Rzeka

Szyby nie widzą przystanku,

znowu gdzieś tam, a nie tutaj,

obce nosisz nie w tym momencie

sztywne blokady w ciasnych butach.

 

Tam w głowie rzucane w dal szczęście,

biegnąc przed siebie wrzuciłeś na dach,

wietrzny lęk liśćmi przeszywa wnętrze,

spokój na strychu, w pokoju siadł strach,

oczy ubrane w niepokój, ciało się trzęsie,

znów w środku, nie na zewnątrz,

pusta czaszka, a pełna przestrzeń.

 

Ulotne chwile niepotrzebnie zabite,

czarne prostokąty patrzą się na twarze,

ciszą nieotwartych ust odbijają tamże

pogryzione przez maski wytarte pejzaże.

 

Narzekająca gęsta rzeka

zalewa barwy cementem,

bladobicie w gradzie ludzi

chowa wszystkich w cmentarz smętem.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 20.07.2020
    Ten mnie mi najbardziej podszedł jako całość, z tych co czytałem, ale nie potrafię rzec słowami↔dlaczego:)
    Pozdrawiam:)→5
  • Julius M. Woods 20.07.2020
    Dziękuję za odwiedziny i za piątaka :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania