Sąd Ostateczny

– Twój czas właśnie nadszedł... – Usłyszałem wołanie,przebijające się przez gęsty płaszcz eterycznej otchłani – Niechaj stanie się światłość! – dodał głos, a następnie rozległo się ostre niczym brzytwa klaśnięcie, które przebiło ciemność.

Mym oczom ukazał się starzec o potężnym zaroście i ciele pokrytym bliznami, z których emanowała pożoga wraz z cierpieniem. Posiadał znajomą twarz, taką, co każdy z nas zapewne raz widział w reklamach telewizyjnych, czy w artykułach z gazet, choć była bardzo znajoma, to miała w sobie dozę tajemniczości.

– Czy ja...umarłem? – spytałem, gładząc się po dłoniach – Nawet nie zauważyłem – dodałem.

– W rzeczy samej, umarłeś – odparł starzec – Wiodłeś krótkie życie, a teraz ja, Bóg, muszę cię osądzić. Spójrz w dół.

Wykonałem polecenie i ku własnemu zaskoczeniu stałem na jednej z dwóch tarcz wagi szalkowej, z tym, że byłem nieproporcjonalnie małego wzrostu.

– A teraz posłuchaj – poderwał się Bóg – Na jednej z tarcz znajdujesz się ty, a na tej drugiej pojawią się twoje grzechy i dokonamy pewnego pomiaru...

– Pomiaru?

– Tak – potwierdził – Jeśli twoja waga będzie większa niż waga grzechów to udasz się do nieba, w przeciwnym razie... – urwał, unosząc do góry ogromne lustro, w którym widziałem płomienie, krzyki i wołania o pomoc. Zrozumiałem od razu. – Zaczynajmy!

Stałem nieruchomo na tarczy, a wtedy niemalże podskoczyłem. Druga szala powoli zaczęła opadać do dołu i wahać się pod niewidocznym ciężarem. Spojrzawszy na dół, zauważyłem ubranego na czarno człowieka z napisem "PYCHA" na koszulce, wkrótce pojawili się kolejni reprezentanci moich grzechów. Po grzechach głównych, pojawiły się łamania przykazań, a na sam koniec te lekkie. Dobrze wiedziałem, że na mym sądzie wszystko zostało przesądzone, bowiem w jednej chwili spadłem w spowitą czerwienią otchłań, gdzie krzyki i lamenty były równie głośne, co strzały z armaty.

Wtedy się obudziłem, cały w zimnym pocie. Pobiegłem do kuchni, otworzyłem okno oraz lodówkę.

– Muszę przybrać na wadzę! – krzyknąłem.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Bajkopisarz 14.09.2020
    Błędną ocenę sytuacji można zrzucić jedynie na szok związany z gwałtownym przebudzeniem. A przecież nawet we śnie była wskazówka. Jeśli coś jest PYCHA to pewnie, ze chętnie by się to jadło, w duzych ilościach i przybieranie na wadze będzie bardzo proste. Jednakże jednocześnie z jedzeniem tych PYCHA smakołyków wzrastać będzie ciężar grzechu o długiej nazwie "nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu", co skutecznie zniweluje nadwagowe osiągnięcia.
    No, chyba że bohater ma skądś informację, niepodaną w tym tekście, że bramy piekielne są stałej szerokości, i jak się zrobi szerszy od słonia, to do piekła nijak nie wejdzie.
  • DEMONul1234 14.09.2020
    Bohater błędnie zinterpretował cały ten pomiar wagi, myślał, że jedzenie pomoże mu w pokonaniu wagi grzechów.
  • Pan Buczybór 15.09.2020
    Puenta całkiem niezła. Ogólnie takie umiarkowanie zabawne, ale w miarę solidne.
  • DEMONul1234 15.09.2020
    Dziękować ^^
  • Dekaos Dondi 15.09.2020
    DEMONul1234→Lubię takie pomysły. No faktycznie. Gościu poszedł na łatwiznę. Nie pomyślał, poza ''ramkę''
    Dzięki Tobie napisałem wierszyk→dlaczego nikt mnie nie lubi / biję się w ciemię / przecież jestem / pysznym jedzeniem.
    Pozdrawiam:)↔5
  • DEMONul1234 15.09.2020
    Dekaos Dondi→Dziękuję za twoją →Bohater wziął wszystko dosłownie→Pozdrawiam ^^
  • DEMONul1234 15.09.2020
    Dziękuję za twoją ocenę*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania