Różyczka

Zanim zniknęła pod pasiastą, pandemiczną maseczką, jakie były akurat w modzie, była czystą, przejrzystą różowością. Mimo, że niektórzy widzieli w niej zdecydowane dominanty innych odcieni, a szczególnie domieszkę Purpury. Można od biedy przyznać im rację, bo była Różem dość ciemnym, nie to że zabrudzonym, ale zdecydowanie nie z tych jasnych. Widać to było najlepiej w kontraście do niektórych jej sióstr i braci z rodziny Różów.

Zresztą właściwa ocena barwy jest ciągle powracającym problemem społecznym, bo zależy od otoczenia, kolorów współistniejących. Sam, czysty kolor nic nie znaczy. A nawet jeśli mógłby, to nie był w stanie zaprzeczyć prawom fizyki. Samotność zawsze jest smutna, tym bardziej dla towarzyskiego z natury koloru. Różyczka nie była wyjątkiem.

Jako dziecko czystej krwi Żółtego i Czerwieni zawsze czuła się wyjątkowo. Co prawda miała masę braci i sióstr w różnych odcieniach, ale wszyscy byli w tej samej tonacji. Żadne nie było jakimiś popłuczynami, rozrobionymi w wodzie, jak choćby nowo zmieszany Jasnobeżowooliwkowofioletowy dumny z siebie niemal jak matka Tęcza. Każde z Róży było pełnoprawnym potomkiem królewskiego rodu odkąd sięgają dzieje ojca Światła.

Jednak każda rodzina ma swój koszmar. Róże od urodzenia były bezpośrednio zagrożone przez opozycyjną frakcję Niebieskich, którzy jednym maźnięciem mogli każdego z nich doprowadzić do Szarości. A Szarość, to koniec, niebyt, nicość dla każdego szanującego się koloru. Zresztą wojna barw przeciwnych zawsze porażająca obie strony, pogrążając obie naraz w niebycie Szarości. Dlatego nie była w interesie ani Róży ani Niebieskich.

Ale wiadomo, gdzie kolor jest wyrazisty, tam chętnie Czarny spiskuje. Mając zdolność operowania w całym spektrum, Czarny przysłania selektywnie wybrane kolory zostawiając je sąsiednie samym sobie i doprowadzając je do ekstazy samouwielbienia. W takie sidła wpadła nasza młoda, niewinna Różyczka. Zachwyciła się sama sobą i pogrążyła się w ekstazie. Szybko i niepostrzeżenie przeszła przez całe spektrum aż sięgnęła tonacji Niebieskich. Początek ekstazy zlał się z jej końcem, bo Szarość jakiej dosięgła to koniec, z którego nie ma barwnego powrotu. Nawet dla takiej pięknej, niewinnej Różyczki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Szpilka 01.10.2020
    Nibyjak

    Róż tak łatwo zgasić intensywniejszym kolorem, ciekawy kamuflaż ludzkich powiązań i zachowań za paletą barw ??
  • Nibyjak 01.10.2020
    Metaforka, do której od dawna się przymierzałem. Często babram się w kolorach, ostatnio przy malowaniu ścian Dubajem (barwa plażowego piasku) i Reykjavikiem (intensywny niebieski).
  • Szpilka 01.10.2020
    Niebieski to zimny kolor, unikam przy malowaniu ścian ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania