Sady, Ogrody, Plaża i Inne Przygody Międzywymiarowego Śniciela

Opowiadanie

 

gatunek: sny/fantastyka/czas wolny/podróże/surrealizm/fantasy

 

"Sady, Ogrody, Plaża i Inne Przygody Międzywymiarowego Śniciela"

 

Kraina Domów i Ogrodów. Inna, Lepsza, Daleka Planeta. Środek słonecznego dnia. Rok 2015.

 

Dwudziestosiedmioletni Międzywymiarowy Śniciel, który miał ciemnobrązowe oraz kilkucentymetrowe włosy, spacerował po łagodnym wzgórzu, znajdującym się na przedmieściach średniej wielkości miasta i porośniętym sadami oraz ogrodami. Gdzieniegdzie stał nieduży, drewniany i bardzo kolorowy dom mieszkalny. W pewnym momencie, mężczyzna spotkał swoją koleżankę, rówieśniczkę o jasnych włosach, sięgających jej do pępka. Zamienili kilkadziesiąt zdań, bujając się na ogrodowej ławce-huśtawce. Dookoła nich, z kwiatka na kwiatek przeskakiwały motyle, ćmy oraz chrząszcze, czyniąc to łatwo, przyjemnie, lekko i delikatnie. W pobliskim stawie, wokół którego pełzały ślimaki, siedziały oraz rechotały zielone żaby. Dwoje ludzi wstało i pożegnało się. Koleżanka weszła do domu, nad którym fruwały oraz ćwierkały jaskółki i skowronki.

 

Leniwie nadciągnęło popołudnie.

 

Śniciel zszedł ze wzgórza na rozległą i płaską nizinę, również obsadzoną sadami oraz ogrodami i usianą drewnianymi domami w stylu wiejskim oraz nadmorskim, takimi samymi jak te, pośród których spacerował on wcześniej. Pod jednym z budynków, mężczyzna spotkał swojego kolegę, także rówieśnika, siedzącego na ławce przy stole piknikowym i posiadającego ciemnobrązowe, sięgające do ramion włosy. Obaj przywitali się, a wtedy ten, który był w podróży, usiadł na jednej z czterech ławek, i następnie rozpoczęła się kilkunastominutowa rozmowa o sensie istnienia oraz naturze wszechrzeczy. Uśmiechnięte chmury kręciły się wokół własnej osi, a roześmiane słońce tańczyło. Po skończonej wymianie ciekawych, interesujących i zastanawiających zdań, obaj mężczyźni wstali oraz pożegnali się, po czym ten, który był gościem, ruszył w dalszą drogę.

 

Idąc przez las, Międzywymiarowy Śniciel natknął się na barwne kule światła, które ganiały się na przemian między sobą pośród drzew i śpiewały. Na ich widok, zdezorientowany człowiek uciekł za stojący nieopodal wielki głaz oraz ukrył się za nim, ale wtedy nagle uniósł się wysoko ponad drzewa i pofrunął daleko za horyzont, być może ku nieodkrytym lądom i tajemniczym zaklętym czasom, czekającym aż jednego razu nadejdzie ktoś, kto zdejmie z nich zły urok i odmieni na lepsze oblicze dziwnego oraz niezwykłego świata, w którym przyszło im egzystować.

 

Nadszedł piękny zachód słońca.

 

Wkrótce wyszło na jaw, jakie tajemnice skrywała niezwykła kraina, którą wędrujący i fruwający Śniciel odkrył za tajemniczym, nieznanym horyzontem. Człowiek przedostał się, drogą powietrzną oraz jednocześnie w lotnym stanie skupienia, na odległą tropikalną wyspę. Osiadł na długiej, szerokiej i malowniczej, jasnobeżowej plaży, gdzie spacerowały ślimaki oraz kraby z przyozdobionymi wodorostami zamkami z piasku na swych grzbietach. Poszedł popływać z rybami, krewetkami i delfinami. Podczas powrotu z podmorskiej przygody na stabilny oraz solidny ląd, nagle zatrzymał się w miejscu, gdzie woda sięgała mu do pępka.

 

Przed sobą zobaczył olśniewający widok, czyli kilkanaście kamiennych, tkwiących w piasku zamków i domów, w jednej połowie zamoczonych, a w drugiej - wystających ponad powierzchnię niezwykłego morza, pełnego zaskakujących i fantazyjnych stworzeń. Do ścian jasnych, skalnych budowli o oszlifowanych krawędziach, były lekko przytwierdzone wysuszone rozgwiazdy oraz puste muszle małży i ślimaków, a także pancerzyki opuszczone przez liniejące kraby i homary. W rękach mężczyzny zmaterializował się kosz wiklinowy. Człowiek zaczął zbierać piękne, kolorowe eksponaty, jednocześnie powoli stopniowo wyłaniając się z wody i idąc w kierunku słonecznego oraz wiecznie zielonego, nadmorskiego lasostepu, gdzie rosły trzciny, hibiskusy, strelicje, kokosowce i sabale.

 

Międzywymiarowy Śniciel zebrał około dwadzieścia dziewięć kilkunastocentymetrowych, pięknych, barwnych eksponatów o zadziwiających kształtach. Nagle, jedna muszla ślimaka morskiego wypadła z pojemnika na piasek plażowy i urosła wielka jak mikrobus. Podróżnik wskoczył do jej wnętrza, po czym uniosła się ona bardzo wysoko, bo aż na tło kosmosu. Zanim tam dotarła, po niebie powoli fruwały kraby, krewetki, langusty oraz homary. Na jej widok, zaczęły one tańczyć i rapować. Gigantyczna muszla, która transportowała człowieka w swoim wnętrzu, zaczęła świecić intensywnie niczym drugi księżyc.

 

Muszla ta była widoczna w wielu różnych miejscach wszechświata, między innymi na dalekiej, nieskończenie ładnej, cudownej i naprawdę szczęśliwej Planecie Wiecznego Legendarnego Antyku, gdzie grały, tańczyły oraz śpiewały niezwykłe, wspaniałe oraz podobne do bajkowych wróżek istoty, które były otoczone żółto-pomarańczowo-fioletowo-różowymi chmurami, krążącymi na tle niebieskiego nieba.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • monarchista 30.04.2020
    Sugerowałbym skreślić większość przymiotników-,,Nadszedł piękny zachód słońca."-lepiej-,,nadszedł zachód". To doda dynamizacji. Sugeruję pracować nad szczegółami.
  • Piotrek P. 1988 30.04.2020
    Dziękuję za opinię. Staram się mieć swój własny styl. Zastanowię się nad tym. Pozdrawiam :-)
  • Szpilka 30.04.2020
    Piotrek, bardzo barwnie opisałeś ten surrealistyczny świat, brakuje tylko dialogów, byłoby dużo ciekawiej ?
  • Piotrek P. 1988 30.04.2020
    Dziękuję za komentarz. Czasami zdarza mi się napisać opowiadanie z dialogami, a czasami bez. Pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 02.05.2020
    Piotrek P. 1988→Skołuj jakiegoś producenta, reżysera odpowiedniego, zdjęciowca, cały tabun od efektów specjalnych,
    Bo chciałbym to zobaczyć jako film:))→Pozdrawiam:)↔5
  • Piotrek P. 1988 02.05.2020
    Dziękuję za wesoły i inspirujący komentarz oraz za ocenę, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania