RYSUNEK

Najpierw narysowała tatę,

brązową i szarą kredką.

Mama stała obok, pastelowa i falista,

z różowym uśmiechem.

Brata wycierała gumką dwa razy,

ale i tak nic w nim do siebie nie pasowało,

nawet złamała kredkę.

Najlepiej udał się pies:

leżał u stóp mamy jak żywy

i dał się nawet pogłaskać.

Aż się lekko uśmiechnęła.

 

Potem narysowała siebie.

Z puszystymi włosami i skórą jak brzoskwinia,

bo przecież taka jest,

chociaż to wymaga czterech kredek.

Miała na sobie nową sukienkę,

tę czerwoną z niebieskim,

i zielone buciki, te najlepsze.

Dorysowała jeszcze szafę, krzesełko

i otwarte okno, bo więcej nie trzeba.

Schowała kredki.

 

Wzięła nożyczki i bardzo starannie

wycięła dziewczynkę z obrazka.

Dziurka była jakaś mała

i zupełnie do niej niepodobna.

Powiesiła rysunek z dziurką na ścianie,

równo i prosto, i długo mu się przyglądała.

W otwarte okno wpadało

ciepłe powietrze i odgłosy podwórka.

Pomyślała, że na rysunku nie ma kota –

zawsze o czymś zapomni...

 

Otworzyła szafę i wyjęła sukienkę,

tę czerwoną z niebieskim.

Potem włożyła zielone buciki, te najlepsze,

i stanęła przed lustrem.

Wygładziła sukienkę i długo poprawiała włosy.

Wszystko było w porządku - to dobre lustro.

Przysunęła krzesełko do otwartego okna.

Buciki cicho zaskrzypiały, gdy się wspinała.

 

Ptaki miały dzióbki jak małe kredki

i spoglądały zdziwione,

no ale one zawsze tak patrzą.

Podwórko stało się małe jak rysunek

i szybko zniknęło pośród dachów.

Potem były sklepy, kościół, szkoła

i ten mały park, gdzie chodziła z psem,

a później już miejsca, których nigdy nie znała.

A jeszcze dalej, nisko w dole,

zaczynała się nieskończona łąka,

czerwona od maków, niebieska od chabrów

i zielona jak łąka,

zielona jak zielona kredka

i jak nowe zielone buciki.

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania