Rytuał z ziem Środka
Chrobot wioseł o kry znaczy rytm
Popielna szadź zdobi lica wojów
Żagiel snekkara skostniały niby jedna ze śnieżnych pryzm
Mgła odpuszcza szturm, rozwikłuje masy trupich zawojów
Jesionowy Fafnir widzi ślepymi oczami ląd
Dziób łodzi wpija się w oblodzony brzeg
Srożą się tutejsi jotnar, martwych drzew grąd
Z burt lecą płaty bieli, skrzą się jak ten żabi skrzek
Pierwszy opuszcza krypę szaman
Druid, czarownik, dusz czaban
Ciałem onego łba żmii, huskarlowie
Najlepszych mężów Midgardu pogłowie
Skały szepczą, deptany śnieg syczy:
"Po cóż to one zwierzory zaszły do naszej dziczy?"
Niosą echa chichotów Ratatosk korzenie:
"Rydwanu Sola już nie ujrzą, matki ich ubrały się żałobnie!"
Z pozoru ogłuchli, prą w gęstwinę
Szaman niemi dowodzi, bębnem tworzy gromy
I tak czują zmącenia sanktum winę
Wnet ujrzeli, świętej polany przeklęte trony
Sznur wżynający się w ciało
Pląs szaleńca w wilczej skórze
Grzmot bębna, galop sinych od mrozu stóp, zaśpiew niby Thora burze
Ogień wmuszanych grzybów, ból wycinanych run, zmysłom wciąż mało
Puszczają sploty, wielkich bestii głośny upadek
Kłapiące paszcze, stawy łączące się w huku
Strzyżą uszami, toczą ślinę, powstają w ryku
Ani As, nawet Wan, nie chcieli patrzeć tego dnia na Środek
Krążą wokół szamana, ćwiartują go na strzępy
Żadnymi ostrzami lecz niedźwiedzimi pazurami
Berserkowie...
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania