Sąd
***
- Czemu jest winna?
- Swojej niewinności.
- Jakże to możliwe w dzisiejszych czasach?
- Ano nie wiem, ale zawiniła.
- Czym konkretnie?
- Kochała i niczego w zamian nie oczekiwała.
- Skandal! Jak tak można?! Żadnych bogactw i prezentów?
- Ni jednego, ni drugiego. Jedynie wzajemności.
- Doprawdy szalona! Czego jeszcze się dopuściła ta nikczemna?
- Pomagała bez interesu.
- Serce mnie ścisnęło. Czy ta gęś nie liczyła na korzyści? Mówże prędko!
- Chciała tylko dobra innych. Swoje pozostawiła w cieniu.
- Ach, okrutna. Jak tak mogła...
- Każdego dnia innych uśmiechem raczyła. Zawsze uprzejma i roześmiana.
- Zero zgryzoty? Żadnej docinki? Znajdziesz w niej choć odrobinę zawiści?
- Ani krzty, mój Panie.
- Boję się usłyszeć kolejnych zarzutów...
- Hańbiła się empatią, asertywnością, obowiązkowością, szczerością...
- Dosyć! Nie chcę więcej wiedzieć! Skończ już mówić. Pora wydać wyrok.
- Na co ją skazujesz?
- Samotność, takie są zasady.
***
Komentarze (11)
W każdym razie, ciekawie, piątka!
Matka Teresa przyszła mi na myśl, po przeczytanie tekstu, jako przykład, że dobro też bywa doceniane, nagłaśniane, a nawet w ten sposób nagradzane, choć zapewne nie dla pochwał czyniła dobro.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania