Co jest dla człowieka najgorszym doznaniem? Rundą w piekle?
Odczucie beznamiętnej pogardy.
Dla naszej wrażliwości to najgorsza, choć niby tylko psychiczna, tortura.
Wcale nie dygresją będzie tu powołanie się na rosnący odsetek dzieci podejmujących próbę samobójczą. Niestety coraz częściej są one skuteczne.
Jedenastolatek w piekle.
Oniryzm pojawi się (bo jak inaczej fakt egzemplifikacji tej buty sobie wytłumaczyć) w wieku dojrzałym bohatera. Przy okazji warto się pochylić nad logiczną zbieżnością desygnatów obuwia i buty. Co czynisz w poincie tego tajemniczego opowiadania.
Buta/pogarda wpisana jest w kosmogonię. Tak jak miłość, wrażliwość stanowi niezbywalny, samodzielny element Uniwersum. Dlatego szafki na obuwie zostaną wykradzione, a bohater w nocy spadnie na podłogę, oddzielając się od śpiącej żony. Nauczył się ją chronić od swojej, w siebie wpisanej buty, udało się, kiedy w kotle wielokrotnie sam siebie lżył, pluł na siebie.
Ale nie jest, nie da się owej buty z siebie wyrzucić na zawsze. Wystarczą zgubne porównania.
Zastanawiałam się kiedyś, udzielając się tutaj często, dlaczego Nachszon bronisz w komentarzach tekstów czasami naprawdę słabych. Bywało bowiem, że inne, lepsze pod względem warsztatowym, zjechałeś totalnie, a i również personalnie ich Autorów. Już wtedy zrozumiałam, że butą odpowiadasz na butę, a nagradzasz nawet nieporadną w wyrazie, ale widoczną wrażliwość twórców.
Mamy w sobie piekło dla innych. I inni są dla nas piekłem. Ale tak być nie musi, kiedy schowamy, przytemperujemy nasze ego. Cisi wejdą do Królestwa.
to są moi święci – bezradne stworzenia
z nieśmiałością w oczach
a w nich drżą pytania
zepchnięte w niewidoczność
od początku same... dziwią się każdemu
kto popatrzy na nie
tak inne że nam obce
bo z ego wyprane – ciche
jak światełko wędrujące po ścianie
Wrotycz, ja zjechałem kiedykolwiek jakiś tekst?! Albo Ałtora?! A w życiu! Wysoki Sądzie, ta kobieta mnie oczernia! To łgarstwo! Że co? Że złapano mnie za język, kiedy to robiłem? Ależ Wysoki Sądzie, to nie był mój język! Proszę? Nie rozumiem. Że skoro to nie mój język to trzeba go wyrwać bo to ciało obce? Nie, nie Wysoki Sądzie, no bez jaj. Nie! Nie! Nie! Dobra niech już będzie język, ale jaja nie. To takie powiedzenie tylko, wie Sąd. Nieee!!! Aaaaa!!!! Bkjwqjkwqjqjwqjijuzniemamjajjezykatez.
Warsztat Wrotycz to ludzka dusza i nad nią trzeba pracować, a że czasami w jej wyrazie fenomenologicznym zabraknie przecinków czy wkradnie się ortograf, to co z tego? Po cichu powiem, że uwielbiam teksty Karoli457. Gdyby nie były takie, jakie są, dysortograficzne, nieporadne, maniakalnie powtarzane byłyby tylko tekstami na opowi. A tak są czymś więcej. Dużo więcej. Chyba jedyne, które naprawdę nie tyle mocno wystają poza margines portalu, co ledwo marginesem o portal ten czy inny zahaczają. Dzięki Ci Wrotycz śliczne. Niekończący się Uroburos (Uroboros) piękny subtelnością. Pozdrawiam
:))))) Dawno nad ekranem się tak nie śmiałam.
Aaa... znalazłeś, cóż, nie ja autorem tego wątku, ale co tam ort na bogatym tle.
Co do pani K.ileśtam... wiele wniosków Nie będę ujawniać, roboty A. psuć.
Pozdrawiam :)
Buty to atrybut życia. Człowiekowi, który nie żyje nie są potrzebne. Do trumny wkładało się kiedyś tanie podróby, z podeszwą z tektury. tzw. trumniaki. Gdyby w takich chodzić - podeszwa przetarłaby się w mig, i po butach.
Mama i tata to słowa kojarzące się z nowym życiem. Bohater opowiastki, będąc dzieckiem, jako pierwsze wypowiedział słowo "buty".
A więc buty to nowe życie. Narodziny. Mama - jeden but, tato - drugi. I w środku to zaopiekowane życie (noga, haha).
Lecz czasem nie potrzebujemy życia. Potrzebujemy snu. A we śnie chodzimy boso. Jak ci, którzy odchodzą z tego świata. Jak ci, co go nie potrzebują. Potrzebują tylko na chwilę, żeby wyjść po szafki na te niepotrzebne, dręczące swoim obrazem, buty.
Zamknąć je!
Bohater opowieści odciął pępowinę. Uwolnił się od butów, i zyskał dobry, prawdziwy sen. A w tym śnie - telefon! Teraz już naprawdę będzie mu dobrze. Kobieta chodząca w butach i jej głos (z oddali) "nie zachwieje w nim nic", bo powrócił na "utraconą kiedyś ziemię" i poczuł "grunt pod nogami".
Wybrał "świat bez butów" i... "udało mu się". Czy przegrał?
Przejmująca opowieść, być może o nienasyceniu, a być może o niemożności nasycenia się życiem i miłością.
Trzy Cztery, piękna interpretacja. Bogata, a jednocześnie surowa ścisłością, bezwzględnie spójna, a jednocześnie nie odcinająca możliwości dyskusji. I to przecudne "zaopiekowane życie". Dziękuję bardzo.
Komentarze (5)
Odczucie beznamiętnej pogardy.
Dla naszej wrażliwości to najgorsza, choć niby tylko psychiczna, tortura.
Wcale nie dygresją będzie tu powołanie się na rosnący odsetek dzieci podejmujących próbę samobójczą. Niestety coraz częściej są one skuteczne.
Jedenastolatek w piekle.
Oniryzm pojawi się (bo jak inaczej fakt egzemplifikacji tej buty sobie wytłumaczyć) w wieku dojrzałym bohatera. Przy okazji warto się pochylić nad logiczną zbieżnością desygnatów obuwia i buty. Co czynisz w poincie tego tajemniczego opowiadania.
Buta/pogarda wpisana jest w kosmogonię. Tak jak miłość, wrażliwość stanowi niezbywalny, samodzielny element Uniwersum. Dlatego szafki na obuwie zostaną wykradzione, a bohater w nocy spadnie na podłogę, oddzielając się od śpiącej żony. Nauczył się ją chronić od swojej, w siebie wpisanej buty, udało się, kiedy w kotle wielokrotnie sam siebie lżył, pluł na siebie.
Ale nie jest, nie da się owej buty z siebie wyrzucić na zawsze. Wystarczą zgubne porównania.
Zastanawiałam się kiedyś, udzielając się tutaj często, dlaczego Nachszon bronisz w komentarzach tekstów czasami naprawdę słabych. Bywało bowiem, że inne, lepsze pod względem warsztatowym, zjechałeś totalnie, a i również personalnie ich Autorów. Już wtedy zrozumiałam, że butą odpowiadasz na butę, a nagradzasz nawet nieporadną w wyrazie, ale widoczną wrażliwość twórców.
Mamy w sobie piekło dla innych. I inni są dla nas piekłem. Ale tak być nie musi, kiedy schowamy, przytemperujemy nasze ego. Cisi wejdą do Królestwa.
to są moi święci – bezradne stworzenia
z nieśmiałością w oczach
a w nich drżą pytania
zepchnięte w niewidoczność
od początku same... dziwią się każdemu
kto popatrzy na nie
tak inne że nam obce
bo z ego wyprane – ciche
jak światełko wędrujące po ścianie
Warsztat Wrotycz to ludzka dusza i nad nią trzeba pracować, a że czasami w jej wyrazie fenomenologicznym zabraknie przecinków czy wkradnie się ortograf, to co z tego? Po cichu powiem, że uwielbiam teksty Karoli457. Gdyby nie były takie, jakie są, dysortograficzne, nieporadne, maniakalnie powtarzane byłyby tylko tekstami na opowi. A tak są czymś więcej. Dużo więcej. Chyba jedyne, które naprawdę nie tyle mocno wystają poza margines portalu, co ledwo marginesem o portal ten czy inny zahaczają. Dzięki Ci Wrotycz śliczne. Niekończący się Uroburos (Uroboros) piękny subtelnością. Pozdrawiam
Aaa... znalazłeś, cóż, nie ja autorem tego wątku, ale co tam ort na bogatym tle.
Co do pani K.ileśtam... wiele wniosków Nie będę ujawniać, roboty A. psuć.
Pozdrawiam :)
Mama i tata to słowa kojarzące się z nowym życiem. Bohater opowiastki, będąc dzieckiem, jako pierwsze wypowiedział słowo "buty".
A więc buty to nowe życie. Narodziny. Mama - jeden but, tato - drugi. I w środku to zaopiekowane życie (noga, haha).
Lecz czasem nie potrzebujemy życia. Potrzebujemy snu. A we śnie chodzimy boso. Jak ci, którzy odchodzą z tego świata. Jak ci, co go nie potrzebują. Potrzebują tylko na chwilę, żeby wyjść po szafki na te niepotrzebne, dręczące swoim obrazem, buty.
Zamknąć je!
Bohater opowieści odciął pępowinę. Uwolnił się od butów, i zyskał dobry, prawdziwy sen. A w tym śnie - telefon! Teraz już naprawdę będzie mu dobrze. Kobieta chodząca w butach i jej głos (z oddali) "nie zachwieje w nim nic", bo powrócił na "utraconą kiedyś ziemię" i poczuł "grunt pod nogami".
Wybrał "świat bez butów" i... "udało mu się". Czy przegrał?
Przejmująca opowieść, być może o nienasyceniu, a być może o niemożności nasycenia się życiem i miłością.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania