Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Samozwaniec
1.
Po ostatnim napadzie zaszył się w cuchnącej norze. Dni mijały wolno, a on budził się i zasypiał, budził i zasypiał. W końcu wieczorową porą przebudzony na dobre wstał, lecz osłabiony zachwiał się i prawie upadł. Puste kiszki grały pod żebrami, a w kredensie nie było niczego, coby napełniło żołądek. Nie polował i nie jadł od kilku tygodni, był osłabiony i wściekły. Przez wymuszoną dietę ręce trzęsły się, łeb zwisał, klatka piersiowa zapadła, a mózg wyparował.
Żyjący w krwiożerczych grupach wiódł tymczasową, samotną wegatację pośród zatęchłych ścian rudery. Ale to miało się wkrótce zmienić, bo o to otrzymał wiadomość na brudnej kartce wsuniętej pod drzwi. Nadawca gorliwie przekonywał, że jest okazja, pretekst i nagroda, więc obecność obowiązkowa. Musiał tylko znaleźć sposób, by się chwilowo wzmocnić i nabrać niezbędnych sił. Zszedł do piwnicy, po drodze zdzierając ze ścian grubą warstwę galaretowatej pleśni, którą włożył do ust i przełknął. Na betonowej posadzce jeszcze bystre oczy dojrzały stare ślady ekskrecji swoich pobratymców, sięgnął po nie i z przyjemnością spożył. Przyjemność o tyle cenna, że wypełniająca bebechy. Przepłukał dziąsła domowym, wieloprocentowym wywarem przygotowanym dla uczczenia prawdopodobnych zwycięstw i wrócił na górę. Tam siadł wygodnie na kartonie, by wszystko skrupulatnie zaplanować i chytrze zaczaić się na kolejną ofiarę.
Dwóch najpotężniejszych wojowników to Cierpliwość i Czas, a tego mu nie brakowało. Potrafił być cierpliwy i potrafił czekać, byleby osiągnąć upragniony cel.
2.
Cyjanowe chmury odbijały się w szybach budynku i miękko płynęły z zachodu na wschód, co rusz zasłaniając blade słońce. Tego dnia ruch w Pracowni był niewielki, ale i tak na kilku odcinkach strupiała maszyneria wydała z siebie niepokojące dźwięki, strasząc załogę abulią. Leniwy, niedzielny wieczór nie zanosił się na entropię, a tak właśnie miał zakończyć się ten czas.
Krescencja rytmicznym krokiem przechadzała się po Pracowni. Powoli kończyła zmianę, więc na koniec zajrzała na chwilę do różnych działów, by domknąć porządek dnia i wrócić do domu. Nie wiedziała, że jest bacznie obserwowana, a wypowiedziane słowa, użyte bez kontekstu, będą stanowiły nieczystą broń.
Gdzieś w zakamarkach magazynów czaił się agresywny brudas, gotowy do napaści, omamiony nagrodą nie zważał na zadawany ból. W nieoczekiwanym dla ofiary czasie zaatakował z oczywistym sprzymierzeńcem. Gdy zagrodzili Krescencji drogę Szczur wycharczał cuchnący strumień słów:
– Idź se do diabła. Debilko! Wyobraziłaś sobie, że będziesz rządzić, zgnoję cię, a Twój klimat to chuj! Donieś.… No, donieś na mnie! – krzyknął Szczur z ciemności.
Krescencja wybałuszyła oczy, jedno prawie wypłynęło z oczodołu, ale z zawrotną prędkością zamrugała i gałka przytrzymana powieką, wróciła na swoje miejsce w głąb czaszki. Kobietę nie tylko słowa oszołomiły, ale i smród z gęby napastnika. Nie spodziewała się, nie przygotowała, nie miała widelca, procy lub czegokolwiek, czego mogłaby użyć do samoobrony. Jedynie mogła przyjąć gardę i czujnie obserwować napastników, bo tak stanowi jedno z przykazań dla ofiar agresji, aby nigdy nie stwarzać wrażenia osoby biernej i bezradnej. Oparła się o ścianę, mając przed sobą dwoje napastników i gąszcz korytarzy prowadzący do mniejszych magazynów. Jedna jarzeniówka całkowicie zgasła, ale w świetle pozostałych doskonale widziała znajomo wygladającą dwójkę. W potarganej peruce, z pogniecionym obliczem w zielarskiej koszulce i spodniach w kolorze zabłoconego khaki – stał Szczur, obok niego, oparta na szczurzym ramieniu stała Facetka w żałobnej garsonce z maseczką na kalafie.
– Czy Ty aby nie urosłąś za bardzo? Ty uważaj żeby Ci się nie spuścił, bo po menopauzie też można zaciążyć.… Twoja wina, Twoja bardzo wielka wielka - mąciocielko..., Griziłaś mi donosem - ja pamiętam – pindo… – Szczur wyrzucał z siebie słowa, niczym samoodpalające pociski – Na co liczysz zezłomowana konstrukcjo? Pojebało Cię Permanentnie? – Się rozbuchała, bo mnie nie było… – wysapał Szczur, a towarszyszka zapiszczała z radości – Się czaiłas miesiącami i jak uznłaś, że Ci słuzy klimat, to wlazłaś - żałosna Ty.… Spadaj pindo! Rządzić przylazłaś?
Może to i prawda, że Pan Bóg stworzył człowieka, ale jeżeli tak, to na pewno nasrał mu przy tym do głowy, bo patrząc na agresywną głupotę tych dwoje, innego wytłumaczenia nie widzę – pomyślała Krescencja, a korzystając z nieuwagi prześladowców, schroniła się w jednym z magazynów i przez krótkofalówkę skontaktowała z Eleven, by sprawdziła, czy Szczur nie został zainfekowany. Po chwili ciszy zza drzwi usłyszała dobiegający głos z głośników przyzakładowego duchownego, który dorabiał, jako ochroniarz i kontroler monitoringu:
– I am sure you are very nice people. Let’s start thinking about love and freedom. Stop making noise and be happy.
– Ty tam, mów po polsku, bo pojedziem po Tobie – wrzasnął w gniewie Szczur i pokazał jakiś gest do kamery.
– Podajcie sobie ręce i rozejdźcie się w pokoju. – ciągnął dalej duchowny, ale szybko zrezygnował i więcej się nie odezwał.
W międzyczasie do dwójki agresorów dołączył trzeci, ale nie odznaczał się agresją, bardziej szyderstwem. Ciało miał pokryte tatuażami cyfr, stojąc prosto, głowę trzymał wysoko, dumnie i hardo. Jego rzetelna fasada mogła obrazować człowieka prawego, jednak wnętrze skrywało fałsz i zbutwiałą obślizgłość. Czyżby triumwirat? Przybysz zagadał do sojuszników:
– Co tam? Ponoć narzekała, że agresja w Pracowni a teraz sama zarzewie konfliktu zasiała, jak mnie się widzi. Niepodobna!
– Jak niepodobna? - natura tej baby.… – żachnął się Szczur i podszedł do metalowych drzwi, które kopnął z całej siły. – Spokorniałaś? – zapytał.
– Nigdy! – krzyknęła Krescencja.
– Wiecie co? Jedni mają coś z przywódcy i to jest Szczur, większoć tego nie ma - nie kombinujcie,., – rzekł trochę do siebie, a trochę do pozostałych we własnej osobie Szczur.
– Nikim jesteś - ja to powiadam, nikim! – Facetka, Prychacz ją ścigał równo - jej się wydawało,że jest znacząca – kontynuował.
3.
Chmury odpłynęły, słońce zgasło, w szybach budynku Pracowni przeglądała się poniedziałkowa noc. Dźwięki maszyn cichły, ludzie wracali do domów, a w jednym małym magazynie na podłodze siedziała Krescjencja i odpierała atak. Była spokojna. Wiedziała, że metalowe drzwi zatrzymają napastników. Miała dodatkowego asa w rękawie, ale zamierzała go użyć w ostateczności. Na korytarzu Szczur z Facetką bili pianę.
– Kiedy wróciłaś, zaczęło się zło… – perorował Szczur. – Spadaj glupia pindo, se nie wyobrażąj władzy absolutnej, bo się rozczarujesz.
– Mam na imię Pandora i otworzyłam puszkę… Buuuuuu – odparła Krescencja.
– Pandora chowała do puszki, inni otwierali. – wtrąciła Facetka.
– Ty nie masz imienia, bo nie zasługujesz, Ty ewentualnie jesteś "nic"… Wal się – niedorozwoju – Szczur nie odpuszczał ataku. – Tori zjebana - Ty też zjebana. Tori jest - no nie kompatybilna - dziwna, inna. A Ty jesteś pierdolnięta... a Pojsa to plagiatorka - pokazała na innej Pracowni2 maszyn.… – Trzymaj pozycję i formę, trzymaj, trzymaj, ale za autorytet nie robisz. – przedłużał wypowiedź. – Nic ci się nie należy, jesteś hiena....
Szczur bez zająknięcia wypowiadał się o innych. Nie uwzględnił jedynie w urągliwych wywodach o swojej banicji na wspomnianej Pracowni2 – Maszyn. Może zapomniał. A może poczuł się zmęczony, bo nagle całkowicie zamilkł i zniknął. Krescencja przyłożyła ucho do metalowych drzwi. Cicho. Już miała otworzyć zasuwę i wyjść, kiedy usłyszała wywód Facetki. Ta śmiała się i wspominała swojego dobrego kolegę po fachu Maszynowego, któremu przekręciła nazwisko, bo dobrym kolegom zawsze przekręca się nazwiska. Zwłaszca, gdy są lepszymi rzemieślnikami. Tak bywa. Wspominała inne Pracownie, dawne sytuacje, była przeszczęśliwa. Uwielbiała takie akcje. Zawahała się, pomyślała o Szczurze, przy nim czuła się pewniej.
– Szczur, gdzie jesteś? Szczur?! – zawyła Facetka.
Wspomniany był niedaleko magazynu, ale czuł się dziwnie. Bebechy bulgotały, łeb kręcił karuzelę, język sflaczał i wisiał na podbródku. Był zainfekowany, ale jeszcze się trzymał. Już on im pokaże, kto tu rządzi, on zna Pryncypała, on wszystko może, wszystkich zrówna z błotem. Żałował, że nie wziął ze sobą wysokoprocentowego wywaru, po nim poczułby się lepiej, umysł zacząłby pracować na pełnym gazie, och jaka szkoda. Głupia Krescencja, wszyscy dowiedzą się, jaka jest głupia, i nie ma absolutnej władzy, tylko Szczur ma taką władzę, tylko Szczur. Schylił głowę i uraczył podłogę wymiocinami. Postał chwilę, a gdy poczuł się lepiej pomyślał wrócić pod drzwi magazynu i zniszczyć Krescencję, zniszczyć, żeby uciekła, schowała się w kąt i ryczała.
Tymczasem Facetka triumfowała, śmiała się paranoicznie, gardłowo, w nietypowy sposób, jakby była zaprogramowana, ale program nie był doskonały, Krescencja widziała w szparze pod drzwiami, jak Facetka uderza głową o marmurowy filar, piękny widok, ale nie trwał imponująco długo, bo po chwili ponowiła monolog:
– Ile ja się z tego uśmiałam... z tej pustoty twojej. Ty chyba nawet nie rozumiałaś co ci piszą w dokumentach. Hahahahahahahahahahahaha.
Szczur wrócił pod drzwi magazynu. Na brodzie widniały resztki wymiocin. Odchrząknął, wypluł flegmę, objął ramieniem Facetkę, cmoknął ją w wąsa i rzekł tymi słowy:
– Głupia Krescencja jesteś i razisz, W ramach wyjątku, Ciebie na pal… - wybąkał Szczur i padł, jak długi.
Krescencja bez wahania otworzyła drzwi i rzuciła w biegu:
– Skończyłam z tobą Szczurze!
Po czym zwróciła się do Facetki:
– Muszę za potrzebą, ale zaraz wrócę!
– Pewnie, że wrócisz, hahahaha – zaśmiała się Facetka.
Ale Krescencja nie wróciła. Infekcja przeobraziła Szczura w Blobfisha, taki sam los spotkał Facetkę, ale później, niż napisano w scenariuszu. Człowiek z cyfrowymi tatuażami zapadł się pod ziemię, a Krescencja nadal przechadzała się po korytarzach Pracowni. Tylko oko od czasu do czasu wybałuszone, próbowało wydostać się z czaszki.
____________
Dialogi wyróżnione boldem są pisownią oryginalną, która nie podlega korekcie;
Zapisy kursywą – cytaty;
Komentarze (152)
I jeszcze ''o to'' - bo oto otrzymał wiadomość.
Resztę jutro przeczytam.
Jak mi się zechce, to zrobię jakieś opko z twoich komentarzy, jest tego trochę...będzie ubaw po pachy, co nie? Hahaha
Ludzie odchodzą niezależnie od atmosfery, praca, dom, życie i nie starcza czasu na pisanie...
Aha, ja tu ciut ponad dwa lata jestem, zatem nie znam początków ?
"dajcie sobie buziaka i idzcie spać."
Ale pisane w wielkim wzburzeniu i bez jednego oka, więc może być.
Buziak nie pasował do całej sytuacji, więc zastąpiłam go innym wyrażeniem, również pokojowym.
Bazujesz jedynie na gotowcach, sama niczego nie wymyślisz, wszystko co wychodzi spod twojego piórka, to kalka.
Widziałam, że ptaszki znowu chcesz na ziarenko złapać... ciekawe czy tym razem, po tych impertynencjach, wybaczą ci chamstwo? Ale może, próbuj... popatrzę. Hahaha
?
MOŻE ciebie KTOŚ POWINIEN ZGŁOSIĆ ZA NĘKANIE I HEJT W SIECI...
Myśl...
Myśl...
zamrugała i gałka przytrzymana powieką, wróciła na swoje miejsce w głąb czaszki. Była oszołomiona smrodem z gęby i słowami -- zgubiony podmiot, bo drugie zdanie brzmi, jakby gałka była oszołomiona smrodem.
bo pojedziem po Tobie. – wrzasnął w gniewie
w tym przypadku nie daje sie kropki. Kropka jest wtedy, gdy opis dialogu nie dotyczy samej wypowiedzi i wtedy jest tez z dużej litery.
bo dobrym kolegom zawsze przekręca się nazwisko.
dobryM kolegoM - nazwiskA - liczba mnoga.
Pozdrawiam
Dziękuję za korektę i komentarz. Przy pisaniu tego opka zdałam sobie sprawę, ile wysiłku wymaga napisanie książki. Może dlatego, że zależało mi na czasie, a trochę mi go brakowało.
Dziękuję i pozdrawiam!
ze dwa opisy bardzo mi sie podobały, naprawdę. Ale nie pamiętam które.
Nie jestem pewien, nie zachwyciło mnie jako całość, ale fragmenty mi sie podobały.
Przypomniałam sobie Twoje opowiadanie Piwnica! Szkoda, że pokasowałeś swoje opka, ale oczywiście rozumiem. Pamiętam Piwnicę i historię o dziewczynie w Jaskini, nie pamiętam tytułu. Jesteś zawododowcem :)
zawodowcem będę, jak mi wydadzą książkę.
Ale dziękuję :)
Zabieg doś ciekawy w zderzeniu z tymi dialogami.
Wyraziste opisy i za potrzebą rozwaliło dokumentnie ten wpis. ?
Szczerość za szczerość: Obłędne zdjęcie w avku! Miałam wcześniej napisać, ale nie było sprzyjających okoliczności, bo nie bywasz na Forum. Ten szpikulec robi ogromne wrażenie!
Czy fotka powstała do tematu, czy była spontanicznym pomysłem?
Trochę Antka, szwagra, kobity brat, ale na pewno nie byłbym tak krytyczny w ocenie jak postać, która się odnalazła w tekście.
Czy przybysza z tatuażami, czy kogoś innego?
I wogle jestem zaskoczona komentarzem, bo przecież mnie ścigałeś równo.
Nic nie rozumiem, ale dziękuję za komentarz!
Zdarzają mi się takie refleksje.
I wiadomo kto wyskoczył tutaj pierwszy z opiniami.
Ale że ja jestem surowa dla Facetki?
Tak, Facetka to anioł, miło że bronisz, na pewno doceni...
Nie zrozumiałaś (((:
Nawet zdziwiony nie jestem.
Jak sie podobało, to mnie cieszy xd
Cierpię na przesilenie wiosenne, letnie, jesienne i zimowe hahaha
A gdzie napisałam, że lipa? Nos ci urośnie w nocy... ale cieszę się twoją radością.?
Lypa, to metafora, borze, jaka ty jesteś mało bystra??
Krescencjo, ty jesteś trollem, te konta liczne... chyba nie tylko do stawiania sobie piąteczek?
Jeszczem sobie piąteczek nie dała, ale wszystko przede mną.
Jesteś obłudna, zakłamana, haniebnie nieuczciwa, jak na katolika przystało...
Ój cię, trollu, obchodzi, co robię i kiedy robię, ważne, żeby było zrobione.
Wypad, u mnie nie ma dla ciebie wstępu.
Taką nienawiścią jedziesz, jakbyś była na wskroś zła... wprost z piekła. Nieładnie...
Ja nieuczciwa z moim jednym kontem, a ty z kilkoma uczciwa... rozbawiasz do łez.
Dopóki ciebie obchodzi co robią inni, nie dziw się, że kogoś obchodzi co ty robisz. Kij ma dwa końce, Krescencjo... hahaha
gdybym się nie bał to bym napisał że opowieść mnie wciągnęła i chętnie poczytam przy wieczornym relaksie - fabuła zdaje się mieć coś z Hitchcocka i myślę że napięcie będzie wzrastało aż do dramatycznego finału
Z ukłonami
Taki tekst, no, no... Rozumiem, że awanturka była?
Dzień jak co dzień.
Zapytam poważnie: czytałeś opowiadanie, czy tylko rzuciłeś okiem? Jestem po prostu ciekawa opinii.
Dosyć sprawnie napisałaś, parę jakiś drobnostek rzuciło mnie się w ślepia. Domyślam się pierwowzoru do fabuły, komentarze dużo wyjaśniły i przyznam, że mocno stawałaś w tej potyczce... sama... chyba...
Zdaje się, że to pierwszy tak długi twój tekst, mam rację?
Jakie to wszystko śmieszne, denne i w ogóle poziom piaskownicy.
Płacz Krescencjo, płacz i żebrz o uwagę, niech cię pocieszają, bidulko.
Idę, bo nudy już...
Zawsze sama, aczkolwiek nie spodziewałam się skomasowanego ataku. Byłam kompletnie zaskoczona. Cóż, taki jest wirtual.
My się wszyscy tutaj bawimy, tylko niektórzy nie znają fajnych zabaw xd
No i naucz się wreszcie czytać komentarze ze zrozumieniem, bo czasami nie mam już siły się śmiać, Krescencjo!
Komentarze, jak miraże... Kapujesz Facetko?
I zgól wąsa, bo Akwadar cię nie zechce ?
Po co zdrabniać coś tak pięknego? Oszalałaś?
W nocy to śpię, chyba że nie śpię, to wtedy nie śpię. Internety są mi potrzebne do grania i filmów oglądania i muzyki słuchania i paplania i do utworów pisania/publikowania, a nie do ekranu wzdychania... :]
Było miło, ale spadam. Dużo zdrówka, na te internety rzecz jasna.
Papatki!
Dwie główne postaci są w miarę oczywiste, ten z tatuażami to pewnie 427? W sensie troll, który dręczył nadpobudliwego "Ókasza"?
Najbardziej sugestywne żarcie pleśni. Zobaczyłam to. Fuj.
A każda inspira na wagę złota. Cieszę się za fuj?
Czasem różne natręctwa mnie dopadają – jak np. sprawdzenie jaka liczba powstanie po przekonwertowaniu z systemu dwójkowego na dziesiętny ☺️.
Może przemyślisz, bo to dość ciekawe ?
Pisaj Tjęri, pisaj!!!
A! No tak :D hihi. U mnie natręctwo jest szersze, polega na "sprawdzaniu rzeczy". Jakbym miała dobrą pamięć, od dawna byłabym omnibusem. No ale nie mam dobrej pamięci :D:D:D.
A co do pisania, to kiełkuje mi proza. Mam nadzieję, że przymrozki jej nie zetną, jak urośnie i dojrzeje, to spiszę.
A u p. Ani z Zacisza, jak pamiętam nick był z grubsza taki sam, ale jednak inny.
Staram się nie denerwować i nie brać do siebie a kiedy ktoś próbuje mnie obrazić np wyzywając od trolli, to uśmiecham się szeroko i myślę o tej osobie z politowaniem bo ja znam swoją wartość i wiem kim jestem a inni nie mogą tego wiedzieć bo wiedzą tylko tyle na ile im pozwalam - jeśli ktoś mnie obraża nie znając mnie, to jego problem, prawda? I te słowa powinna także wziąć jako motto Twoja bohaterka Krescencja
Z uklonami
Poncjusz
Dziękuję za podzielenie się wrażeniami po lekturze. Pozdrawiam.
Może niesprawiedliwie, ale "próba" (na podstawie której wyrobiłam sobie zdanie) nie była mała.
ściągnąć, oderwać, zdjąć, odrzeć i zetrzeć etc
Więc zostanę przy słowie zedrzeć, co wskazuje na determinację Szczura, błyskawiczny ruch, chwila i zdecydowanie. To wszystko, moim zdaniem, można odczytać ze słowa =zedrzeć=
Dziękuję za uwagę, jednak pozostanę przy swojej propozycji.
Tam inna obrzydliwość i zdziwienie mnie ogarnia, że innym bardziej pasuje?
Ano pewnie, Tobie ma pasować. Ja się jeno spostrzeżeniem podzieliłam. Co do synonimów, to dość luźny związek między słowami. Owszem – efekt taki sam (powierzchnia bez czegoś co zdarte/starte) ale sposób inszy. Ale może i pleśń w Twojej glowie inna niż w mojej :D.
Ale zabrzmiało ?
Oczywiście moim zdaniem ?
Ano, na pewno.
Aa, tak ogólnie o sensie utworu. W końcu w jakimś stopniu i wyzywania mnie dotyczy. chyba że źle odcyfrowałam nick.;)
Widocznie teraz to przetrawiłaś.
Nie wiem, dlaczego tak się zadziało. Nie spodziewałam się. Ale czytałam, że zdaje sobie sprawę, że narozrabiał i jest mu głupio...
W sumie był zamknięty (choć wiadomo, nikt tak naprawdę wyzwisk mimo uszu nie puszcza, nawet jeśli dodaje sobie animuszu bagatelizując przykrość). Jeno źle zinterpretowałam ten Twój koment:
"Tjęri, Pleśń to grzyb, niejadalny lub jadalny kożuch, a inne rzeczy z opka są jednak gorsze.
Oczywiście moim zdaniem ?" – że właśnie owe wyzwiska miałaś na myśli:)))
Czas lulu, coś mnie się zdaje, bo piszemy, jakbyśmy wypiły beczkę trunku jakiego?
https://tiny.pl/9k4ps
Z krasnoludkami?!
No, dziwne...
Jak jedli pieczoną muchę. Rarytas :)
:)
P.S↔Facetka, to to samo, co:Kobietek??.
Pozdrawiam:)))↔%
Ale że poetycko, to jestem zaskoczona bardzo.
Ogólnie było minęło :)
Kobietek, cóż, z pewnością niektórzy panowie są tak nazywani za plecami...
Dziękuję za zajrzenie i pozostawienie komentarza.
Pozdrawiam :)))
A ja lubię... dziwności↔(:?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania