sara
Sara miała rude włosy
chowała je w szufladach
hebronowej Makpeli
gdzie siedem schodów składała
siedemsetną wędrówką
szeleściła szeroką spódnicą
jej szarością zasłaniała księżyc
szalom szalom szalom
unosiła lekko kąciki ust
i wyciągała białą dłoń
moje słowa należały do niej
do oczu wypełnionych złotem słońca
opadały na usta powolutku delikatnie
oklejały jak płatki śniegu
i nigdy ich nie było
Komentarze (31)
Pozdrawiam. 6
Nienachalny ale trafia w istotę.
tekst wprowadza mnie w ten sam nastrój co ta hipnotyzująca pieśń:
https://m.youtube.com/watch?v=PCEjcJz4SFI
Polecam przeczytać tłumaczenie tekstu utworu. Ściska mnie za każdym razem.
" Swoim dzieciom daj zrozumieć
czym nieszczęście dla nas jest:
że płakać to żyć dla nas znaczy…
płacz, panno młoda, płacz!… " Dziękuję.
Polecenie zabrzmiało strasznie... Zacytowałeś fragment, który i ja bym wybrała – sedno. Jednak ja tu tego szczęścia nie widzę. A przynajmniej nie na pierwszym miejscu.
Jak ten utwór Ci się spodobał, to zerknij do innych Bilińskiej. Mnie urzekły.
„szalom szalom szalom” — ten wers stanowi punkt kulminacyjny wspinaczki Sary w poszukiwaniu Boga.
19.04 — Ziemia w tym samym punkcie obrotu dookoła Słońca, tylko tamtych ludzi już nie ma, rozpłynęli się w spirali czasu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania