sad robaczywych papierówek

widziałam wszystko

poprzez spękaną korę dotykałam

umarłych drzew

reumatyczne pędy plątały

moje dłonie

poznałam oblicza przyjaźni

które były jak razy bolesne i szorstkie

poznałam życie już skończone jeszcze zanim los

je wypełnił bruzdami

zasmakowałam poskromienia

wierząc że jest błogostanem

 

widziałam już wszystko

dom i mury dźwigające sklepienie

niekończący się labirynt mroku

słyszałam wodę i piłam jej szepty

inne źródlane zakażałam melancholią

 

jak ptak kołowałam w ciemnościach

w poszukiwaniu jasności za iskry błyskiem

dzisiaj nie zostało mnie za wiele

ale wciąż jestem swoja

 

widzieć jeszcze więcej byłoby grzechem

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • piliery 10.07.2021
    Naprawdę dzisiaj jest dobry dzień dla poezji na opowi. Piękny wiersz. Przypomniałaś mi smak i zapach papierówek z dziadkowego sadu ( paradoksalnie najlepsze to te robaczywe) i gorycz ich nieistnienia. Nie ma ich ale wciąż są.
  • Pasja 14.07.2021
    Naprawdę jest mi miło. Czasem tak z niczego powstaje myśl, która nasuwa wspomnienia. Sad dziadka już nie istnieje. Wylano na niego z olbrzymiej gruszki beton. Jednak zapach pozostał.

    Dziękuję i pozdrawiam
  • Tjeri 10.07.2021
    Przepiękny tytuł. Treść niegorsza.
    Czytając, mignęło mi parę miejsc do kosmetycznej poprawki, ale nawet nie warto o nich wspominać. Takie "natchnione" teksty muszą być wiarygodne i Twój taki jest.
  • Trzy Cztery 10.07.2021
    Za Tjeri. A ten wers najczarowniejszy: "słyszałam wodę i piłam jej szepty".
  • Pasja 14.07.2021
    Bardzo dziękuję za takie sfery odczucia. Tytuł prosto ze sadu mojego dziadka.

    Pozdrawiam serdecznie
  • Pasja 14.07.2021
    Trzy Cztery naprawdę słyszałam:)

    Dziękuję i pozdrawiam
  • Trzy Cztery 14.07.2021
    Jesteś szczęściarą:)
  • Pasja 14.07.2021
    Trzy Cztery czasem jestem :))
  • Bożena Joanna 10.07.2021
    Tytuł przypomniał mi nieistniejące już drzewa owocowe z ogrodów moich babci, nie zapomniałam smaku koszteli i szarlotek z antonówek. W tamtych czasach byłam jak ta osoba z wiersza "w poszukiwaniu jasności za iskry błyskiem". Warto wspomnieć ten szczęśliwy czas, który nie wróci.

    Przepiękny wiersz! Pozdrowienia!
  • Pasja 14.07.2021
    Witaj Bożenko!
    Warto wykrzyczeć takie wspomnienia. Nie wrócą realnie, ale wnętrzem ciągle oddychają.

    Pozdrawiam
  • maciekzolnowski 11.07.2021
    Faktycznie: mamy dziś wyjątkowy Dzień Poezji na opowi.pl. Trzeba to uczcić! Kto za? :)
  • Pasja 14.07.2021
    Dziękuję za zatrzymanie się u mnie. Pozdrawiam
  • Narrator 11.07.2021
    Sad to rajski ogród.
    Papierówka — owoc zakazany.
    A robak? Chyba pomiot węża, korzeń wszelkiego zła.

    Gdyby mnie się udało napisać coś równie wspaniałego, od razu zagrałbym w lotto, bo szczęście i natchnienie chadzają razem.
  • Pasja 14.07.2021
    Dziękuję za zasianie zagrania w lotto. Ciekawa konstrukcja rozszyfrowania wiersza.

    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 11.07.2021
    Pasjo↔Można się nie lada zamyślić, czytając ten wiersz:)
    Chociaż sam tytuł jest raczej pozytywny, gdyż robaki chyba nie jedzą, czegoś, co może im zaszkodzić.
    Takie jabłka mają w sobie, więcej prawdziwego jabłka, bez ''trującego miąższu'':)
    Co do ostatniego wersu↔oraz niemożliwością raczej:)↔Pozdrawiam:)↔%
  • Pasja 14.07.2021
    Dziękuję za zamyślenie się nad prawdziwym jabłkiem. Pozdrawiam
  • MarBe 11.07.2021
    Dziś z drzewa zerwałem jedną robaczywą papierówkę, nie dla zjedzenia, lecz dla jej zapachu.
    Pozdrawiam
  • Pasja 14.07.2021
    Witaj!
    Dla zapachu można zerwać. Pozdrawiam i dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania