Rzecz o tolerancji
Idzie człowiek ubrany od stóp do głów. Wyróżnia się z tłumu swoim ubraniem i wszyscy się na niego gapią, jakby kosmitę zobaczyli.
– On nie jest z naszej bandy! – wydarła się baba wyglądająca jak napompowana do rozmiarów hipopotama dynia.
– Zniszczyć go! – krzyknął facet chudszy od źdźbła trawy. – Pogrzebać go żywcem!
Stare porzekadło głosi, że jak wejdziesz między wrony, to musisz krakać, tak jak one. Nasz bohater nie krakał i go zlinczowali za to, a potem zasypali go piaskiem niczym grabarze trumnę. A w sumie to mógł nie wchodzić na plażę nudystów, i to jeszcze w zimowych ciuchach. Tamtejsi plażowicze nie docenili oryginalności przybysza.
Komentarze (19)
Tekst sam w sobie jest fajny.
Pozdr
Dydaktyczne do bólu, ale z punktu widzenia osoby nietolerującej tychże mniejszości.
?????, pozdrawiam :-)
Było futro z norek porównane do mopa, teraz mamy "zimowe ciuchy" zakopane w piachu.
I dobrze. Ludzie chorują, bo się przegrzewają. Niech bohaterowie miniatur będą sobie zdrowsi. A nawet - całkiem zdrowi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania