Ściana bez początku i końca

Ojcze najprzychylniejszy

Ojcze najpojętniejszy

Ojcze najwłaściwszy

Ojcze zawieszony nad nami w odwiecznej zadumie

Wołam! Wrzeszczę! Ocal moją marniejącą duszę!

Zmiażdż wspomnienia, przeczucia, żal do Niej

niech w proch ta ściana się rozkruszy

Ściana bytu bez nadziei

że pęknięte mogę skleić

Ściana bytu bez pół słowa

w ciszy, abym tu zwariował

Ściana bytu bez znaczenia

teraz się już nic nie zmienia

Ściana to? Czy pustka straszna?

Nie mogę w niej znaleźć oparcia.

Jasno wszędzie, gwarno wszędzie

głupi miotam się w obłędzie

Wszędzie, wszędzie ciebie widzę

Zewsząd, zewsząd ciebie słyszę

Wyrwałaś mi serce swą dłonią bezwzględną

sprawiając, bym długo skomlał tylko jedno.

Wróć.

Miej litość.

Ja też zasługuję na miłość.

Ojcze nie milcz, zróbże coś Ojcze

może chociaż Ty mnie nie zostawisz

bądź mi tarczą

bądź mi zapomnieniem

bądź...

bądź

Ojcze?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania