Rupert

Rupert był człowiekiem, który miał wszystko: bogatych rodziców, piękny wygląd, wysokie stanowisko w firmie i niezliczone podziwiające go kobiety. Nie było niczego, czego by nie mógł sobie kupić lub zdobyć. Dlatego też zawsze podróżował pierwszą klasą pociągami, bo uważał, że tylko tak przystoi osobie jego rangi i statusu. Nie znosił siedzieć w tłumie, słuchać hałasu i wdychać nieprzyjemnych zapachów. Wolał cieszyć się komfortem, ciszą i luksusem swojego przedziału, gdzie mógł odpoczywać, czytać gazety lub rozmawiać przez telefon.

 

Jednak pewnego dnia jego życie zmieniło się na zawsze. Był to dzień, w którym miał jechać na ważne spotkanie biznesowe do Warszawy. Jak zwykle kupił bilet pierwszej klasy i udał się na dworzec. Tam jednak spotkał niespodziankę. Okazało się, że jego pociąg został odwołany z powodu awarii torów. Jedynym sposobem, żeby dotrzeć na czas do stolicy, było skorzystanie z innego pociągu, który jechał tą samą trasą. Niestety, nie było już wolnych miejsc w pierwszej klasie. Rupert musiał zadowolić się biletami drugiej klasy.

 

Rupert był oburzony i rozgniewany. Nie mógł uwierzyć, że musi jechać w takich warunkach. Wszedł do wagonu i szukał swojego miejsca. Przeszedł przez kilka przedziałów, w których panował ścisk, gwar i nieporządek. Ludzie siedzieli na walizkach, leżeli na podłodze lub wisiali na poręczach. Niektórzy jedli kanapki, inni pili piwo lub palili papierosy. Rupert czuł się jak w piekle.

 

W końcu dotarł do swojego miejsca. Było to okno przy przejściu. Obok niego siedział starszy pan w podartym garniturze i z siwymi włosami. Miał na sobie okulary i trzymał w ręku książkę. Rupert spojrzał na niego z pogardą i usiadł na swoim siedzeniu. Nie zamierzał rozmawiać z tym dziadem.

 

Pociąg ruszył i rozpoczęła się podróż. Rupert próbował ignorować otoczenie i skupić się na swoim laptopie. Otworzył plik z prezentacją, którą miał przedstawić na spotkaniu. Była to propozycja współpracy między jego firmą a inną dużą korporacją. Rupert liczył na duży zysk i awans.

 

Jednak nie mógł się skoncentrować. Wokół niego panowała wrzawa i chaos. Ludzie rozmawiali głośno, śmiali się, krzyczeli lub kłócili się. Dzieci biegały po korytarzu, płakały lub darły się. Zapach jedzenia, alkoholu i dymu drażnił jego nos. Rupert czuł się coraz bardziej sfrustrowany i zdenerwowany.

 

Spojrzał na starszego pana obok siebie. Ten nadal czytał swoją książkę spokojnie i uśmiechnięty. Wyglądało na to, że nic go nie ruszało.

 

- Jak pan może tak siedzieć? - spytał Rupert z irytacją.

 

- Jak to jak? - odpowiedział starszy pan podnosząc wzrok.

 

- Jak pan może być taki spokojny w tym piekle? - powtórzył Rupert.

 

- A co panu przeszkadza? - zapytał starszy pan.

 

- Co mi przeszkadza? Wszystko! Ten hałas, ten brud, ten tłok, ten smród! To jest nie do wytrzymania! - wykrzyknął Rupert.

 

- A mnie nic nie przeszkadza - stwierdził starszy pan.

 

- Jak to nic? Przecież to jest koszmar! - nie mógł uwierzyć Rupert.

 

- Nie, to jest życie - powiedział starszy pan.

 

- Życie? To jest życie? To jest piekło! - krzyknął Rupert.

 

- Nie, to jest życie - powtórzył starszy pan. - Życie jest różnorodne, pełne kolorów, dźwięków, zapachów i emocji. Życie jest piękne, ciekawe i fascynujące. Życie jest cudowne.

 

- Pan chyba żartuje - stwierdził Rupert.

 

- Nie, mówię poważnie - zapewnił starszy pan. - Pan widzi tylko to, co pan chce widzieć. Pan widzi tylko negatywy, problemy i niedogodności. Pan nie dostrzega tego, co jest dobre, wartościowe i pozytywne. Pan nie cieszy się z tego, co ma. Pan nie docenia tego, co daje mu życie.

 

- A co mi daje życie? - spytał Rupert z sarkazmem.

 

- Wiele rzeczy - odpowiedział starszy pan. - Na przykład możliwość podróżowania. Nie każdy ma taką szansę. Nie każdy może poznawać nowe miejsca, ludzi i kultury. Nie każdy może się uczyć i rozwijać. Nie każdy może realizować swoje cele i marzenia.

 

- Ja nie podróżuję dla przyjemności. Ja podróżuję dla pracy - powiedział Rupert.

 

- A czy praca nie jest przyjemnością? - zapytał starszy pan.

 

- Nie, praca jest obowiązkiem - odpowiedział Rupert.

 

- A czy obowiązek nie jest satysfakcją? - zapytał starszy pan.

 

- Nie, obowiązek jest stresem - odpowiedział Rupert.

 

- A czy stres nie jest motywacją? - zapytał starszy pan.

 

- Nie, stres jest chorobą - odpowiedział Rupert.

 

- A czy choroba nie jest lekcją? - zapytał starszy pan.

 

- Nie, choroba jest cierpieniem - odpowiedział Rupert.

 

- A czy cierpienie nie jest doświadczeniem? - zapytał starszy pan.

 

- Nie, cierpienie jest bezsensem - odpowiedział Rupert.

 

- A czy bezsens nie jest wyzwaniem? - zapytał starszy pan.

 

Rupert nie wiedział co odpowiedzieć. Zamilkł i spojrzał na swojego sąsiada. Ten uśmiechnął się do niego i wrócił do swojej książki. Na okładce widniał tytuł: "Jak być szczęśliwym w każdej sytuacji".

 

Rupert poczuł się głupio i zawstydzony. Zdał sobie sprawę, że ten starszy pan ma rację. Że on sam jest nieszczęśliwy i niewdzięczny. Że on sam sobie psuje życie i marnuje czas. Że on sam potrzebuje zmiany i nauki.

 

Rupert postanowił zmienić swoje nastawienie i spojrzenie na świat. Postanowił być bardziej otwarty, ciekawy i pozytywny. Postanowił cieszyć się z tego, co ma i doceniać to, co daje mu życie. Postanowił być szczęśliwy w każdej sytuacji.

 

Zaczął od tego, że zamknął swój laptop i schował go do torby. Potem poprosił starszego pana o pożyczenie jego książki. Starszy pan zgodził się i podał mu ją z uśmiechem. Rupert podziękował mu i zaczął czytać.

 

Pociąg jechał dalej, przemierzając krajobrazy i miasta. Rupert czytał książkę z zaciekawieniem i zainteresowaniem. Odkrywał w niej wiele cennych rad i wskazówek, jak poprawić swoje życie i być szczęśliwym. Zauważył, że wiele z nich dotyczyło jego własnej sytuacji i problemów. Postanowił je wypróbować i zastosować.

 

Zaczął od tego, że spróbował nawiązać kontakt z ludźmi wokół siebie. Zwrócił się do starszego pana i zapytał go o jego imię, zajęcie i hobby. Dowiedział się, że nazywa się Jan, jest emerytowanym nauczycielem historii i pasjonuje się podróżami. Opowiedział mu o swoich przygodach i doświadczeniach z różnych krajów i kontynentów. Rupert był pod wrażeniem i zazdrościł mu tak bogatego życia.

 

Potem Rupert zwrócił się do innych pasażerów w przedziale. Poznał młodą parę, która jechała na wakacje nad morze. Poznał studentkę medycyny, która jechała na staż do szpitala. Poznał sprzedawcę samochodów, który jechał na targi do Krakowa. Poznał matkę z dwójką dzieci, która jechała do rodziny na urodziny. Rupert rozmawiał z nimi o różnych tematach i sprawach. Dowiedział się o ich marzeniach, planach i obawach. Zrozumiał, że każdy z nich ma swoją historię i wartość. Zauważył, że mają wiele wspólnego i różnią się tylko szczegółami.

 

Rupert poczuł się lepiej i lżej. Odkrył, że rozmowa z ludźmi jest przyjemna i ciekawa. Odkrył, że ludzie są mili i życzliwi. Odkrył, że ludzie są źródłem wiedzy i inspiracji.

 

Zaczął też dostrzegać piękno świata zewnętrznego. Spojrzał przez okno i podziwiał widoki za oknem. Zobaczył pola, lasy, góry i rzeki. Zobaczył słońce, chmury, deszcz i tęczę. Zobaczył zwierzęta, ptaki, kwiaty i owady. Zobaczył ludzi, domy, kościoły i fabryki. Zobaczył życie.

 

Rupert poczuł się zachwycony i podziwiający. Odkrył, że świat jest piękny i różnorodny. Odkrył, że świat jest pełen kolorów, dźwięków, zapachów i emocji. Odkrył, że świat jest cudowny.

 

Rupert poczuł się szczęśliwy.

 

Gdy pociąg dotarł do Warszawy, Rupert wysiadł z uśmiechem na twarzy. Podziękował starszemu panu za książkę i pożegnał się z nim serdecznie. Potem pożegnał się z innymi pasażerami i życzył im wszystkiego najlepszego. Wziął swoją torbę i ruszył do wyjścia.

 

Na peronie czekała na niego taksówka, którą zamówił wcześniej przez telefon. Rupert wsiadł do niej i podał kierowcy adres hotelu, w którym miał nocować. Potem wyjął swój laptop i sprawdził swoją prezentację.

 

Była to ta sama prezentacja, którą przygotował przed podróżą. Była to propozycja współpracy między jego firmą a inną dużą korporacją. Była to prezentacja pełna liczb, wykresów, tabel i słów kluczowych.

 

Rupert spojrzał na nią inaczej niż wcześniej. Zobaczył, że jest nudna, sucha i bezduszna. Zobaczył, że nie ma w niej nic, co by go interesowało lub pasjonowało. Zobaczył, że nie ma w niej nic, co by pokazywało jego prawdziwe ja.

 

Rupert postanowił zmienić swoją prezentację. Postanowił dodać do niej coś, co by ją ożywiło i uatrakcyjniło. Postanowił dodać do niej coś, co by pokazało jego nowe spojrzenie na życie.

 

Zaczął od tego, że usunął wszystkie zbędne i nieistotne informacje. Potem zmienił kolory, czcionki i grafiki na bardziej przyjazne i estetyczne. Potem dodał kilka zdjęć, cytatów i anegdot związanych z podróżami i ludźmi, których poznał w pociągu. Potem napisał kilka słów o tym, jak ważna jest dla niego współpraca, zaufanie i szacunek. Potem zakończył swoją prezentację pytaniem: "Czy chcesz być moim partnerem w tej podróży?"

 

Rupert zapisał swoją prezentację i zamknął swój laptop. Był zadowolony i dumny ze swojej pracy. Był pewny, że jego prezentacja będzie sukcesem i przekona do siebie potencjalnych partnerów. Był pewny, że jego prezentacja będzie odzwierciedleniem jego nowej postawy i osobowości.

 

Był pewny, że jego prezentacja będzie szczęśliwa.

 

Taksówka dotarła do hotelu. Rupert zapłacił kierowcy i wysiadł z torbą i laptopem.

 

Wszedł do hotelu i udał się do recepcji. Zameldował się i poprosił o klucz do swojego pokoju. Potem poszedł do windy i wsiadł do niej. Nacisnął przycisk z numerem swojego piętra i poczekał, aż drzwi się zamkną.

 

W tym momencie usłyszał głos za sobą:

 

- Przepraszam, czy mogę się z panem zabrać?

 

Rupert odwrócił się i zobaczył kobietę, która stała w drzwiach windy. Była to piękna kobieta o długich blond włosach, niebieskich oczach i zgrabnej sylwetce. Miała na sobie elegancki garnitur, torebkę i walizkę. Wyglądała na bizneswoman.

 

Rupert poczuł się zaskoczony i zaintrygowany. Uśmiechnął się do niej i odpowiedział:

 

- Oczywiście, proszę bardzo.

 

Kobieta podziękowała mu i weszła do windy. Drzwi się zamknęły i winda ruszyła.

 

- Jak się pan nazywa? - zapytała kobieta.

 

- Rupert - odpowiedział Rupert.

 

- A ja Anna - przedstawiła się kobieta.

 

- Miło mi panią poznać - powiedział Rupert.

 

- Podobnie ja - powiedziała Anna.

 

- Skąd pani przyjechała? - zapytał Rupert.

 

- Z Berlina - odpowiedziała Anna.

 

- A co panią tu sprowadza? - zapytał Rupert.

 

- Mam jutro ważne spotkanie biznesowe - odpowiedziała Anna.

 

- A ja też - powiedział Rupert.

 

- Naprawdę? Z kim? - zapytała Anna.

 

- Z firmą XYZ - odpowiedział Rupert.

 

- To niesamowite! Ja też! - wykrzyknęła Anna.

 

- Serio? To znaczy, że jesteśmy konkurentami? - zdziwił się Rupert.

 

- Nie, to znaczy, że jesteśmy partnerami! - wyjaśniła Anna. - Ja reprezentuję firmę ABC, która chce nawiązać współpracę z firmą XYZ. A pan?

 

- Ja reprezentuję firmę XYZ! - odpowiedział Rupert.

 

- To fantastyczne! To znaczy, że jutro będziemy rozmawiać ze sobą! - ucieszyła się Anna.

 

- Tak, dokładnie! To znaczy, że już teraz możemy się lepiej poznać! - zaproponował Rupert.

 

- Tak, zgadzam się! To znaczy, że los nam sprzyja! - zaakceptowała Anna.

 

Rupert i Anna spojrzeli na siebie z uśmiechem i iskrą w oczach. Poczuli, że między nimi jest chemia i sympatia. Poczuli, że między nimi jest coś więcej niż tylko biznes.

 

Winda dotarła do piętra, na którym mieli swoje pokoje. Drzwi się otworzyły i wyszli z niej. Okazało się, że ich pokoje były obok siebie. Rupert i Anna spojrzeli na swoje klucze i potem na siebie. Zaśmiali się razem.

 

- To chyba znak - powiedział Rupert.

 

- Tak, to chyba znak - powtórzyła Anna.

 

Rupert i Anna poszli do swoich pokoi. Wymienili się numerami telefonów i umówili się na kolację. Potem zamknęli za sobą drzwi.

 

Rupert położył swoją torbę i laptop na łóżku. Otworzył swój laptop i sprawdził swoją prezentację. Była to ta sama prezentacja, którą zmienił w taksówce. Była to prezentacja pełna życia, humoru i pasji. Była to prezentacja pełna zdjęć, cytatów i anegdot związanych z podróżami i ludźmi, których poznał w pociągu. Była to prezentacja pełna pytań i propozycji o współpracy, zaufaniu i szacunku. Była to prezentacja pełna szczęścia.

 

Rupert spojrzał na nią z dumą i zadowoleniem. Był pewny, że jego prezentacja będzie sukcesem i przekona do siebie Annę. Był pewny, że jego prezentacja będzie odzwierciedleniem jego nowej postawy i osobowości.

 

Był pewny, że jego prezentacja będzie miłością.

 

Rupert zamknął swój laptop i położył go na stoliku. Potem wziął swoją książkę, którą pożyczył od starszego pana w pociągu. Była to książka o tym, jak być szczęśliwym w każdej sytuacji. Była to książka pełna mądrości i inspiracji. Była to książka pełna życia.

 

Rupert otworzył ją na ostatniej stronie i przeczytał ostatnie zdanie:

 

"Życie jest podróżą, a nie celem. Ciesz się z niej i doceniaj każdą chwilę. Nie bój się ryzyka i zmiany. Otwórz się na ludzi i świat. Szukaj szczęścia w sobie i w innych. Bądź sobą i kochaj siebie. Bądź szczęśliwy w każdej sytuacji."

 

Rupert poczuł się wzruszony i poruszony. Zdał sobie sprawę, że ta książka zmieniła jego życie. Zdał sobie sprawę, że ta książka nauczyła go, jak żyć i jak kochać.

 

Zdał sobie sprawę, że ta książka była prawdą.

 

Rupert zamknął książkę i położył ją na stoliku. Potem wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Umył się, ogolił się i ubrał się na kolację. Potem wyszedł z pokoju i zapukał do drzwi Anny.

 

Anna otworzyła mu drzwi i uśmiechnęła się do niego. Była piękna i promienna. Miała na sobie czerwoną sukienkę, która podkreślała jej figurę. Miała na sobie biżuterię, która błyszczała w świetle. Miała na sobie perfumy, które pachniały słodko.

 

- Witaj - powiedziała Anna.

 

- Witaj - odpowiedział Rupert.

 

- Jesteś gotowy? - zapytała Anna.

 

- Tak, jestem gotowy - odpowiedział Rupert.

 

- To chodźmy - zaproponował!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania