niepolaków powyżej Polaków".
Polityk nawiązał do postaci bp. Kajetana Sołtyka, który został negatywnie przedstawiony przez Tokarczuk w powieści "Księgi Jakubowe". – Nie święty, ale dzielny człowiek. Niewątpliwie bohater narodowy – ocenił Braun w rozmowie z Centrum Edukacyjnym Powiśle.
– Noblistka Olga Tokarczuk dokonała pośmiertnie mordu rytualnego na Bp. Sołtyku – stwierdził poseł. Zdaniem Brauna powieść Tokarczuk jest "pseudodokumentalna". Polityk podkreślił, że książka przedstawiana jest czytelnikowi jako zgodna z faktografią, co nie jest prawdą. Poseł Konfederacji stwierdził, że Tokarczuk jest insynuatorką oraz "kieszonkową noblistką Adama Michnika". – To jest powtórzenie kazusu Wisławy Szymborskiej – stwierdził Braun.
Olga Tokarczuk jest piątą polską pisarką uhonorowaną nagrodą Nobla. Dołączyła do grona, w którym są: Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont, Czesław Miłosz oraz Wisława Szymborska. W uzasadnieniu przyznania Nobla Tokarczuk napisano, że otrzymuje go za "wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją prezentuje przekraczanie granic jako formę życia".
Elementem myślenia samodzielnego, powinno być zapoznanie się z krytykowanym dziełem. Przyswojanie sobie cudzych opinii, w dodatku ludzi, którzy nie wiadomo czy czytali krytykowaną książkę, nie wymaga nawet pięciu minut pomyślunku.
Zaciekawiony ja czytam tylko wartościowe książki, nie tracę życia na kłamliwe paszkwile. Skoro Ty wolisz g. to sobie czytaj, smacznego. Są recenzenci, którym wierzę bardziej niż sobie. Ja śledzę „karierę” tej kreatury i to mi wystarczy.
Przecież robisz dokładnie to, o czym piszesz: powtarzasz za innymi.
Nobel niewątpliwie ma charakter polityczny.
Ale za 20 lat, będzie liczyło się, że to polska pisarka dostała Nobla.
Nie rosyjska, niemiecka, francuska, czy argetyńska, ale POLSKA!
I dla mnie to jest priorytetem.
Świat to wielka szachownica, na której czasami pozwalają naszej Polsce być królową.
Gdyby nie polityka, to Wojtyła nie zostałby papieżem...
Bogumił
Nie piszę o patriotyzmie. Jeśli dla ciebie oskarżanie innych o najgorsze bez sprawdzania i snucie spisków to patriotyzm, to dziwnie rozumiesz to słowo. Twoja ideologia to malizm reagiczny, przyprawiony bezrefleksyjnym i pozbawionym miłości nacjonalizmem.
Bogumił, widzisz, jaki ty jesteś?
Nie znasz książek pisarki, którą obszczekujesz. Powielasz słowa hejterów, przez co sam nim się stajesz. Nie widzę u ciebie mądrości :(
I na napewno nie jesteś chrześcijaninem, bo chrześcijanie noszą w sobie mądrość i miłość do drugiego człowieka.
A TY wciąż ujadasz zza płotu.
Gdyby twoja rodzina wiedziała, co wypisujesz, to ze wstydu zapadłaby się pod ziemię.
Wstyd Bogumił.
:(
:(
:(
:(
:(
To niestety tak ma działać, jak tu ktoś pisał o zasadach rządzących tłumem. Rzucamy noblem w łapy kompletnego antypolskiego odszczepieńca a tłum będzie bił brawo bo tak wypada. A ten nobel dziś ma taką wartość jak złota gwiazda Lenina. I jury go przyznające jest na podobnym poziomie.
Aisak chyba czytałaś moją wcześniejszą wypowiedż g. mnie obchodzą gnioty tej antypolskiej g.pisarki. Za to czyytałem i słyszałem wiele jej obrzydliwych wypowiedzi dotyczące m.in zawartości tych książek. Jeszcze raz wyraźnie; GÓWNA NIE BIORĘ FO RĘKI bo nie lubię czytać manipulacji.
Aisak
Czego oczekiwać od faceta, który pisze recenzje nieobejrzanych filmów? Przecież on wie kto wie, i ma tak niezależne myślenie, że myśli tylko to co powie autorytet.
Ty za to tu wnosisz treści, żart, które pozwalają zyskać szersze horyzonty;) zaciekawiony, podziękuj, gdyby nie ja tobyś Tokarczuk w zad całował, jak Ci w tefałszenie kazali. A tak zasialania ziarno wątpliwości że coś jest nie tak z tym Noblem. I to ziarno wyda plony.
*Jest genialną pisarką i tu poglądy maj a chuj do rzeczy
Zapoznałem się z jej Zielonymi dziećmi i mi to wystarcza.
Przeczytałeś cokolwiek Tokarczuk, że masz czelność tu pierdolić o jej twórczości?
Powinieneś całować ślady Jej stóp*
Nuncjusz ma takie pojęcie o literaturze, jak ja o astrofizyce, nawet Hitlerowi by kadził, gdyby ten dostał Nobla za Mein Kampf, a był blisko, Akademia Szwedzka wkrótce nie miałaby innego wyjścia, jak go przyznać. Teraz nie miała wyjścia, bo międzynarodówka bolszewicka zażądała nagrody dla Tokarczuk, to Tokarczuk dostała za sranie na Polskę.
Bogumił jestem Czytelnikiem a nie literaturoznawcą i nigdy sobie nie rościłem pretensji do takiego tytułu.
Ale jednak mam swój rozum i ogólne pojęcie - przeczytałem w swoim życiu kilka tysięcy książek, więc mam prawo się wypowiedzieć
Natomiast Bordo ile przeczytał książek w życiu i czy przeczytał cokolwiek Tokarczuk, że ma czelność pierdolić od rzeczy na temat Jej twórczości?
Bordo, sznyclu, przeczytałeś COKOLWIEK TOKARCZUK?
Bordo, jesteś taki nowatorski, a twoje dokonania to jedynie paczworki z cudzych prac. Na t3 na siłę próbuję to interpretować jako kolaże, ale ciężko mi to idzie. Powinienem wszystko co wrzuciłeś na t3 wyjebać w kosmos a tobie usunąć konto za kradzież cudzych prac i materiałów
Tom Bordo niestety, raczej nie ma na to szans. Poza tym, ja na żeniaczki nigdy się nie nadawałem, tym bardziej teraz. Ale wystarczyłoby jedno jej słowo, a uległbym :)
Poza tym, nie chodzi mi o jej walory fizyczne, zupełnie, ani o to, że akurat jest kobietą. To nie ma żadnego znaczenia. Nie myślę chujem tylko głową. Polecam
No straśne, popłakałem się, koniecznie chcą znaleźć przeciwwagę dla kilku milionów polskich ofiar żydokomuny i kilkudziesięciu sowieckiej, a tu nijak się nie da. Prawo Bogumiła: "Liczba ofiar holocaustu rośnie wprost proporcjonalnie do liczby lat które minęły od czasu zakończenia wojny". Identyczne te brednie z opowieścią Kosińskiego "Malowany ptak", w której było 99 procent kłamstw, a jedynym rzeczywistym był fakt skutecznego ukrywania Żydów w polskiej wsi. Kosiński zapomniał też dodać, że ukrywani Żydzi wydali swoich dobroczyńców w łapy bezpieki, płacąc zdradą za narażanie dla nich życia. Moja babcia, która żyła pod okupacją sowiecką pamięta, jak żydowscy sąsiedzi mordowali polskich żołnierzy wycofujących się przed Niemcami, jak donosili na Polaków, palili polskie dwory, gwałcili Polki, i co i nic, cisza.
Bogumił, Jakby nie Bogumiły wszystkich krain, to wojnę można by już zapomnieć i żyć w pokoju. A takie debile chcą pchać ludzi do wyżynania się w imię przeszłości, której nie znamy inaczej niż z interpretacji, bo nie żyliśmy wtedy.
Z innej Bogumiowej bajki, to też nikt za życia Jezusa, nie spisywał jego nauk, a dopiero jak się dobrze zestarzeli.
Za to orędzie Matki Boskiej w Gietrzwałdzie skierowane do prostego warmińskiego ludu, a nie do takich mądrusiów jak Ty, spisywano na bieżąco przez prawie trzy miesiące, więc sobie to przeanalizuj, i będziesz miał dowody. Nikt temu nie potrafi zaprzeczyć, że te wydarzenia rzeczywiście miały miejsce. Więc nie musisz szukać dowodów przed dwoma tysiącami lat, ale masz je we współczesności.
Bogumił, No tak, bo Matka Boska, jako polka, do polaków szczególnie przemawia. Jakoś inteligentniejsze byty nie są prześladowane objawieni, cała zaraza boska upodobała sobie ciemnogród - czemu?
Janek, zamiast pitolić bez sensu, zainteresuj się orędziem gietrzwałdzkim, poczytaj sobie o tych wydarzeniach i dopiero dyskutuj. Tam nie tacy jak Ty wracali do wiary.
Tu masz opis jakie podejmowano kroki w celu wykluczenia jakiegokolwiek oszustwa, zmowy itp, po dwóch tygodniach dziewczynki odizolowano od siebie, żeby wykluczyć ewentualne uzgadnianie zeznań, powołano kilka komisji, w tym byli także lekarze, protokoły spisywano na bieżąco, każda z dziewczynek zeznawała oddzielnie natychmiast po zakończeniu każdego objawienia. Temu się na da zaprzeczyć wzruszeniem ramion, czy wyszydzaniem, jak to robiła ówczesna, szczególnie niemiecka prasa, bo to były przecież protestanckie Prusy Wschodnie.
Ówczesny biskup warmiński, Filip Krementz, jeszcze podczas trwania objawień w 1877 r. zwołał specjalną komisję teologów, by gruntownie zbadali sprawę. Komisja przebywała w Gietrzwałdzie już od 20 sierpnia, jeszcze podczas trwania objawień. Zbadała przede wszystkim osobowość i wiarygodność dziewczynek, a także treść i zgodność ich wypowiedzi oraz oddziaływanie wydarzeń na społeczeństwo. W liczącym 47 stron sprawozdaniu zajęła stanowisko pozytywne, a dziewczęta określiła jako „bezpretensjonalne, proste, naturalne, dalekie od jakiejkolwiek przebiegłości”.
Na początku września 1877 r. biskup powołał ponadto komisję składającą się z trzech lekarzy, by zbadali wizjonerki podczas objawień. Lekarze orzekli, że symulacja nie wchodzi w rachubę. W czasie objawień u dziewczynek zaobserwowali zwolnienie tętna, utratę ciepłoty w rękach i ramionach, zastygnięcie twarzy.
Poza tym Matka Boska zapowiedziała rychłe zakończenie bismarkowskiego Kulturkampfu, powrót zakonnic do zlikwidowanych przez Prusaków klasztorów w Olsztynie i Lidzbarku. Wiele z zapowiedzi zrealizowało się w ciągu kilkunastu miesięcy.
Bogumił, A mnie to wszystko obchodzi, iluzjoniści potrafią dużo, jak im kto zapłaci - nie wiem co to mądrzejszym się nie przydarza. Nie ma objawień, takich jakby ludź przeciętny myślał, że i są. Łatwo ogłupiać masy tępe, niezalanie od stopnia wykształcenia tępe.
Komentarze (122)
Tutaj nie będę się wypowiadał szerzej ale nie podoba mi się krótko mówiąc.
http://pressmania.pl/list-otwarty-do-pani-olgi-tokarczuk/
Już dzisiaj w Polsce nikt nie czyta książek, wielkimi krokami idzie industrializacja całego świata, być może, iż jesteśmy ostatnimi pokoleniami, które czytają książki.
Nagrody są dzisiaj przyznawane są swoim wujkom, którzy śpiewają pod odpowiedni rytm. Zakupiłem ponad 500 książek, które chciałbym przeczytać, zanim umrę, nie mam czasu na populizm, bo kiedyś umrę. Populizm jest dla ciemnego ludu. Co do Bogumiła - on jakby nie oddziela satyry od rzeczywistości. Satyra to to jest tylko tekst na papierze, życie jest dużo bardziej skomplikowane, nigdy się nie powinniśmy uosabiać z tekstami, bo to świadczy o jakimś braku racjonalności.
Sienkiewicz też pluł na naród?
Skąd się wysypujecie maluczcy w rozumie? Z kapusty?
A czytałeś, że wiesz co tam jest?
– Pani Tokarczuk najwyraźniej rychtowana jest na laureatkę literackiego Nobla, z czego najwyraźniej zdaje sobie sprawę i uwija się jak w ukropie, żeby własnymi siłami pomóc bogini Fortunie – pisał w swym felietonie z kwietnia 2017 roku Michalkiewicz.
– Pani Olga Tokarczuk znakomicie wpisuje się w „pedagogikę wstydu”, w ramach której już od początku 1990 roku, kiedy to, wraz z „upadkiem komunizmu” pojawiły się widoki na uczynienie z Polski żerowiska dla żydowskich organizacji przemysłu holokaustu, rozmaici ochotnicy nieubłaganym palcem kłują Polaków w chore z nienawiści oczy. Pani Tokarczuk nie daje się w tej konkurencji nikomu wyprzedzić, no, może z wyjątkiem nieboszczyka Jerzego Kosińskiego – dodawał.
Czyli książek nie czytałeś?
Wyścigi starozakonne
Felieton • tygodnik „Polska Niepodległa” • 1 kwietnia 2017
W dowcipnym felietonie pana red. Piotra Witta, jakiego wysłuchałem 22 marca w Radiu Wnet, zauważył on między innymi, że kiedyś bogaci ludzie mieli stajnie wyścigowe, puszczali na wyścigach konie, dzięki którym zdobywali sławę, a pewnie również dodatkowe pieniądze. Ta uwaga nawiązywała do Międzynarodowych Targów Książki w Londynie, na których wystawione zostały również książki polskich autorów, a ściślej – autorów piszących w języku polskim: pani Olgi Tokarczuk i Zygmunta Miłoszewskiego. Pani Tokarczuk najwyraźniej rychtowana jest na laureatkę literackiego Nobla, z czego najwyraźniej zdaje sobie sprawę i uwija się jak w ukropie, żeby własnymi siłami pomóc bogini Fortunie. „Księgi Jakubowe” - bo taki tytuł nosi opus magnum – opowiadają o XVIII - wiecznym żydowskim hochsztaplerze Jakubie Franku z dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, który najpierw kreował się na Mesjasza, a później nawet się ochrzcił w Kościele katolickim, ale pierwszy chrzest mu się nie przyjął, podobnie jak w roku 1981 nie przyjął się Andrzejowi Szczypiorskiemu i dopiero udało się za drugim razem, kiedy ojcem chrzestnym Franka został sam król August III. Od tego musiała uderzyć mu do głowy woda sodowa, bo za bardzo się rozbrykał, zakładając coś w rodzaju haremu z tak zwanymi „siostrami”, za co został osadzony na Jasnej Górze, gdzie spędził aż 13 lat. Uwolnili go stamtąd Rosjanie pacyfikujący Konfederację Barską, którym obiecywał, że nawróci Żydów na prawosławie. Wreszcie dostał apopleksji, czyli – jak się wtedy mówiło – szlag go trafił i w ten oto sposób przeniósł się na łono... - no właśnie, nie bardzo wiadomo, czyje. Ten Jakub Frank mógłby być protoplastą feldkurata Ottona Katza z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, ale pani Autoressa nie idzie w tym kierunku, tylko wykorzystuje tę awanturniczą historię w charakterze pretekstu do obnażenia prawdziwego i co tu ukrywać – odrażającego wizerunku mniej wartościowego tubylczego narodu polskiego, który nie tylko „kolonizował”, ale w dodatku straszliwie uciskał „mniejszości”, a zwłaszcza – tę najważniejszą. Polacy jako „mordercy Żydów”. W ten sposób pani Olga Tokarczuk znakomicie wpisuje się w „pedagogikę wstydu”, w ramach której już od początku 1990 roku, kiedy to, wraz z „upadkiem komunizmu” pojawiły się widoki na uczynienie z Polski żerowiska dla żydowskich organizacji przemysłu holokaustu, rozmaici ochotnicy nieubłaganym palcem kłują Polaków w chore z nienawiści oczy. Pani Tokarczuk nie daje się w tej konkurencji nikomu wyprzedzić, no, może z wyjątkiem nieboszczyka Jerzego Kosińskiego, co to przypisał polskim chłopom z Podkarpacia takie wyrafinowanie w seksualnych perwersjach, że aż zadziwił awangardę Manhattanu, więc nic dziwnego, że zarządcy stajni właśnie ją wystawili w Londynie do wyścigów starozakonnych. Jeśli się sprawdzi, to może nawet wystawią ją do gonitwy o nagrodę Nobla, dzięki czemu kiedyś dostąpi zaszczytu zajęcia miejsca w samym centrum łona Abrahama, którego nie będzie musiała dzielić nawet z Wisławą Szymborską, która, korzystając z przywileju urodzenia, skwapliwym językiem wielbiła Stalina, a na pedagogikę wstydu już nie zdążyła.
Ale właściciele stajni byliby złymi gospodarzami, gdyby stawiali tylko na jedną klacz, nawet tak obiecującą, jak Autoressa. Toteż wschodzącą gwiazdą starozakonnych wyścigów okazał się pan Zygmunt Miłoszewski, młodszy od pani Tokarczuk o całe 14 lat, więc jest szansa, że pobiega dłużej, kiedy już zarządzający stajnią pisarzy i artystów odprzedadzą Laureatkę do rzeźni, ma się rozumieć – rytualnej. Pan Miłoszewski karierę pisarską rozpoczynał od kryminałów, ale zorientował się, że prawdziwy cymes kryje się w literaturze ambitniejszej – w tym mianowicie, by chłostać „katolickie i klerykalne wymysły”, które zaowocowały „pogromami”, nawet „już po holokauście”. Najwyraźniej pan Miłoszewski już się zorientował, w którym żłobie jest siano, a w którym owies, więc wróżę mu wielką karierę – oczywiście według kolejności – a pani Tokarczuk w kolejce do Nobla zdążyła stanąć wcześniej.
Ale to nic, bo w miarę narastania apetytów literacka kuchnia nie nastarczy ze świeżymi daniami i musi podawać również odgrzewane kotlety w rodzaju „Malowanego ptaka” wspomnianego tu Jerzego Kosińskiego, który ma zostać nie tylko przerobiony na film, ale również na przedstawienie teatralne, bodajże w Poznaniu. Wprawdzie Joanna Siedlecka sprawdziła w swoim czasie rewelacje Jerzego Kosińskiego, który nawet nazwisko wyssał sobie z palca, bo tak naprawdę zwał się Lewinkopfem i okazało się, że to wszystko blaga i konfabulacja. Swoje odkrycia przedstawiła w książce „Czarny ptasior”, która wywołała rezonans wśród nowojorskiej bohemy na tyle, że do Polski wybrał się „rewizor iz Pietierburga”, celem sprawdzenia Joanny Siedleckiej. Kiedy okazało się, że napisała cała prawdę i tylko prawdę, zameldował o tym w Nowym Jorku, co zapoczątkowało zmierzch dobrego fartu Kosińskiego-Lewinkopfa, którego w końcu znaleziono w wannie z głową owiniętą w foliową torbę. Wydawałoby się, że to znakomity temat dla pana Miłoszewskiego, ale on już chyba do wyższych pnie się grządek („a tu do wyższych pnę się grządek w mej firmie „Trwoga & Żołądek””), więc jeśli by nawet coś wspomniał o autorze „Malowanego ptaka”, to najwyżej w tonie apologetycznym, ewentualnie martyrologicznym, jako prawdopodobnej ofierze polskiego antysemityzmu. Skoro tedy w ramach „pedagogiki wstydu” tubylcze szkapy sięgają po „Malowanego ptaka”, żeby na jego skrzydłach wzlecieć ku słońcu, to znaczy, że w branży przemysłu holokaustu zbliża się znakomita koniunktura, na co wskazuje również wyznaczenie na 27 marca otwarcia w Warszawie biura Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, którego zakres działania ma obejmować całą Europę Środkową, pokrywając się dokładnie z zakresem działania zespołu HEART, utworzonego w roku 2011 przez rząd Izraela do spółki z Agencją Żydowską w celu „odzyskiwania mienia żydowskiego” w Europie Środkowej.
Stanisław Michalkiewicz
Aha, czyli nie czytałeś.
Jesteś przykładem człowieka, który nie potrafi wyjrzeć zza ideologii.
Pozdrawiam
Co do tej rozpoznawalności, to bym nie przesadzał, kto dziś jest w stanie wymienić nazwisko jakiekolwiek pokojowego noblisty, no może poza Obamą, bo przyznanie jemu nagrody było taką samą kpiną, jak przyznanie nagrody Tokarczuk. Potrafisz choćby tegorocznego? A choćby nawet to się założę, że 99 procent Polaków nie potrafiłoby powiedzieć tego nazwiska, ani wskazać z jakiego pochodzi kraju. Szczerze mówiąc, g. mnie to obchodzi. Bo sr.m na tę nagrodę i mnie ona nie podnieca.
To samo z nagrodami literackimi. O popularności literata świadczy wyłącznie liczba sprzedanych egzemplarzy jego książek. Nie powiesz mi, że po dzieła Tokarczuk ludzie tratują się w księgarniach, co się działo, gdy w odcinkach drukowano choćby powieści Sienkiewicza. Ludzie tłoczyli się w punktach sprzedaży prasy. Reymonta, Sienkiewicza docenili czytelnicy, a Tokarczuk nigdy nie wyjdzie poza krąg klakierów i głupich ludzi, którzy kupią jej kłamliwe gnioty na fali ponoblowskiej medialnej propagandy, i tyle. To samo był z Szymborska. Dupy Mickiewiczowi nawet nie była godna lizać, zarówno pod względem poziomu, tematyki swoich wierszy, jak i pożałowania godnego poziomu etycznego. Szybciej jeśli już widziałbym Nobla dla J.K. Rowling, za Harego Pottera, bo cokolwiek nie sądzić o tym co wymyśliła, po jej ksiażki ustawiały się kolejki i były zapisy. A widział kto dodruki "dzieł" Tokarczuk, bo zeszły na pniu. Nikt.
Ale chidzi tu o szersza sprawe. Atakujesz w niegoddny spisob Tokatczuk, bo nie odpiwiadaja Ci jej poglądy. Zapominasz, ze nie jestes narodem jako takim, bo to pojecie i wartosc szersza niz taka czy inna partia, sekta czy orientacja polityczna albo swiatopogladowa. I z sukcesu miedzynarodowego nakezy sue cieszyc, bo za 50 lat malo kto o tych klotniach bedzie pamietal. A o Noblu owszem. I jeszcze jedno. Ty mozesz miec Nobla w dupie, ala , wybacz, większość świata ma w dupie wlasniei ten Twoj poglad. Co do p. Rowling. No wybacz, ale jak lubie fantasy i cenie wielu jej autiriw, to jej ksiazki sa kiepsko napisane, na poziomie niezbyt rizgarnietego nastolatka, czyli odbiorcy obecnej kultury masowej. Rwana akcja, rozne niekonsekwencje, brak napiecia. Film zrobili z tego o wielw lepszy, ale to zasluga scenarzystow i rezyserow.
polaczki polaczki
leniwe robaczki
opasłe bydlaczki
żyd haruje
żyd oszczędza
modli się gorliwie
wokół zazdrość
piętnowanie
patrzy polak chciwie
polaczki polaczki
leniwe robaczki
opasłe bydlaczki
lubią pić
lubią jeść
lubią się zabawić
szablą machną
głowę ciachną
racz nas boże zbawić
racz też żyda zabić!
24.08.2019-18:...
Kto zgadnie?
xD
To na pamiątkę
Hahahaha
twych zwodów i zmyłek.
Dzisiaj nie łyknęłaś
porannych pastylek.
Nie do mnie droga ciociu
pretensje, tyrady.
Dzięki nim nabierzesz
wdzięku i ogłady.
22.10.2019 g. 22.22
(fragment wiersza Droga ciocia)
Krytycznie do postaci Tokarczuk odniósł się poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Jego zdaniem pisarka agituje na rzecz stawiania "zwierząt powyżej ludzi, stawiania niekatolików powyżej katolików i wszystkich niepolaków powyżej Polaków".
Polityk nawiązał do postaci bp. Kajetana Sołtyka, który został negatywnie przedstawiony przez Tokarczuk w powieści "Księgi Jakubowe". – Nie święty, ale dzielny człowiek. Niewątpliwie bohater narodowy – ocenił Braun w rozmowie z Centrum Edukacyjnym Powiśle.
– Noblistka Olga Tokarczuk dokonała pośmiertnie mordu rytualnego na Bp. Sołtyku – stwierdził poseł. Zdaniem Brauna powieść Tokarczuk jest "pseudodokumentalna". Polityk podkreślił, że książka przedstawiana jest czytelnikowi jako zgodna z faktografią, co nie jest prawdą. Poseł Konfederacji stwierdził, że Tokarczuk jest insynuatorką oraz "kieszonkową noblistką Adama Michnika". – To jest powtórzenie kazusu Wisławy Szymborskiej – stwierdził Braun.
Olga Tokarczuk jest piątą polską pisarką uhonorowaną nagrodą Nobla. Dołączyła do grona, w którym są: Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont, Czesław Miłosz oraz Wisława Szymborska. W uzasadnieniu przyznania Nobla Tokarczuk napisano, że otrzymuje go za "wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją prezentuje przekraczanie granic jako formę życia".
https://dorzeczy.pl/kraj/118281/grzegorza-brauna-zapytano-o-olge-tokarczuk-nie-przebieral-w-slowach.html
Tyle, że to trzeba myśleć samodzielnie, a nie zachowywać się jak klakier i powtarzać za innymi, że Tokarczuk wielką noblistką jest. Bo nie jest.
Robisz dokładnie to co krytykujesz u innych. Ileż razy ja to widziałem "myśl samodzielnie! Wierz na słowo Ziębie, podeślę ci filmik z YT".
Ej, ale wiesz że ona napisała kilkanaście książek, a nie tylko same Księgi?
Nobel niewątpliwie ma charakter polityczny.
Ale za 20 lat, będzie liczyło się, że to polska pisarka dostała Nobla.
Nie rosyjska, niemiecka, francuska, czy argetyńska, ale POLSKA!
I dla mnie to jest priorytetem.
Świat to wielka szachownica, na której czasami pozwalają naszej Polsce być królową.
Gdyby nie polityka, to Wojtyła nie zostałby papieżem...
Bogumił, ile przeczytałeś książek Olgi Tokarczuk, pisarki która itrzymała nagrodę Nobla w 2019?
Nie piszę o patriotyzmie. Jeśli dla ciebie oskarżanie innych o najgorsze bez sprawdzania i snucie spisków to patriotyzm, to dziwnie rozumiesz to słowo. Twoja ideologia to malizm reagiczny, przyprawiony bezrefleksyjnym i pozbawionym miłości nacjonalizmem.
Nie znasz książek pisarki, którą obszczekujesz. Powielasz słowa hejterów, przez co sam nim się stajesz. Nie widzę u ciebie mądrości :(
I na napewno nie jesteś chrześcijaninem, bo chrześcijanie noszą w sobie mądrość i miłość do drugiego człowieka.
A TY wciąż ujadasz zza płotu.
Gdyby twoja rodzina wiedziała, co wypisujesz, to ze wstydu zapadłaby się pod ziemię.
Wstyd Bogumił.
:(
:(
:(
:(
:(
Czy przeczytałeś chociaż jedną pozycję Tokarczuk?
Wiele chyba od ciebie nie wymagam?
Proste pytanie. Prosta odpowiedź.
Czego oczekiwać od faceta, który pisze recenzje nieobejrzanych filmów? Przecież on wie kto wie, i ma tak niezależne myślenie, że myśli tylko to co powie autorytet.
Jest botem.
I zbierasz burze
Po kimś, ale nie po Bogumile.
Bo ten mały, w swych cnotach, człowieczek, zapomina dostrzec belki w swoim oku.
***
Lżyj Bogumile innym co chwilę
Łap ścierwa za szyję
Niech siorbią pomyje
Trwóż paragrafami
I kazamatami
Dworuj z odmienności
Ze swojej małości
Nie masz nic z mądrości.
Udusić cię, to za mało!
Bogumił, zagłosuj w ankiecie
Zapoznałem się z jej Zielonymi dziećmi i mi to wystarcza.
Przeczytałeś cokolwiek Tokarczuk, że masz czelność tu pierdolić o jej twórczości?
Powinieneś całować ślady Jej stóp*
Tak mi Nuncjusz napisał
Ale jednak mam swój rozum i ogólne pojęcie - przeczytałem w swoim życiu kilka tysięcy książek, więc mam prawo się wypowiedzieć
Natomiast Bordo ile przeczytał książek w życiu i czy przeczytał cokolwiek Tokarczuk, że ma czelność pierdolić od rzeczy na temat Jej twórczości?
Bordo, sznyclu, przeczytałeś COKOLWIEK TOKARCZUK?
Poza tym, nie chodzi mi o jej walory fizyczne, zupełnie, ani o to, że akurat jest kobietą. To nie ma żadnego znaczenia. Nie myślę chujem tylko głową. Polecam
Z innej Bogumiowej bajki, to też nikt za życia Jezusa, nie spisywał jego nauk, a dopiero jak się dobrze zestarzeli.
Ówczesny biskup warmiński, Filip Krementz, jeszcze podczas trwania objawień w 1877 r. zwołał specjalną komisję teologów, by gruntownie zbadali sprawę. Komisja przebywała w Gietrzwałdzie już od 20 sierpnia, jeszcze podczas trwania objawień. Zbadała przede wszystkim osobowość i wiarygodność dziewczynek, a także treść i zgodność ich wypowiedzi oraz oddziaływanie wydarzeń na społeczeństwo. W liczącym 47 stron sprawozdaniu zajęła stanowisko pozytywne, a dziewczęta określiła jako „bezpretensjonalne, proste, naturalne, dalekie od jakiejkolwiek przebiegłości”.
Na początku września 1877 r. biskup powołał ponadto komisję składającą się z trzech lekarzy, by zbadali wizjonerki podczas objawień. Lekarze orzekli, że symulacja nie wchodzi w rachubę. W czasie objawień u dziewczynek zaobserwowali zwolnienie tętna, utratę ciepłoty w rękach i ramionach, zastygnięcie twarzy.
http://ptm.rel.pl/files/bi_ma/bm05/bm05_03kopiczko.pdf
Poza tym Matka Boska zapowiedziała rychłe zakończenie bismarkowskiego Kulturkampfu, powrót zakonnic do zlikwidowanych przez Prusaków klasztorów w Olsztynie i Lidzbarku. Wiele z zapowiedzi zrealizowało się w ciągu kilkunastu miesięcy.
http://spchd.lca.pl/strony/pliki/kosciol/OBJAWIENIA%20MATKI%20BOSKIEJ%20W%20GIETRZWALDZIE%20-%20w%20stu%20lecie%20objawien.pdf
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania