Samotnik Prolog

Witam drogą wstępu chciałbym zaznaczyć, iż to moje pierwsze opowiadanie, dlatego prosiłbym o konstruktywną krytykę i ewentualne wskazanie błędów w komentarzu. Dziękuję i życzę miłego czytania.

Przeskakując ogrodzenie Maciej nie zauważył nawet, że część rękawiczki została na naderwanym, wystającym drucie starego płotu na osiedlu Mozarta. Słyszał za sobą tylko krzyki kobiety, która w samej koszuli z dzieckiem w ramionach wybiegła na prawie dziesięciostopniowy mróz, nie zauważył więc, że przed nim wyrósł niemal dwumetrowy mężczyzna z metalową rurką w ręku krzyczący coś w niezrozumiałym języku. Kątem oka zauważył jedynie jak ten się zamachnął więc odruchowo uskoczył pod ręką napastnika uderzając go jednocześnie barkiem w nerki. Facet lekko się zatoczył, ale nie stracił równowagi, lecz dalej atakował tym razem uderzając w ślepej furii żelastwem starając się trafić już chyba tylko wykonującą szybkie uniki sylwetkę niż jakikolwiek punkt atemialny.

W pewnym momencie jednak chłopak nieopatrznie stawiając nogę zapadł się w zaspę świeżego śniegu lub innym cholerstwie, które wala się pod śnieżną osłoną przez co wylądował na plecach z zakleszczoną prawą nogą w Bóg wie czym i wściekłym gościem z maczugą przed sobą. Widząc jak ten na niego szarżuje w ostatnim akcie desperacji spróbował wyciągnąć znaleziony niedawno nóż, ale niestety został przygnieciony do ziemi kilkukilogramową rurą uderzającą raz za razem w żebra i podbrzusze. Poczuł jak pod wpływem uderzeń pękła jedna z przed chwilą zrabowanym konserw i chyba tylko dzięki niej zachował żebra w całości. Gdy wreszcie odblokował jedną ręką zapięcie pochwy czarna klinga z małymi ogniskami rdzy wysunęła się na różowy śnieg. Mężczyzna widząc to szybko nadepnął mu na dłoń aż strzeliły stawy i kopnął ostrze parę metrów dalej. Oczy zalewała mu powoli krew od rozciętej przez kawałek hydrauliki skroni, a ból i zimno zaczęły powoli odpływać. Przez chwilę widział świat jakby przez złą stronę lornetki, a potem była już tylko ciemność…

•••

Wyszedł na przerwę jak cała klasa. I jak cała szkoła szedł na boisko gdzie inne dzieci biegały przez przepisowe dziesięć minut po betonie i wieszały się na pamiętających PRLowskie czasy trzepakach. Jednak nie wszyscy, ponieważ ośmioletni Maciek na boisko szedł tylko, a by nie pozostać jako jedyny w szkole i nie wyjść przez to na nieśmiałego, a co gorsze słabego. Stanął w cieniu pod murem i nie wadząc nikomu i otworzył papierową torebkę z kanapką i Milky Way’a, którego uwielbiał On, lecz jego mama miała inne zdanie na ten temat. Był to dla niego ważny dzień, ponieważ tylko raz w tygodniu dostawał ten przysmak i zawsze jadł go z należną nabożnością. Gdy tylko sięgnął do wnętrza torebki jak na komendę wyrosły przed nim trzy cienie, a jakaś silna ręka zepchnęła go z opony na której siedział.

-Co jest ułomku?- usłyszał zza pleców niski głos. Już wiedział kto to. Alan. Jeden z tych dzieciaków, które za dnie spędzają grając w piłkę nożną, koszykówkę i jeżdżą na rowerach bez celu po mieście. Od przodu podchodzili inni członkowie tej bandy: Fedor, Krystian i Nikola.

-Nie jedz lepiej tyle bo niedługo będziesz szerszy niż wyższy!- zaśmiał się głośno Krystian.

Maciek gdy tylko się podniósł od razu rzucił się do torebki z jedzeniem i zaczął sprawdzać czy niczego nie brakuje. Gdy oprawcy to zauważyli rzucili się na niego jak na komendę. Alan i Krystian go przytrzymali, a Fedor, dotąd milczący przywódca szajki podniósł znowu leżącą na ziemi torebkę. Popatrzył na Maćka potem na Nikolę i bez słowa wyrzucił całą zawartość za płot prosto w rosnącą gęsto jarzębinę.

-Dlaczego to zrobiłeś?!- krzyknął Maciek przez napływające do oczu łzy. Zawsze czekał cały tydzień na dzień w którym mama, zwykle surowa okaże mu cząstkę dobroci i słodyczy w postaci tego jednego, małego batonu. Teraz musiał obejść się smakiem.

Fedor uśmiechnął się drwiąco i uderzył zasmarkanego chłopca otwartą dłonią w policzek. Zabolało. I duma i twarz.

-Bądź wreszcie facetem i schudnij, a nie byś się tylko obżerał i siedział nad książkami.-Krzyknął Alan.

Oprawcy zwolnili nieco uścisk, dzięki czemu udało mu się oswobodzić i ruszyć z pięściami na stojącymi przed nim Fedora. Ten jednak wiedząc co się święci zręcznie się uchylił i podciął Maćka przez co ten wylądował brodą na trawniku. Bójki nigdy nie były jego mocną stroną, zawsze to on dostawał bęcki od każdego kiedy tylko ten ktoś chciał. Podniósł się i spróbował po raz kolejny, lecz z identycznym skutkiem. Chciał spróbować po raz kolejny, ale kopniaki dwóch przybocznych Fedora w nogi i krzyż skutecznie przygniotły go do ziemi. Zwinął się w kulkę na trawniku, a inni tylko bawili się jego kosztem odbijając mu podeszwy butów na koszulce. Dyżurnych jak zawsze nie było. Nie widzieli, albo co bardziej prawdopodobne nie chcieli widzieć takich incydentów. Przecież mając na jednym boisku naraz pod opieką kilkadziesiąt rozwrzeszczanych dzieciaków łatwo przegapić paru znęcającym się nad jednym prawda? Taki tekst zawsze słyszała mama Maćka, gdy starała się rozwiązać sprawę dręczenia jej syna oficjalnie u wychowawcy. Po kolejnych paru minutach usłyszeli dzwonek. Nikola stojąca dotąd obok „pierwsza dama” gangu pobiegła od razu do klasy, a chłopcy po oddaniu ostatniej serii kopnięć poszli w jej ślady. Maciek podnosząc się zobaczył tylko najpiękniejsza istota na ziemi zatrzymuje się tylko by spojrzeć czy przeżył kolejny dzień i z mieszaniną drwiny i politowania wysyła mu krótki, przelotny uśmiech. Ada, bo tak nazywała się ta piękność była jedną z niewielu osób, które znając go nie zachowywały się jakby był człowiekiem gorszego sortu tylko traktowała go normalnie. Choć ciężko było powiedzieć żeby jakkolwiek go traktowała, ponieważ rozmawiali tylko dwa razy i to tylko o sprawach szkolnych, kiedy byli w tych samych zespołach podczas prac grupowych, lecz nawet to było dla Maćka wielką radością. Ta niska dziewczynka o ciemniej karnacji krótkich ciemnych włosach oraz obłędnych brązowych oczach całkiem wydawałoby się nieświadomie podtrzymywała go na duchu w takich chwilach jak ta. By wstawał i szedł dalej nie dając się złamać przez innych. Także i teraz widząc ją od razu się podniósł otrzepał koszulkę poszedł za wszystkimi do budynku na lekcje.

•••

Po zakończonych lekcjach chciał jedynie wrócić do domu, do własnego pokoju, zrzucić ślady upokorzenia w postaci koszulki z odbiciami butów i pogniecionych spodni. Po doprowadzeniu się do porządku siada z książką na kanapie, a parę godzin później dołącza do niego mama. Właśnie Mama. Jedyna osoba, która naprawdę go kocha, jedyna której może powiedzieć absolutnie wszystko. Ojca nigdy nie widział, ale podobno wyjechał jak Maciek był bardzo mały i teraz przysyła tylko pieniądze na ubrania i jedzenie dla chłopca. Mama natomiast cały czas była z nim i choć bywała restrykcyjna i surowa to jako jedyna okazywała mu miłość i zrozumienie. I tak czytali razem leżąc na kanapie ze splecionymi nogami każde w swoim świecie. Gdy Maćkowi męczyły się oczy szedł zjeść późną kolacje, a potem kładł się obok mamy na kanapie i powoli zasypiał w poczuciu bliskości i bezpieczeństwa.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Kim 05.02.2018
    Cześć, sSalam!
    Znalazłam parę 'robaczków' które możesz obadać i wedle własnych uznań poprawić, lub też nie. Oto one:

    "Słyszał za sobą tylko krzyki kobiety, która w samej koszuli z dzieckiem w ramionach wybiegła na prawie dziesięciostopniowy mróz, nie zauważył więc, że przed nim wyrósł niemal dwumetrowy mężczyzna z metalową rurką w ręku krzyczący coś w niezrozumiałym języku." - usunęłabym 'więc' bo jak dla mnie wprowadza tylko zamęt w zdaniu a nie jest tam zbyt potrzebne, ani nic nie wnosi

    "Facet lekko się zatoczył, ale nie stracił równowagi, lecz dalej atakował tym razem uderzając w ślepej furii żelastwem starając się trafić już chyba tylko wykonującą szybkie uniki sylwetkę niż jakikolwiek punkt atemialny." - to zdanie przedzieliłabym na pół. Mamy do czynienia z dynamiczną akcją-pojedynkiem i chcemy nieco przyspieszyć 'akcję' stąd raczej unikałabym zdań-kaszalotów. Proponuję tak: "Facet lekko się zatoczył, ale nie stracił równowagi. Dalej atakował, tym razem uderzając w ślepej furii żelastwem, starając się trafić już chyba tylko wykonującą szybkie uniki sylwetkę niż jakikolwiek punkt atemialny." W scenie walki (pierwszy akapit) jest jeszcze parę zdań, które przekroiłabym na pół, nie chcę ich już przytaczać bo nie ma sensu w cytowaniu połowy opowiadania.
    Lecę dalej.

    "Oczy zalewała mu powoli krew od rozciętej przez kawałek hydrauliki skroni, a ból i zimno zaczęły powoli odpływać. Przez chwilę widział świat jakby przez złą stronę lornetki, a potem była już tylko ciemność…" - przez/przez. Powtórzenie do poprawy.

    "I jak cała szkoła szedł na boisko gdzie inne dzieci biegały przez przepisowe dziesięć minut po betonie i wieszały się na pamiętających PRLowskie czasy trzepakach. " - raczej unikamy zaczynania zdania od 'i', chyba, że masz ku temu uzasadnienie w kontekście? Jeśli jakieś istnieje, to ja go nie widzę.
    "Jednak nie wszyscy, ponieważ ośmioletni Maciek na boisko szedł tylko, a by nie pozostać jako jedyny w szkole i nie wyjść przez to na nieśmiałego, a co gorsze słabego." - kwestia wspomniana wyżej dotyczy również 'jednak'

    "(...) którego uwielbiał On, lecz jego mama miała inne zdanie na ten temat." - 'on' z wielkiej?

    "-Co jest ułomku?- usłyszał zza pleców niski głos. " - dorzuć spację po myślniku dialogowym i po znaku zapytania

    "Maciek podnosząc się zobaczył tylko najpiękniejsza istota na ziemi zatrzymuje się tylko by spojrzeć czy przeżył kolejny dzień i z mieszaniną drwiny i politowania wysyła mu krótki, przelotny uśmiech." - sądzę, że po 'tylko' brakuje 'jak' plus mamy tu powtórzenie tylko/tylko do poprawy

    Do uwag dodam jeszcze, że brakuje jeszcze sporo przecinków w tekście, ale z tym już niestety nie pomogę.

    Piszesz spoko. Masz pomysł na historię, to widać. Parę błędów do poprawienia, ogarnięcie przecinków i będzie naprawdę git.
    Ostatni akapit podobał mi się najbardziej. Ciepły opis synowskiego przywiązania do matki robi swoją robotę.

    Zostawiam pinteczkę na zachętę, bo to twoje pierwsze opo i masz lekką taryfę ulgową. :)
    Do miłego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania