schowane w dymie z papierosa
nie pójdę za tobą, tam, na samotność, umarło słońce.
a ja nie chcę gasnąć. jeszcze śnią mi się łąki w kwiatach,
słoneczniki przy drogach. skrzyżowania i zakręty, przez które
przejdę nie wsiąkając w asfalt.
więc wypalmy, jak kiedyś, na spółkę ostatniego papierosa,
żeby skończyć, gdzie wszystko się zaczęło. założysz kaptur,
schowasz w innej pamięci.
spójrz, rozmywają się serca na ławkach, nawet usiąść nie można.
dlatego szybko, niech nie zdąży zaboleć, przejdźmy
do końcowych napisów.
po nich wyrosną ogrody.
Komentarze (30)
Jak zwykle u Ciebie... można przejść spokojmym spacerkiem, pobiegać czasem, odpocząć, ale też między literki zaglądnąć...
Te "serca na ławkach"... przypomniały mi inny/przepiękny/Twój wiersz, ale nie mogę go znaleźć, a tytułu niestety nie pamiętam.
Oczywiście, że tak... z przyjemnością/ na powtórne poczytanie.
A mogłabyś, proszę - zróżnicować 'swoje uśmiechy = trudno mi 'wyczuć' czy uśmiechasz się dobrotliwie, czy śmiejesz się ze mnie.
Pamiętam swoje niewiersze, bo to moje codzienne kartki z kalendarza...
No widzisz... każda z nas ma swoje 'kartki z kalendarza'.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania