Rzeka
Szyby nie widzą przystanku,
znowu gdzieś tam, a nie tutaj,
obce nosisz nie w tym momencie
sztywne blokady w ciasnych butach.
Tam w głowie rzucane w dal szczęście,
biegnąc przed siebie wrzuciłeś na dach,
wietrzny lęk liśćmi przeszywa wnętrze,
spokój na strychu, w pokoju siadł strach,
oczy ubrane w niepokój, ciało się trzęsie,
znów w środku, nie na zewnątrz,
pusta czaszka, a pełna przestrzeń.
Ulotne chwile niepotrzebnie zabite,
czarne prostokąty patrzą się na twarze,
ciszą nieotwartych ust odbijają tamże
pogryzione przez maski wytarte pejzaże.
Narzekająca gęsta rzeka
zalewa barwy cementem,
bladobicie w gradzie ludzi
chowa wszystkich w cmentarz smętem.
Komentarze (2)
Pozdrawiam:)→5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania