Sceniczne kłamstwo
Potłuczone kryształy rozrzucone na chodnikach
Mijają mnie cie(r)nie nieżywych przechodniów
Pochodzeniem porównują się do salonowych zastaw
Tyko ja w tym wszystkim
Jak rozbita żarówka
W samym środku zapijaczonego tłumu
Czuję się jak weteran pieprzonego psychiatryka
Na odwyku jestem otumaniona świadomością
O pochodzeniu chcę zapomnieć
Albo właśnie go szukam
Oślepia i rani mnie rzeczywistości wizja
Mylący blask nadziei z oślepiającą prawdą
Bez celu się błąkam we własnej niepewności
Czy prawdę chcę poznać
Czy słodki smak kłamstwa
Zniewolona przez oceniające spojrzenia ludzi
Przygniata mnie ciężar wymagań widowni
Chcę znaleźć w sobie choć trochę odwagi
Jak lew na cyrkowej arenie
By przetrwać poddaję się życiowej tresurze
Słońce już wzeszło więc idę na wybieg
Jeszcze dziś niech pomyślą że groźna jestem i silna
Wiem że oni potrzebują przedstawienia
I dopóki reflektory kierują na mnie
Nie widzą że jestem tak wypalona
Jak rozbita za stara żarówka
Komentarze (4)
Szczególnie początkowych strof,
W samym środku zapijaczonego tłumu
Czuję się jak weteran pieprzonego psychiatryka
Na odwyku jestem otumaniona świadomością
O pochodzeniu chcę zapomnieć
Albo właśnie go szukam
Oślepia i rani mnie rzeczywistości wizja
Mylący blask nadziei z oślepiającą prawdą
Bez celu się błąkam we własnej niepewności
Czy prawdę chcę poznać
Czy słodki smak kłamstwa
Taki perłowy fragment,
Podoba mi się jakby moja własna niepewność, rozrzut pomiędzy przeciwstawnymi pragnieniami. Bo, nie wiem, fuck, jakoś mi to bliskie.
Bardzo piękne.
Dziękuję bardzo za tak ciepłe słowa ! :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania